Sport

Samodzielny lider

Dwie bramki strzelił Robert Lewandowski w niedzielny wieczór, choć trafień mógł mieć więcej.

Kibice Barcelony mogli być zadowoleni po występie Polaka. Fot. PAP/EPA

HISZPANIA

Snajper Barcelony nie mógł pogodzić się z tym, że w klasyfikacji strzelców musi dzielić pozycję lidera z Kylianem Mbappe. Polak w niedzielę, w spotkaniu z Villarrealem, był nastawiony na zdobywanie goli. Po raz pierwszy pokonał Diego Conde w 20 minucie. Później skompletował dublet, odnajdując się w polu karnym w 35 minucie. Dał Barcelonie spokój, którego jej zdecydowanie brakowało, bo „Żółta Łódź Podwodna” była bardzo groźna w ataku. Największym problemem gospodarzy był fakt, że jej gole cały czas były anulowane przez system VAR. W pierwszej połowie kontaktowego gola zdobył Ayoze Perez, choć okazji na bramki było znacznie więcej.

Na drugą połowę nie wyszedł już bramkarz „Blaugrany” Marc-Andre ter Stegen. Niemiec pod koniec pierwszej części gry wyskoczył do piłki, która zawisła nad polem karnym. Futbolówkę skutecznie złapał, ale wylądował w taki sposób, że doznał kontuzji. Pierwsze informacje, jakie napływają z Półwyspu Iberyjskiego, sugerują, że ter Stegen zerwał więzadła krzyżowe.

Bliski hat-tricka

Z Inakim Peną między słupkami Barcelona musiała być bardziej ostrożna w obronie. Villarreal zdawał sobie z tego sprawę. Gospodarze nie przestawali atakować i szukali kolejnej bramki, która doprowadziłaby do wyrównania. Goli nie uznano Nicolasowi Pepe i Thierno Barryemu. Barcelona czekała na swój moment i go wykorzystała. W 58 minucie prowadzenie podwyższył Pablo Torre (asystent przy pierwszym golu Lewandowskiego). Chwilę później ekipa Hansiego Flicka powinna prowadzić już trzema bramkami, bo polski snajper podszedł do wykonania rzutu karnego. Uderzył jednak niecelnie, bo w słupek. Gdyby trafił, zdobyłby swojego drugiego hat-tricka podczas swojego pobytu w Hiszpanii. Tak się jednak i stało, więc Barcelona musiała być nadal skupiona i dalej walczyć. Mecz został zamknięty dzięki Raphinhii. Brazylijczyk w ostatnich minutach zdobył jeszcze dwa gole. Szczególnie drugi robił ogromne wrażenie, bo skrzydłowy wykorzystał perfekcyjne długie podanie Lamine’a Yamala i strzałem z woleja zakończył spotkanie.

Był karny?

Natomiast Real Madryt po raz kolejny w tym sezonie nie zachwycał… Tak przynajmniej było w pierwszej połowie meczu z Espanyolem. W domowym meczu z ekipą z Barcelony podopieczni Carlo Ancelottiego nie potrafili przebić się przez mur defensywny rywali. Dopiero gdy przyjezdni wyszli na prowadzenie w 54 minucie (samobójczego gola zaliczył Thibaut Courtois) „Królewscy” się przebudzili. Najpierw do wyrównania doprowadził doświadczony Dani Carvajal, a później na listę strzelców wpisywali się zawodnicy z ofensywnego trio. Po golu zdobyli Rodrygo, Vinicius oraz Kylian Mbappe. Ten ostatni wykorzystał rzut karny po tym, jak sfaulowany został Endrick.

