Jamal Musiala strzelił już 3 gole. Czy pobije wynik mistrzowskich rodaków sprzed dekady? Fot. PAP/EPA


Kazimierz Mochliński z Dortmundu

Ściana tym razem na biało

Niemiecka reprezentacja grająca w Dortmundzie to przeżycie nie do zapomnienia. Sama wizyta „Die Mannschaft” okazała się nawet bardziej emocjonująca niż zwycięstwo 2:0 z Danią.

Gole strzelone w drugiej połowie przez Kaia Havertza i Jamala Musialę dały Niemcom miejsce w ćwierćfinałach, mimo konieczności przerwania pojedynku na 35 minut z powodu burzy z piorunami, określonej przez dziennik „Bild” jako „Potzblitz”. Poprzednio takie wydarzenie miało miejsce w Doniecku na Euro 2012. Wówczas trzeba było przesunąć mecz o godzinę. Tym razem - szczęśliwie - po 20 minutach w szatniach i pięciominutowej rozgrzewce można było mecz dokończyć. Warunki klimatyczne dodały dramatycznej atmosfery na słynnym stadionie Borussii. Szkoda że reprezentacja nie gości tam częściej, pobudzając pasję w kibicach i graczach.

Ten weekend się nie powtórzy

Znana Suedtribuene w Dortmundzie została przekształcona z „Żółtej ściany” na „Białą ścianę”, mimo sporej liczby popularnych różowych koszulek, których niemiecka kadra używa jako drugiego kompletu. Większość przybyła w trykotach z numerem i nazwiskiem Toniego Kroosa. Pomocnik (do niedawna) Realu Madryt ponownie w eleganckim stylu prowadził swoją drużynę. W sumie na Euro 2024 do tej pory podawał piłkę 431 razy, z czego aż 411 razy celnie. Pozostały mu teraz co najwyżej 3 mecze do końca kariery, a jego sobotni występ wywołał wiele emocji. Niemcy na Euro 2024 grali również w Monachium, Stuttgarcie i Frankfurcie i w ćwierćfinale powrócą do Stuttgartu. Czeka ich jeszcze możliwy półfinał w Monachium i wymarzony finał w Berlinie. Weekend w Dortmundzie nie powtórzy się. W otoczeniu stadionu BVB organizatorzy pozwalają na wiele więcej typowego kulturalno-społecznego przeżycia kibicowskiego niż w innych miastach-gospodarzach. Tę wyjątkowość podkreślali kibice, którzy doświadczyli tego miejsca.

Na zielonym dywanie

Z przyczyn bezpieczeństwa na stadionie tymczasowo zamknięto „Borusseum” – imponujące muzeum futbolu w Dortmundzie. Pozostałe bary i kawiarnie Borussii są dostępne dla posiadaczy biletów na mecze Euro, łącznie z wielkim „Fan Welt” – „Światem fanów”. W przeciwieństwie do restrykcyjnych warunków w innych częściach Niemiec tutaj pozwolono nawet Borussii sprzedawać klubowy sprzęt, w bezpośredniej konkurencji z pamiątkami Euro. Najbardziej wartościowe z turniejowych suwenirów to koszulki z każdego miasta-gospodarza. Dortmundzkie są oczywiście... żółte. Tylko trasa spaceru z centrum Dortmundu na mecze jest innego koloru, bo idzie się po „Gruenen Teppich” – czyli „zielonym dywanie” – bo chodzenie piechotą jest najbardziej naturalnym sposobem poruszania się po mieście. Ta ścieżka zdrowia dociera do... „boiska czerwonej ziemi” – stadionu Rote Erde. To oryginalny dom Borussii i znajduje się tuż obok wschodniej trybuny obecnego obiektu, który w tym roku obchodzi 50. rocznicę istnienia, od otwarcia jako Westfalenstadion na mundial 1974. Stary stadion pozostał punktem spotkań, jedzenia i picia dla kibiców przed meczami. Zwiększa to poparcie dla domowej drużyny. Na pewno przyczyniło się to do dobrego wyniku Niemiec z Danią.

Musiala goni mistrzów

W półfinale mundialu 2006 „National Mannschaft” przegrał w Dortmundzie z Włochami. Jak na ironię, 18 lat później włoska drużyna odpadła na Euro 2024 dokładnie tego wieczoru, kiedy Niemcy powrócili na Westfalenstadion i zwyciężyli. Ciekawie, że wygrali pierwszy mecz w fazie pucharowej wielkiego turnieju po raz pierwszy od 8 lat. A karny Kaia Havertza był pierwszym golem strzelonym przez nich w takim pojedynku od Euro 2016 – i bramki Mesuta Oezila przeciwko... Włochom w ćwierćfinałach. Jamal Musiala podniósł swoją liczbę goli do 3 w 4. występie na tym turnieju. Jest pierwszym piłkarzem Niemiec, który zdobył 3 bramki w mistrzostwach od 10 lat, kiedy zdołali tego dokonać Thomas Mueller (5) i Andre Schuerrle (3), gdy „Die Mannschaft” triumfował na mundialu w 2014. Czy teraz zapowiada się powtórka z rozrywki?

Najgorszy mecz sędziego

Gol Musiali był możliwy dzięki pięknej asyście Nico Schlotterbecka, który znalazł się w wyjściowej jedenastce, dzięki czemu uniknięto występu reprezentacji na stadionie BVB bez żadnego gracza Borussii. Schlotterbeck nawet zdobył bramkę po zaledwie 3 minutach, ale anulowano ją za faul Joshui Kimmicha. Podobnie po 2 minutach drugiej połowy nie uznano gola Danii z powodu spalonego Joachima Andersena. Chwilę później ten sam piłkarz został ukarany za zagranie piłki ręka w polu karnym. Obydwie te decyzje wydawały się bardzo srogie. – To był najgorszy mecz arbitra, w którym kiedykolwiek brałem odział – stwierdził Andersen pod szatnią. Do tego jego kapitan Kasper Schmeichel dodał : – Zupełnie już nie rozumiem przepisów dotyczących zagrania ręką – powiedział. Kilka minut zmieniło wynik, dając Niemcom kluczową przewagę. Jednak zasłużyli na to, bo musieli walczyć o zwycięstwo i w imponującym stylu tego dokonali. Poziom przeciwnika był jednak trudny do potwierdzenia. Teraz czekają ich prawdopodobnie cięższe wyzwania.