Sport

Sędziowski skandal we Wrocławiu

Wicemistrz Polski odpadł z LKE przez skandaliczne decyzje chorwackiego arbitra, Duje Strukana.

Sędzia Duje Strukan nawet trenera Jacka Magierę wyprowadził z równowagi. Fot. Mateusz Porzucek / Press Focus

- Stan zespołu jest dobry, w ostatnich spotkaniach drużyna prezentowała się bardzo dobrze, jeśli chodzi o bieganie i intensywność - powiedział w przeddzień meczu rewanżowego z Sankt Gallen trener Śląska, Jacek Magiera. - Chcemy, żeby to był standard. Było dużo sytuacji stworzonych w meczach z Widzewem i St. Gallen. Gole wprawdzie nie padły, natomiast jestem optymistą i wierzę, że te gole wkrótce padną. Mamy w głowie plan na to spotkanie, drużyna będzie dobrze przygotowana pod względem taktycznym, fizycznym i mentalnym. FC St. Gallen to bardzo dobry zespół, bazujący na fazach przejściowych, błędach przeciwników, które potrafią wykorzystywać.

W porównaniu do pierwszego pojedynku ze Szwajcarami „Magic” dokonał tylko jednej roszady w wyjściowej jedenastce. Serafina Szotę na lewej obronie zastąpił Ukrainiec Jehor Macenko. Od pierwszego gwizdka chorwackiego arbitra trwała wymiana ciosów. W 10 minucie szczęście uśmiechnęło się do wrocławian, bo po kilku „przebitkach” rażący we wcześniejszych meczach nieporadnością Sebastian Musiolik wygrał pojedynek główkowy i wpakował futbolówkę do bramki gości! Radość napastnika Śląska i jego kolegów okazała się przedwczesna, bo po analizie VAR sędzia Duje Strukan dopatrzył się spalonego Aleksa Petkowa, który zasłaniał bramkarza gości i uniemożliwił mu sprawną interwencję. Można dyskutować z werdyktem rozjemcy, ponieważ wydawało się, że bułgarski stoper nie brał udziału w akcji.

Takich wątpliwości rozjemca nie miał niedługo później. Goście przeprowadzili błyskawiczny kontratak, lewy obrońca St. Gallen, Chima Okoroji zgrał piłkę w okolice pola karnego wrocławian, futbolówkę sprytnie przepuścił Chadrac Akolo (strzelił pierwszego gola w pierwszym meczu), widząc, że za jego plecami czai się Bastien Toma. 25-letni pomocnik gości miał dużo miejsca i nie dał Rafałowi Leszczyńskiemu żadnych szans na skuteczną interwencję, a rozpaczliwa interwencja Macenki była spóźniona. W tym momencie wrocławianie potrzebowali trzech goli, by doprowadzić do dogrywki.

W końcówce pierwszej połowy okazało się jednak, że niemożliwe nie istnieje. W ciągu kilku minut gospodarze trzykrotnie sprawili, że bramkarz gości Lawrence Ati-Zigi wyciągał futbolówkę z siatki. Najpierw, po dośrodkowaniu z prawej flanki Mateusza Żukowskiego, Petr Schwarz dziwnym wślizgiem wcisnął piłkę do bramki. Drugi cios spadł na przyjezdnych już chwilę później, gdy po podaniu Nahuela Leivy Piotr Samiec-Talar strzałem lewą nogą sprzed pola karnego doprowadził do ekstazy kibiców Śląska. To jednak nie był koniec emocji do przerwy, bo koncert podopiecznych Jacka Magiery trwał. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy po dośrodkowaniu Schwarza z rzutu wolnego efektownym „szczupakiem” popisał się Aleks Petkow i tym samym Śląsk odrobił straty z pierwszego meczu w Szwajcarii.

W przerwie żaden z trenerów nie dokonał zmian, trener Helwetów Enrico Maassen zdecydował się na korekty w składzie dopiero po upływie godziny. W 73 minucie gospodarze wywalczyli rzut karny. Petkow rzucił się do piłki wybijanej przez Mihailo Stevanovicia i wykorzystał moment, gdy rywal nadepnął go przy linii końcowej boiska. Arbiter Strukan podszedł do monitora, obejrzał sytuację i zdecydował, że rzutu karnego dla gospodarzy nie będzie. Na domiar złego po raz drugi pokazał Bułgarowi żółty kartonik za rzekomą próbę wymuszenia „jedenastki” i usunął go z boiska! 

Chorwacki sędzia do regulaminowego czasu gry doliczył aż 12 minut, a de facto przedłużył mecz o niemal... pół godziny! W 101 minucie sędzia wyrzucił z boiska Nahuela Leivę i podyktował dla Szwajcarów rzut karny. Leszczyński obronił strzał Christiana Witziga, ale Chorwat nakazał powtórkę, bo golkiper Śląska za szybko opuścił linię bramkową. Szwajcarzy zmienili egzekutora i Willem Guebbels nie zmarnował okazji, chociaż wrocławski bramkarz wyczuł jego intencje. W 22 minucie doliczonego czasu gry Strukan wyrzucił z boiska Arnaua Ortiza za rzekomą próbę wymuszenia karnego, więc gospodarze kończyli w ósemkę. W niezwykle nerwowej końcówce wynik się już nie zmienił i do kolejnej rundy awansowali goście.

Bogdan Nather

Śląsk Wrocław - FC Sankt Gallen 3:2 (3:1)

0:1 - Toma, 21 min, 1:1 - Schwarz, 41 min, 2:1 - Samiec-Talar, 43 min, 3:1 - Petkow, 45+3 min (głową), 3:2 - Geubbels, 90+18 min (karny)

ŚLĄSK: Leszczyński - Żukowski, Petrow, Petkow, Macenko (90+19. Ortiz) - Cebula (81. Paluszek), Pokorny, Schwarz (90+19. Guercio) - Samiec-Talar (67. Ince), Musiolik (90+19. Jezierski), Leiva. Trener Jacek MAGIERA.

ST. GALLEN: Ati-Zigi - Stanić (61. Schmidt), Diaby, Ambrosius, Okoroji - Goertler (61. Stevanović), Quintilla, Witzig (90+24. Cisse) - Toma - Geubbels (90+19. Milosević), Akolo (90+24. Konietzke). Trener Enrico MAASSEN.

Sędziował Duje Strukan (Chorwacja). Żółte kartki: Żukowski, Macenko, Petkow. Leiva, Leszczyński - Okoroji, Quintilla, Goertler, Stanić; czerwone: Petkow (77. druga żółta), Leiva (90+11, zagranie ręką), Ortiz (90+22. próba wymuszenia karnego).