Scenariusze na mistrzostwo
Możliwe, że mistrza poznamy już w najbliższą niedzielę. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że będziemy żyć w niepewności do ostatniej kolejki sezonu.
Czy Raków zatrzyma Lecha na ostatniej prostej? Fot. Damian Kościesza / Press Focus
Szybkie mistrzostwo
Co musiałoby się stać, żeby Lech zdobył mistrzostwo już w najbliższy weekend? Kolejorz przyjeżdża w niedzielę do Katowic na stadion przy Nowej Bukowej. Zmierzy się z GKS-em, który pomimo tego, że ma już zapewnione utrzymanie i nie walczy o udział w europejskich pucharach, jest zmotywowany. Zaprezentował to w poprzedni weekend, wygrywając z Cracovią. Z pewnością katowiczanom nie zabraknie woli walki i wiary w wygraną, więc nie będzie to łatwa przeprawa dla przyjezdnych z Poznania. Zakładając jednak, że Lech wygra, znacząco zwiększy swoje szanse na złoto, bo gdyby dzień wcześniej Raków przegrał z Koroną, ekipa trenera Nielsa Frederiksena już w niedzielny wieczór oficjalnie będzie mogła przygotowywać się do wejścia na najwyższy stopień podium. To najprostszy scenariusz, ale też – nie ukrywajmy – najnudniejszy.
Lepszy bilans
Gdyby natomiast Lech wygrał z GKS-em, a Raków pokonał Koronę, sprawa mistrzostwa rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. W niej Medaliki podejmą Widzew Łódź, a Kolejorz Piasta Gliwice. Najmniejsze potknięcie będzie miało znaczenie. Zakładając, że poznaniacy będą mieli 69 punktów, a Raków 68, wydarzyć może się wszystko. Jeśli ekipa Marka Papszuna chce dalej marzyć o trofeum, musi zapunktować. Co ważniejsze, wcale nie musi wygrać! Gdyby Lech przegrał z gliwiczanami, a Raków wygrał z Widzewem, obie ekipy zrównałyby się punktami, a na szczycie tabeli zobaczylibyśmy zespół spod Jasnej Góry. Wszystko przez to, że Raków ma lepszy bilans meczów bezpośrednich z Lechem. W rundzie jesiennej spotkanie tych zespołów zakończyło się bezbramkowym remisem, natomiast w rewanżu podopieczni Marka Papszuna wygrali 1:0. Dlatego bilans bramkowy, przy ewentualnym zrównaniu się punktami, nie będzie miał żadnego znaczenia.
Wystarczy remis?
Fakt lepszego dla Rakowa bilansu meczów bezpośrednich z Lechem sprawia, że Kolejorz, pomimo tego, że aktualnie znajduje się na lepszej pozycji wyjściowej, musi mieć się na baczności. Jeśli Lech przegra z GieKSą w niedzielę, Rakowowi także wystarczy tylko remis z Koroną do tego, żeby zameldować się na szczycie przed ostatnim spotkaniem sezonu. A przecież wielce prawdopodobne jest to, że częstochowianie nie tylko nie przegrają z kielczanami, a zdobędą w starciu z nimi trzy punkty. Spotkanie to odbędzie się dzień przed meczem Lecha w Katowicach i to właśnie Raków narzuci tempo rywalizacji. Jeśli wygra z Koroną, znajdzie się na moment na pierwszym miejscu, z dwoma punktami przewagi. W takiej sytuacji Lech będzie zmuszony do wygranej przy Nowej Bukowej, jeśli chce w ostatniej kolejce trzymać tylko i wyłącznie w swoich rękach los mistrzostwa. Jeżeli Raków wygra, a Lech straci punkty, niezależnie od tego, czy zremisuje, czy przegra, role się odwrócą i to zespół z Częstochowy będzie rozdawał karty na finiszu.
Najciekawszym scenariuszem wydaje się sytuacja, w której Raków zremisowałby z Koroną, a Lech wygrałby z GKS-em. Wówczas częstochowianie przed ostatnią kolejką traciliby trzy punkty do Kolejorza. Oczywiście, przy takim układzie w znacząco lepszej pozycji są piłkarze Nielsa Frederiksena, bo do mistrzostwa wystarczy im remis. Proszę sobie jednak wyobrazić sytuację, w której Lech, mając trzy punkty przewagi przed ostatnią kolejką, przegrywa z Piastem, a Raków wygrywa z Widzewem! Wówczas poznaniacy i częstochowianie zrównują się punktami, a mistrzem zostaje ekipa Marka Papszuna, ponieważ w lutym wygrała z Lechem różnicą jednego gola! To by dopiero była historia.
Niech walczą do końca
Dla dobra tego sezonu najważniejsze jest to, żeby Raków nie przegrał w najbliższą sobotę w Kielcach. Jeśli zremisuje lub wygra, będziemy pewni tego, że ostatnia kolejka nie będzie nudna, bo nadal obaj pretendenci nadal pozostaną w grze o mistrzostwo. To będzie ważne, ponieważ pozostałe zespoły ekstraklasy nie mają już o co walczyć, oczywiściepoza polepszeniem pozycji w tabeli. W końcu wszystkich spadkowiczów poznaliśmy już w miniony poniedziałek, a Jagiellonii brakuje tylko „oczka” do zagwarantowania sobie udziału w Lidze Konferencji. Miejmy więc nadzieję, że w najbliższy weekend Raków nie straci punktów, a dzięki temu do samego końca zmagań ekstraklasy będziemy trzymani w niepewności.
Kacper Janoszka