Przewinienie dokonane na brazylijskim snajperze wzbudziło wiele kontrowersji. Wynikało to z tego, że Endrick był ciągnięty za koszulkę przez kilka metrów. Biegł z piłką przy nodze i z przeciwnikiem na plecach od linii bocznej do linii pola karnego, aż w końcu się przewrócił. Wzbudziły się dyskusje, czy sędzia powinien podyktować rzut wolny z miejsca gdzie defensor po raz pierwszy złapał Endricka, czy wskazać na 11 metr. Arbiter zdecydował się na drugą opcję, ale dalej nie wiadomo, czy nie popełnił błędu, bo nawet gdy Endrick już upadał, był na granicy pola karnego.

Chwila odpoczynku

Oczywiście sytuacja ta miała ostatecznie marginalne znaczenie, bo madrytczycy byli już wtedy pewni zwycięstwa. W końcu z postawy swojego zespołu mógł być włoski opiekun Realu. – To był mecz kompletny. Graliśmy znacznie lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Mieliśmy rytm i więcej szans na gola. Jestem więc zadowolony – stwierdził Carlo Ancelotti. Doświadczony trener świeżo po meczu nie mógł być jednak bardzo uśmiechnięty, ponieważ dwaj ważni gracze – Carvajal i Jude Bellingham – zakończyli sobotnie zmagania z kontuzjami. – Dani otrzymał kopniaka, więc nie powinna być to szczególnie groźna kontuzja. Bellingham miał natomiast problem z barkiem. Mimo wszystko poradził sobie i zagrał do końca meczu – zaznaczył Ancelotti, nieco uspokajając nastroje w madryckim obozie. W niedzielę hiszpańskie media przekazywały, że obaj poszkodowani nie zagrają we wtorkowym meczu ligowym z Deportivo Alaves, ale będą już w pełni sił na starcie w derbach Madrytu z Atletico w najbliższą niedzielę.

Kacper Janoszka

 

Alaves – Sevilla 2:1 (1:0)

1:0 – Vicente (17), 2:0 – Martin (60), 2:1 – Lukebakio (83)

Valladolid – Sociedad

Osasuna – Las Palmas 2:1 (1:1)

1:0 – Budimir (39, karny), 1:1 – Moleiro (41), 2:1 – Oroz (60)

Valencia – Girona 2:0 (0:0)

1:0 – Rioja (56), 2:0 – Gomez (58)

Real Madryt – Espanyol 4:1 (0:0)

0:1 – Courtois (54, samobójcza), 1:1 – Carvajal (58), 2:1 – Rodrygo (75), 3:1 – Vinicius (78), 4:1 – Mbappe (90, karny)

Getafe – Leganes 1:1 (0:0)

0:1 – Saenz (76), 1:1 – Mayoral (83, karny)

Athletic – Celta 3:1 (2:1)

1:0 – Guruzeta (4), 1:1 – Aspas (25, karny), 2:1 – Guruzeta (39), 3:1 – Djalo (80)

Villarreal – Barcelona 1:2 (1:2)

0:1 – Lewandowski (20), 0:2 – Lewandowski (35), 1:2 – Perez (38), 1:3 – Torre (58), 1:4 – Raphinha (74), 1:5 – Raphinha (83)

Mecz Rayo – Atletico zakończył się po zamknięciu wydania.

1. Barcelona

6

18

22:5

2. Real M.

6

14

13:3

3. Athletic

7

13

11:7

4. Atletico

5

11

9:2

5. Villarreal

6

11

12:13

6. Alaves

6

10

9:7

7. Osasuna

6

10

8:11

8. Celta

6

9

14:13

9. Betis

5

8

5:4

10. Mallorca

6

8

4:4

11. Rayo

5

7

7:6

12. Girona

6

7

8:10

13. Espanyol

6

7

6:9

14. Leganes

7

6

4:8

15. Sevilla

6

5

5:8

16. Sociedad

7

5

3:7

17. Valladolid

6

5

2:13

18. Getafe

6

4

3:5

19. Valencia

6

4

5:10

20. Las Palmas

6

2

7:12

1-4 – LM, 5 – LE, 6 – elim. LK, 18-20 - spadek