Sędziowie pomogli Lechowi?
KONTROWERSJA KOLEJKI
Czy Michał Gurgul sfaulował w polu karnym? Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus
Na początku drugiej połowy, gdy było 1:1, Marcin Wasielewski z GKS-u wbiegał w pole karne Lecha. Zatrzymać go próbował Michał Gurgul, wykonując dość pokraczny wślizg. Nie był to jednak typowy atak bezpośrednio w rywala, bo piłka znajdowała się przed oboma zawodnikami. Z tego powodu lechita przez jakiś czas sunął po murawie, ale w całym tym procesie, tracąc nieco równowagę, przeciął tor biegu Wasielewskiego, powodując jego upadek. Katowicki zawodnik nie upadł jednak jak w greckim teatrze, próbował jeszcze dogonić futbolówkę, ale nie zdołał. Całość wyglądała dość specyficznie, bo działa się jakby w zwolnionym tempie, lecz kontakt Gurgula był niepodważalny. Mimo tego gwizdka sędziego nie było, nie było też reakcji VAR-u. Czy gdyby piłkarz beniaminka wywrócił się jak by został postrzelony przez snajpera, coś by to zmieniło? Nie wiem, choć się domyślam.
Sytuacja ta wzbudziła wiele kontrowersji i ogół opinii raczej przychylał się ku temu, że powinna zostać odgwizdana „jedenastka”. Ekspert Canal+ Adam Lyczmański widział to jednak inaczej: – Uważam, że to nie jest przewinienie obrońcy. On sunie po boisku, a zawodnik GieKSy wbiega w tego obrońcę. Atak jest na piłkę, fakt, że jest nietrafiona, ale jest to sunięcie po boisku i zawodnik klubu z Katowic nabiega na rywala. Moim zdaniem to nie jest wślizg na nogi przeciwnika. Gdyby zawodnik GKS-u nie chciał, to by w te nogi nie wpadł – powiedział były arbiter, ale nie każdy człowiek z gwizdkiem miał takie samo zdanie. Tak na portalu X wypowiedział się były sędzia międzynarodowy Marcin Borski: – Nie „blisko”, tylko ewidentne przewinienie. Powinien być karny.
Finalnie GKS dopiął swego, bo w 59 minucie strzelił na 2:1, więc można powiedzieć, że brak karnego w niczym mu nie przeszkodził. Ale z drugiej strony – kto wie, jak wtedy potoczyłoby się spotkanie?
Piotr Tubacki