Sentymentalna podróż
Bramkarz Bartosz Mrozek wraca do Katowic po kilku latach, ale teraz po to, żeby napsuć krwi GieKSie.
Bramkarz lidera Bartosz Mrozek ma nadzieję, że wyjedzie z Katowic z kompletem punktów. Fot. Tomasz Jastrzębowski/PressFocus
Zwycięstwo na Łazienkowskiej wprawiło w dobry nastrój szkoleniowca „Kolejorza” Nielsa Frederiksena. - Widzieliśmy po zawodnikach, jak bardzo są oddani tej sprawie i jak bardzo chcieli wygrać. Widać, ile to dla nich znaczy, ile to znaczy dla naszych kibiców – powiedział Duńczyk. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, ale ciężka praca zaczyna się na nowo, bo przed nami dwa spotkania, które zdecydują o tytule mistrzowskim.
Skromność to podstawa
- Absolutnie nie czujemy się jeszcze mistrzami Polski - przytomnie zauważył obrońca drużyny z Bułgarskiej, Wojciech Mońka. - Zostały nam jeszcze dwa mecze, najpierw na wyjeździe z GKS-em Katowice, a potem na własnym stadionie z Piastem Gliwice. Jeżeli zdobędziemy w nich komplet punktów, to wtedy będziemy świętować. Pojedynek z Legią w Warszawie był dla nas jednym z najważniejszych w sezonie, bo udało się nam ponownie wskoczyć na fotel lidera. To spotkanie kosztowało nas naprawdę wiele wysiłku, jednak już zapomnieliśmy o wszystkim i myślimy tylko i wyłącznie o GKS-ie Katowice.
Mrozek czekał miesiąc
Wygrana na Łazienkowskiej pozwoliła Niebiesko-białym wrócić na fotel lidera PKO BP Ekstraklasy. Trzy zdobyte punkty to jeden z bonusów, drugim - równie ważnym - jest fakt, że Lechici zachowali pierwsze czyste konto od miesiąca. Ale to nie tylko zasługa bramkarza Bartosza Mrozka, którego dzielnie wspierali obrońcy. Defensorzy Lecha w stolicy nie pozwolili na zbyt wiele rywalom, a kiedy ci już stworzyli dogodną sytuację, na posterunku stali Joel Pereira oraz Bartosz Mrozek. Portugalczyk z linii bramkowej wybił strzał swojego rodaka Claude’a Goncalvesa, natomiast 25-letni golkiper w kapitalnym stylu zatrzymał uderzenie głową Jana Ziółkowskiego.
- Był to trochę szarpany mecz, raz przeważaliśmy my, raz Legia – powiedział wychowanek Polonii Łaziska Górne. - Trochę nerwów było, ale tak jak zawsze. Przy strzale Ziółkowskiego trudno mi powiedzieć, w którym momencie zobaczyłem piłkę. Widziałem tylko, że skacze do głowy i lekko mnie zaskoczyło to uderzenie, ale wszystko skończyło się po naszej myśli.
Niebiesko-biali kontynuują serię sześciu meczów bez porażki, która zaczęła się w 27. kolejce od spotkania na własnym stadionie z Koroną Kielce. Wygrali wówczas 2:0 i była to ostatnia rywalizacja, w której aktualny lider PKO BP Ekstraklasy zachował czyste konto. Drużyna trenera Nielsa Frederiksena o replay postarała się w Warszawie i łącznie była to jej trzynasta potyczka bez straty gola.
- Cieszymy się z czystego konta i tego, że wybroniliśmy napór Legii, bo po zdobytej przez nas bramce cały czas miała piłkę i atakowała – powiedział Wojciech Mońka. - Trzeba po prostu być twardym. Przyłożyliśmy do tego dużo pracy na treningach, skupiliśmy się w ostatnim czasie na obronie i fajnie, że z meczu na mecz jest coraz lepiej. Wiadomo, że zdarzają się spotkania, w których popełniamy błędy, wypuszczamy prowadzenie i ostatecznie remisujemy, ale z Legią pokazaliśmy jakość w defensywie i mam nadzieję utrzymamy to do końca sezonu.
Na „starych śmieciach”
Bartosz Mrozek w przeszłości strzegł bramki GKS-u Katowice. Zakładał jego koszulkę w sezonach 2019/20 (31 meczów w 2. lidze) i 2020/21 (31 meczów w 2. lidze), zwieńczonym awansem na zaplecze ekstraklasy. Teraz wróci na Bukową, ale Nową Bukową. Czy będzie miło wspominał tę wizytę?
Bogdan Nather