Scenariusz do powtórki?
Drużyna Nielsa Frederiksena z przytupem zaczęła drugą część rozgrywek, rozbijając Widzew 4:1!
Mikael Ishak ma już 12 bramek w tym sezonie i 64 w ekstraklasie. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus
Wiele dobrych momentów
Tym większa była niewiadoma w rywalizacji z Widzewem, który przecież w drugiej kolejce sezonu odesłał lidera z kwitkiem 2:1, po szybko zdobytych golach Jana Sypka i Frana Alvareza.
Teraz łodzianie też zaczęli nieźle, szybkim golem Luisa da Silvy, który po interwencji VAR-u został jednak anulowany. Potem rządzili gospodarze, choć Widzew w drugiej połowie też miał niezłe momenty.
- Po pierwszym meczu po przerwie nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Mieliśmy dużo dobrych momentów. Jestem zadowolony z tego, jak graliśmy z piłką przy nodze. Co do gry bez piłki, to mam pewne zastrzeżenia, bo w kilku sytuacjach mogliśmy zachować się lepiej. To był dobry, ale dopiero pierwszy krok z wielu, które musimy zrobić – komentował duński trener Niels Frederiksen. - Przez cały tydzień przygotowywaliśmy się na Widzew grający systemem 4-4-2, ale jak zobaczyliśmy skład, to szybko zorientowaliśmy się, że rywal zagra trójką obrońców. Jeden z moich asystentów przekazał mi rano informację, że taka sytuacja może się zdarzyć, ale nie informowaliśmy o tym zawodników. Niezależenie od tego, jakim system gra rywal, moi zawodnicy dobrze wiedzą, jak się zachować, jak wywierać presję. Dlatego nie zmieniamy pewnych rzeczy na każdy mecz i nie dopasowujemy się do konkretnego przeciwnika – dodał szkoleniowiec lidera. Porażka 1:7 w sparingu z duńskim FC Nordsjaelland przed tygodniem była chyba tylko przypadkiem…
Widzew nie miał wiele do powiedzenia. Nawet gdyby uznano bramkę na początku, to niewiele by to zmieniło. - Rok temu zaczynaliśmy rundę rewanżową od porażki z Jagiellonią, która później została mistrzem Polski. Teraz zaczynamy od porażki z Lechem i wiele wskazuje, że ten scenariusz może się powtórzyć. Akurat rok temu po meczu z Jagiellonią zanotowaliśmy serię dobrych wyników i liczę, że to znów się powtórzy. Chcieliśmy zaskoczyć rywala nowym systemem gry, jednak Lech nie wyglądał na zdziwionego. Był przygotowany na naszą grę, choć nawet w ostatnim sparingu graliśmy inaczej. Widocznie mój pomysł nie był dobry lub ten pomysł nie był aż tak zaskakujący. Lech był lepszy, stworzył sobie więcej sytuacji i strzelił więcej goli – powiedział trener Widzewa, Daniel Myśliwiec.
Wykupili Szweda
Pewna i efektowna wygrana to niejedyna dobra wiadomość dla kibiców „Kolejorza”. W przerwie starcia z Widzewem poznański klub poinformował o wykupieniu z Feyenoordu Rotterdam szwedzkiego pomocnika Patrika Walemarka. 22-letni zawodnik podpisał umowę do czerwca 2029 roku.
- Informowaliśmy latem, że w umowie wypożyczenia mamy opcję wykupu. Czas na podjęcie decyzji mieliśmy do końca sezonu, ale już teraz postanowiliśmy skorzystać z zapisu w umowie, rozwiewając w ten sposób wątpliwości dotyczące przyszłości Patrika. Ten skrzydłowy świetnie wkomponował się w naszą drużynę, jest wartością dodaną i daje na murawie jakość, jakiej oczekiwaliśmy. Jest szybki, ma swobodę dryblingu, potrafi oddać też mocny strzał. To wciąż młody piłkarz, który ma ogromny potencjał i liczymy, że nadal będzie się rozwijać - powiedział dyrektor sportowy Lecha, Tomasz Rząsa.
Walemark trafił do stolicy Wielkopolski pod koniec sierpnia. W 11 ligowych spotkaniach zdobył cztery bramki i miał asystę. Z powodu kontuzji mecz z Widzewem oglądał z trybun. W przerwie pojawił się na boisku i został owacyjnie przywitany przez sympatyków lidera ekstraklasy.
Michał Zichlarz