Sport

Schody przed GieKSą...

Oświęcimianie w dwumeczu z GKS-ami z Tychów i Katowic zdobyli aż jedenaście goli, a stracili tylko trzy!

Ołeksandr Peresunko zdobył w Satelicie dwa gole. Fot. PAP/Art Service

TAURON HOKEJ LIGA

Na dzień przed meczem z Unią w ekipie GKS-u Katowice wyczuwało się mobilizację, ale też lekkie zdenerwowanie. Hokeiści doskonale zdawali sobie sprawę z wagi tej potyczki i faktycznie trafili na świetnie dysponowanych rywali. Unia wygrała 6:2 i jeżeli zdobędzie komplet punktów z Jastrzębiem, będzie mogła rezerwować noclegi w Krynicy na finał Pucharu Polski. A GieKSa? Nadal musi walczyć i czekać na efekty.

Trener Robert Kalaber po piątkowej porażce Unii w Bytomiu był już zwalniany przez kibiców, a niespełna dwie doby później, po wygranej u siebie z Tychami, wychwalany. W Satelicie goście mieli trochę szczęścia przy pierwszym golu. W 2 minucie jeden z zawodników gospodarzy próbował wybić krążek i trafił w Samuela Petraša. Słowak padł na lód, zaś „guma”, ku zdumieniu fanów, wpadła do... siatki. Hokeiści Unii nie zamierzali rezygnować z ataków. Łukasz Krzemień otrzymał idealne podanie od Erika Ahopelto i miał sporo miejsca, by popisać się celnym uderzeniem. Gdy Ołeksander Peresunko z niebieskiej linii zdobył trzecią bramkę, fani w Satelicie zapewne zatęsknili za Johnem Murrayem, któremu dość nieoczekiwanie podziękowano za grę. Szweda Jespera Eliassona zastąpił między słupkami Michał Kieler i do końca tercji spisywał się bez zarzutu. Notowania szwedzkiego golkipera znów idą w dół i kto wie czy działacze nie będą musieli się rozglądać za nowym bramkarzem, albo też większym zaufaniem obdarzyć Kielera.

W drugiej tercji mocno zmobilizowani gospodarze przystąpili do szturmu. Igor Tyczyński zachowywał czyste konto, ale w 25 minucie szybką akcję pierwszego ataku sfinalizował Bartosz Fraszko. Tym razem „Tyczka” nie miał wiele do powiedzenia, jednak w kilku kolejnych akcjach znów błysnął talentem i na pewno będzie silnym punktem reprezentacji młodzieżowej podczas grudniowych MŚ Dywizji 1A. Gospodarze mieli dwie niemal stuprocentowe sytuacje. W 27 minucie, w osłabieniu, po błyskawicznej akcji Fraszki Alekesi Varttuinen tuż przed bramką dostawiał kij do krążka, który minimalnie minął cel. W 32 minucie Jacob Lundegard też znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz ją zmarnował. Sporo emocji zanotowaliśmy w ostatniej minucie. Na 32 sekund przed końcową syreną Joe Morrow uderzeniem pod poprzeczkę powiększył prowadzenie Unii, jednak na sekundę przed końcem zmniejszył je Patryk Wronka.

Spodziewaliśmy kolejnych emocji w ostatniej odsłonie, w której jednak goście okazali się skuteczniejsi. W 51 minucie wynik podwyższył Mika Partanen. Na 5:01 min przed końcem trener Jacek Płachta wziął czas i wycofał bramkarza. Jednym efektem tego manewru było uderzenie Grzegorza Pasiuta w słupek. Wynik ustalił Peresunko, posyłając do krążek do pustej bramki.

Hokeiści Unii byli zdecydowanie lepsi, szybsi, dokładniejsi i, co najważniejsze, skuteczniejsi. Ekipa trenera Kalabera jest już niemal pewna gry w grudniowej pucharowej imprezie. A przed Katowicami nadal schody...

Włodzimierz Sowiński

◼  GKS Katowice – Unia Oświęcim 2:6 (0:3, 2:1, 0:2)

0:1 - Petraš (1:46), 0:2 – Krzemień – Ahopelto (10:20), 0:3 – Peresunko – Scarlett (11:14), 1:3 – Fraszko – Pasiut – Wronka (24:58), 1:4 – Morrow – Ahopelto (39:28), 2:4 – Wronka – Pasiut (39:59), 2:5 – Partanen - Petraš (50:21), 2:6 – Peresunko (56:35, do pustej).

Sędziowali: Paweł Breske i Paweł Kosidło – Michał Kret i Michał Żak. Widzów 1056.

GKS: Eliasson (11:14. Kieler); Z. Hoffman (2) – Maciaś, Verveda – Varttinen, Lundegard – Runesson, Chodor (2); Fraszko – Pasiut (2) – Wronka (2), Bepierszcz – Anderson – Dupuy, Jonasz Hofman - McNulty – Michalski (2), Jakub Hofman – Dawid – Kosmęda. Trener Jacek PŁACHTA.

UNIA: Tyczyński; Scarlett – Morrow, Makela (4) – Diukow, Soderberg – Florczak (4), Mościcki – Matthews (2); Kasperlik – Rac – Peresunko, Partanen – Galant – Ahopelto, Petraš (2) - Olsson Trkulja – Moutrey, Kusak – Krzemień - Ziober. Trener Robert KALABER.

Kary: GKS – 10 min, Unia – 12 min.


74 SEKUNDY drugiej tercji potrzebowali goście, by zdobyć dwa gole i „zdjąć” z bramki Eliassona.

69 SEKUND pozostało do końca kary Pasiuta, gdy Partanen zdobył piątego gola.