Tak z awansu do finału cieszyli się piłkarze z Majorki. Fot. PAP/EPA


Sensacja w Hiszpanii!

Mallorca awansowała do finału Pucharu Króla i jest o krok od sięgnięcia po to trofeum.


HISZPANIA – PUCHAR KRÓLA

Ekipa z Balearów 3 tygodnie temu bezbramkowo zremisowała u siebie z Realem Sociedad. Tym samym sprawa awansu do finału pozostała otwarta. Oczywistym faworytem była drużyna z San Sebastian - bardziej doświadczona w walce o wyższe cele oraz, obiektywnie patrząc, po prostu lepsza. Ponadto podopieczni Imanola Alguacila w rewanżu występowali na własnym stadionie. Mallorca miała natomiast marzenie, które koniec końców udało się spełnić.


Dwaj bohaterowie

Jednym z niewątpliwych bohaterów spotkania był bramkarz Dominik Greif. Słowak na co dzień jest tylko rezerwowym. Odkąd dołączył do zespołu z Majorki, w lidze rozegrał… 2 spotkania. A zaznaczmy, że do Hiszpanii z Bratysławy przeniósł się w 2021 roku! Mimo wszystko 26-latek okazał się ojcem zwycięstwa, broniąc w pierwszej połowie rzut karny wykonywany przez Braisa Mendesa. Dzięki temu Mallorca schodziła do szatni bez straty bramki.

Drugim czynnikiem, który dał przyjezdnym na zwycięstwo, była postawa Giovanniego Gonzaleza. Prawy obrońca krótko po zmianie stron wbiegł niepilnowany w pole karne i w fantastycznym stylu wykorzystał dośrodkowanie, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. W ten sposób Urugwajczyk dał Mallorce margines błędu, więc gdy Mikel Oyarzabal doprowadził w 71 minucie do wyrównania, zespół mógł walczyć w dogrywce, a później w rzutach karnych.


Spokój i opanowanie

Ostatecznie najważniejszy był spokój piłkarzy z Balearów podczas serii „jedenastek”, która została poprzedzona solidną grą w defensywie w trakcie dogrywki. Opanowanie i pewność siebie pozwoliły Greifowi na skuteczną interwencję przy strzale Oyarzabala. Te same cechy sprawiły, że zawodnicy Mallorki ani razu nie pomylili się w trakcie uderzeń z 11. metra. Tym samym Mallorca awansowała do finału Pucharu Króla. Dokonała tego po raz czwarty w historii i będzie miała okazję, by po raz drugi sięgnąć po trofeum. Pierwszy raz dokonała tego w 2003 roku, gdy pokonała Recreativo Huelva. Wcześniej w finałach w 1991 i 1998 roku przegrywała - odpowiednio - z Atletico Madryt (po dogrywce) i z Barceloną (po serii rzutów karnych).

Trener Mallorki Javier Aguirre zdaje sobie sprawę, że jego podopieczni mieli we wtorek sporo szczęścia. - Real Sociedad nas stłamsił, nie mieliśmy w ogóle piłki. Mieliśmy szczęście, że objęliśmy prowadzenie - stwierdził szkoleniowiec. - Nie byliśmy faworytami. Jest osiem, może dziesięć drużyn, które są lepsze od nas. Brak presji pomógł nam w trakcie rywalizacji. Przyjechaliśmy po prostu zobaczyć, co może się wydarzyć. Mieliśmy wiele do wygrania, a bardzo mało do stracenia - zaznaczył 65-letni trener.


Nie wyszło

W zupełnie innym nastroju na pomeczowej konferencji prasowej pojawił się trener zespołu z Kraju Basków. Real Sociedad był typowany jako pewny zwycięzca dwumeczu, a może nawet całego Pucharu Króla. Tak myślano szczególnie po tym, kiedy z rywalizacji odpadły drużyny Realu Madryt, Barcelony i Girony. Tymczasem rzeczywistość okazała się brutalna - Mallorca, choć głównie się broniła, wykorzystała jeden błąd ekipy z San Sebastian. – Taka jest piłka nożna. Są wzloty, gdy strzelamy bramkę wyrównującą i są upadki, gdy przegrywamy w karnych. Kilka lat temu (w 2021 roku - przyp. red.) Mikel Oyarzabal strzelił gola na wagę zwycięstwa w pucharze. Tym razem nie wyszło - skomentował pudło w serii rzutów karnych swojego podopiecznego Imanol Alguacil. Mallorca czeka teraz na przeciwnika w finale Pucharu Króla. Będzie nim albo Athletic Bilbao, albo Atletico Madryt. Po pierwszym meczu jednobramkową przewagę mają Baskowie, ale w rewanżu może wydarzyć się wiele. Pewne jest jedno - niezależnie od przeciwnika, Mallorca nie będzie faworytem w finałowym starciu. Kacper Janoszka

 

PÓŁFINAŁY PUCHARU KRÓLA

Real Sociedad – Mallorca 1:1 (0:0, 1:1, 4:5 w karnych)

0:1 – G. Gonzalez (50), 1:1 – Oyarzabal (71)

Mecz Athletic – Atletico odbędzie się w czwartek, 29 lutego, o godzinie 21.30.