Chorzowianie byli za szybcy dla wrocławian. W akcji Nahuel Leiva i Daniel Szczepan (nr 95). Fot. PAP/Maciej Kulczyński


Sensacyjna wygrana

„Niebiescy” musieli sobie radzić bez kilku podstawowych zawodników, ale pokazali charakter i umiejętności.


Ruch do meczu z wiceliderem przystąpił z trzema zmianami w składzie. Przede wszystkim nie mógł zagrać Patryk Sikora, który w meczu z Widzewem zerwał więzadła krzyżowe. „Niebiescy” we Wrocławiu wybiegli na rozgrzewkę w koszulkach dedykowanych swojemu kapitanowi, a jego miejsce w wyjściowym składzie zajął Filip Starzyński.

Na trudnym terenie chorzowianie zagrali na wskroś ofensywnie. - Starzyński i Letniowski wykonali sporo pracy w defensywie – przyznał po spotkaniu trener Ruchu Janusz Niedźwiedź. I właśnie zawodnicy, którzy powrócili do składu, okazali się bohaterami. Przy pierwszej bramce Miłosz Kozak wykonał bardzo dobrą robotę na lewej stronie i idealnie dośrodkował w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Soma Novothny. Przy drugim golu wielkie brawa należą się Filipowi Starzyńskiemu oraz Tomaszowi Wójtowiczowi, który w niełatwej sytuacji umieścił piłkę w siatce.

„Niebiescy” we Wrocławiu zaliczyli najlepsze otwarcie pod wodzą trenera Niedźwiedzia, ale do szatni wcale nie musieli schodzić z prowadzeniem. W samej końcówce dwukrotnie uratował swoich kolegów Dante Stipica. Najlepszą okazję miał Mateusz Żukowski.

Goście przetrzymali trudne momenty, a Kozak tuż po wznowieniu mógł wyprowadzić zabójczy cios. Wrocławianie w tym sezonie na własnym terenie tylko w jednym meczu stracili dwa gole, więc scenariusz meczu z Ruchem mógł być dla nich zaskoczeniem. Gospodarze z każdą kolejną minutą z coraz większym animuszem dążyli do zmiany wyniku. Stipica, o którego dyspozycji w ostatnich tygodniach mówiło się najwięcej, nie dał się jednak pokonać, a koledzy z przodu spuentowali bardzo dobrą grę. Po szybkiej kontrze i dokładnym podaniu od Novothnego piłkę do siatki wpakował Michał Feliks, który na boisku pojawił się niespełna 10 minut wcześniej.

W końcówce gospodarze przełamali defensywę przyjezdnych i byli nawet bliscy doprowadzenia do remisu. Najpierw uderzył z dystansu Erik Exposito, a już w doliczonym czasie drugą bramkę zdobył Jehor Macenko. To jednak nie był koniec. Gospodarze mogli zremisować, ale Patryk Klimala cały czas nie potrafi się odnaleźć we wrocławskich realiach. W fantastycznej okazji w przedostatniej akcji meczu uderzył nad poprzeczką. Ruch wygrał po raz pierwszy w tym sezonie na wyjeździe, ale w grze o ekstraklasę utrzymuje się głównie matematycznie.

(td)



GŁOS TRENERÓW

Jacek MAGIERA: - Mówiliśmy sobie przed meczem, że musimy wygrać, żeby zdobyć tytuł mistrza Polski. To jest całe podsumowanie tego spotkania. Przegrywając 0:3 doprowadzamy do fajnej końcówki. Mamy sytuację, w której piłka musi wpaść do bramki. Nasza skuteczność nie jest na zadowalającym poziomie. Ruch nas niczym nie zaskoczył, wyprowadził kilka kontr i był skuteczny. Przegrywamy, ale cały rok pracowaliśmy na to miejsce, w którym jesteśmy. Drużyna ma się podnieść i przygotować do następnego meczu jak najlepiej. Sezon się nie skończył.

Janusz NIEDŹWIEDŹ: - Gratuluję zespołowi zwycięstwa. Drużyna chciała zadedykować tę wygraną Patrykowi Sikorze, który po raz trzeci zerwał więzadła krzyżowe. Wierzymy, że nasz kapitan wróci silniejszy. Daliśmy sobie tę radość i naszym kibicom, którzy cały czas nas wspierają. Nie będziemy się oglądać na nikogo. Będziemy walczyć do ostatniej minuty.