Sport

Sami się o to prosili

Węgry zawiesiły Niemcom poprzeczkę zdecydowanie wyżej niż Szkocja, ale przez własne pomyłki defensywne zasłużenie przegrały.

Ogromny tłok pod węgierską bramką zupełnie nie przeszkadzał Ilkayowi Guendoganowi (nr 21). Fot. PAP/EPA

Sami się o to prosili

Węgry zawiesiły Niemcom poprzeczkę zdecydowanie wyżej niż Szkocja, ale przez własne pomyłki defensywne zasłużenie przegrały.


Już od pierwszych sekund gospodarze Euro czuli, że w drugim spotkaniu grupowym stanęli przed trudniejszym wyzwaniem niż w pierwszym starciu przeciwko Szkotom (Niemcy wygrali 5:1). Madziarzy mogli prowadzić po kilkudziesięciu sekundach, kiedy Roland Sallai uprzedził najpierw Joshuę Kimmicha, a potem Manuela Neuera, ale nie pokonał doświadczonego golkipera. Węgrzy byli intensywni, wysoko podchodzili pod Niemców, dobrze szukali wolnych przestrzeni. Aktywny był Dominik Szoboszlai, lecz „Die Mannschaft” nie pozostawał dłużny. Pomógł mu... jeden z madziarskich liderów, Willi Orban.

Znowu to zrobił

Środkowy obrońca na co dzień występuje w niemieckim RB Lipsk, ma niemieckie (i... polskie) korzenie, mógł grać w każdej z tych reprezentacji. Nazwisko jednak zobowiązało, ale jak w meczu ze Szwajcarią zawalił trzeciego gola, tak wczoraj od pierwszych minut wykazywał niepewność. Najpierw przegrał wygrany pojedynek o pozycję, dzięki czemu Kai Havertz miał wyśmienitą okazję na gola. Potem z kolei zderzył się tuż przed bramką z kapitanem rywali Ilkayem Guendoganem, który dysponuje znacznie mniejszą siłą. W efekcie tego zajścia pomocnik Barcelony wyłuskał piłkę i dograł do Jamala Musiali, który kropnął, ile fabryka dała i został pierwszym zawodnikiem z dwoma golami na Euro 2024. Zawodnik Bayernu zrobił to w wieku 21 lat, 3 miesięcy i 23 dni, co oznacza, że tylko czterech piłkarzy w historii było młodszych, mając dwie bramki na mistrzostwach Europy. Są nimi Wayne Rooney, Cristiano Ronaldo, Ferenc Bene i Mikkel Damsgaard.

Mogli mieć kłopoty

Krótko po tym trafieniu Neuer uratował gospodarzy, kapitalnie broniąc strzał Szoboszlaia z wolnego. Jednakże im dłużej trwała pierwsza połowa, tym Węgrzy opadali z energii. Niemcom brakowało jednak kolejnego cięcia i prosili się o kłopoty, których dostąpili tuż przed przerwą – Sallai wyrównał, ale sędzia zasygnalizował spalonego. „Die Mannschaft” musiał podkręcić tempo, żeby po przerwie nie ryzykować już prawidłowo straconym golem i w pewnym sensie to zrobił. Zwiększył posiadanie piłki i uniemożliwił Węgrom jakiekolwiek akcje ofensywne. Sam co prawda długo kazał czekać na konkrety, ale w końcu podwyższył. Obrońcy zapomnieli pokryć Guendogana, którego dobrze wypatrzył lewy obrońca Maximilian Mittelstaedt i w 67 minucie Niemcy wreszcie zyskali komfort wyniku.

Nagelsmann czuł klimat

Po tej bramce Madziarzy opadli już do reszty. W końcówce co prawda starali się o trafienie honorowe, ale nic z tego nie wyszło. Znowu przegrali mecz przez błędy w obronie, a Niemcy zostali wynagrodzeni za cierpliwość. Co więcej, ich selekcjoner Julian Nagelsmann dobrze czuł klimat meczu. Prócz Mittelstaedta wpuścił na boisko jeszcze dwóch graczy VfB Stuttgart, na którego stadionie odbywało się spotkanie – Chrisa Fuehricha i Deniza Undava. „Die Mannschaft” zapewnił sobie awans do 1/8 finału, a Guendogan został wybrany piłkarzem meczu za – jak to uzasadniała UEFA – „spryt oraz konsekwencję w grze”. Węgrom z kolei bardzo trudno będzie wywalczyć awans choćby z 3. miejsca.

Piotr Tubacki