Sen o pucharach

MOTOR LUBLIN

Drużyna, która w minionym sezonie zajęła 7. miejsce w ekstraklasie, czyli osiągnęła największy sukces w historii klubu, przestała już istnieć. Odeszło z niej 9 zawodników, na czele z kapitanem Piotrem Ceglarzem i najlepszym strzelcem Samuelem Mrazem.

Trener Mateusz Stolarski musiał więc układać drużynę na nowo, ale to zadanie nie było łatwe, bo oferty Motoru nie przyjął między innymi Adrian Dalmau, wybierając Piasta Gliwice czy Ivan Barbero, który szukał klubu w Polsce, ale myślał o Legii, Rakowie, ewentualnie Cracovii.

- Nie jesteśmy łakomym kąskiem dla piłkarzy z nazwiskami – przyznał otwarcie szkoleniowiec lublinian. – I nie chodzi o pieniądze. Chodzi o to, że my jesteśmy klubem, który wynikami wyprzedza trochę swoją markę. Trzy lata temu byliśmy na ostatnim miejscu w II lidze, a teraz jesteśmy siódmym zespołem ekstraklasy, do której wróciliśmy po 32 latach. Dlatego, gdy startowaliśmy do takiego napastnika jak Noah Botić z ligi australijskiej, czyli zawodnika profilowo idealnie pasującego do naszego systemu gry i zadzwoniliśmy do jego agenta, to piłkarz zapytał, gdzie leży Lublin? Gdzie jest ten klub? Ostatecznie nie podjął w ogóle tematu. Chcieliśmy też rozpocząć rozmowy z Ivanem Barbero, ale efekt był taki sam. W jego kontrakcie z Deportivo La Coruna była opcja wykupu, na którą było stać Motor. Mieliśmy w planach, że możemy tyle wydać na napastnika. Pensja też była do przeskoczenia. Nic z tego jednak nie wyszło. To samo było ze środkowym pomocnikiem Las Palmas Jonim Montielem.

Nie znaczy to jednak, że Motor został na transferowym lodzie. W myśl zasady „jak się nie ma co się lubi…” lublinianie zmontowali skład, z którym Mateusz Stolarski chce powalczyć o miejsce w środku tabeli, żeby w przyszłości można było myśleć o grze w europejskich pucharach. Plan jest więc długofalowy, ale jak uczy nas historia futbolu, kibice oczekują dobrych wyników tu i teraz.

Jerzy Dusik

BRAMKARZE

OBROŃCY

POMOCNICY

NAPASTNICY