Serio trwaj!

Kibice Cracovii liczą na piąte z rzędu zwycięstwo z Radomiakiem.


CRACOVIA

Drużyna z Radomia po raz ostatni zdobyła punkty przeciwko „Pasom” 29 października 2021 roku, w przedostatnim spotkaniu krakowian pod wodzą Michała Probierza.

 

Nie zmienili kapitana

Od kiedy do klubu wrócił Jacek Zieliński piłkarze wygrali cztery mecze, nie tracąc w nich nawet jednego gola! Najbardziej okazałe zwycięstwo – 3:0 – odnieśli w kwietniu ubiegłego roku. Po tej porażce posadą szkoleniowca „Zielonych” stracił Mariusz Lewandowski, ale spotkanie to było wspominane z innego powodu. W walce o piłkę Francisco Ramos zderzył się groźnie z Takuto Oshimą i doznał wieloodłamowego złamania kości podudzia, po którym wciąż nie wrócił do gry.

Przed jutrzejszą rywalizacją obie drużyny dzielą zaledwie trzy punkty, więc Cracovia w przypadku zwycięstwa dogoni przeciwnika. – Byliśmy na pierwszym sparingu Radomiaka w Turcji. Wiadomo, że są to gry przedwstępne, a składy pomieszane, ale coś tam widzieliśmy – mówi Zieliński. – Trzeba ich inaczej oceniać niż za trenera Constantina Galca'y, bo teraz jest to drużyna Macieja Kędziorka. To solidny zespół, grający nieprzyjemną piłkę, z dobrymi opracowanymi stałymi fragmentami. Liczę się tym, że wysoko zawiesi nam poprzeczkę – podkreśla. Jeżeli krakowianom udałoby się wygrać, Kędziorek przełknie gorycz pierwszej porażki w ekstraklasie. W trzech dotychczasowych meczach radomianie zdobyli pod jego wodzą pięć punktów. Zieliński od kilku dni ma w głowie wyjściowy skład i może go zmienić tylko sytuacja losowa. Kapitanem drużyny pozostał Jakub Jugas, ale z powodu kontuzji w tym sezonie już nie zagra. Jego pierwszym zastępcą jest Cornel Rapa, a drugim Michał Rakoczy.

 

Pomogły narodziny syna

Od początku powinien wystąpić Patryk Sokołowski, dla którego będzie to oficjalny debiut w Cracovii. – Sparingi upewniły mnie w tym, że mimo braku gry jesienią w pierwszym zespole Legii, cały czas czułem się dobrze pod względem fizycznym. Nie miałem przerwy w treningach, występowałem w drugiej drużynie i sparingach wewnętrznych, więc cały czas byłem „pod prądem” – mówi środkowy pomocnik. – Jeżeli zawodnik jest ambitny, to chce grać w pierwszym składzie i jak najwięcej. Tak samo było ze mną i brak występów sprawiał, że mentalnie nie było łatwo, bo to siedzi w głowie. Choć robi się wszystko, by przekonać trenera swoją postawą, czasami trzeba się pogodzić z sytuacją i zacząć myśleć o innych celach. Solidnie trenowałem dla siebie, by po transferze jak najszybciej się wkomponować do nowego zespołu – przyznaje. W trudnym pod względem piłkarskim okresie Sokołowski mógł więcej czasu poświęcić rodzinie, bo po raz pierwszy został tatą i razem z żoną wychowują syna. – Narodziny dziecka napędzają do działania, bo na człowieka spada większa odpowiedzialność.

 

Dziękuje za wsparcie

„Sokół” rywalizowałby o miejsce w składzie także z Mathiasem Hebo Rasmussenem, ale Duńczyk nie może grać od ponad 15 miesięcy. Rehabilitacja po operacji ścięgna Achillesa nie przynosi spodziewanych efektów i typowanie terminu jego powrotu do pełnych treningów jest wróżeniem z fusów. W sobotę będzie mógł jedynie trzymać kciuki za kolegów. „Zawsze pojawia się uśmiech na mojej twarzy, gdy widzę to miejsce!” napisał na platformie X (dawniej Twitter) i dołączył zdjęcie stadionu przy ulicy Kałuży. „Do zobaczenia z Wami wszystkimi w sobotę! To jest trudne i frustrujące dla mnie, że nie mogę zagrać i pomóc drużynie. Rozumiem również bardzo dobrze Waszą frustrację Kibice Cracovii! Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za wspierające wiadomości! To wiele dla mnie znaczy! Raz Pasy! Zawsze Pasy!”.


Michał Knura