Sport

Słabo to wyglądało

– To nie był nasz dzień – przyznał po przegranym 0:1 meczu u siebie ze Stalą Mielec trener Artur Skowronek.

Gospodarze nie poradzili sobie z mielczanami, którzy nie skupiali się tylko i wyłącznie na defensywie. Tu na tyską bramkę uderza Fryderyk Gerbowski. Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus

GKS TYCHY  

Rok temu po 7. kolejce w tyskim klubie zmieniono trenera. Zespół Dariusza Banasika, który zapewniał, że Trójkolorowi będą walczyć o awans, najpierw w pięciu spotkaniach z rzędu zremisował, a po wymęczonym zwycięstwie w Siedlcach przegrał u siebie z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.

Dobrze zregenerowani

Po 12 miesiącach sytuacja jest zdecydowanie lepsza, ale nie ma co ukrywać, że i tym razem kibice klubu, który dokładnie pół wieku temu walczył o mistrzostwo Polski i zajął drugie miejsce, są niezadowoleni.

Rozczarowanie jest tym większe, że drużynie Artura Skowronka sprzed nosa uciekła szansa znalezienia się w pierwszej trójce i to z takim samym dorobkiem jak wicelider. Do osiągnięcia tego celu potrzebne było „tylko” zwycięstwo ze Stalą Mielec w poniedziałkowym starciu, ale to goście, choć byli niżej notowani w tabeli i oddali zaledwie jeden celny strzał, wygrali jedną bramką.

– To nie był nasz dzień – stwierdził na pomeczowej konferencji szkoleniowiec tyszan. – To nie była nasza intensywność, to nie było nasze granie. Na pewno szczerze trzeba podsumować, że to był nasz słaby występ. Dużo niewymuszonych strat, mało płynności z naszej strony. Oczywiście, Stal miała swój plan na ten mecz i zamykała nam te rzeczy, które chcieliśmy uwypuklić, ale mimo wszystko w naszej grze nie działało sporo rzeczy. Na pewno piłkarze byli dobrze przygotowani do tego meczu. Byli dobrze zregenerowani, bo wiemy, w jakim jesteśmy cyklu meczowym. Nie mieliśmy problemu w drugiej połowie z przygotowaniem fizycznym. To przeciwnik bardziej gdzieś tam szukał przerw, sporo ich piłkarzy miało skurcze. Natomiast my staraliśmy się, do pola karnego działaliśmy, jednak bardzo mało było konkretów. Nie wykreowaliśmy takich sytuacji, żeby być blisko gola, może poza dwiema okazjami Damiana Kądziora czy Noela Niemanna, ale zdecydowanie mieliśmy słabszy dzień i słabszy moment – podsumował trener GKS.

Faulowani i zdenerwowani

O tym, jak wyglądał ten mecz, mówią liczby. Wyliczono, że przewaga tyszan w strzałach była ogromna, bo 16:5, a w celnych uderzeniach jeszcze większa (5:1). Przy piłce gospodarze byli 53 procent czasu gry i wykonali więcej celnych podań, z których 67 procent było celnych. I faktycznie, optyczna przewaga GKS-u Tychy była zauważalna, ale w tym statystycznym obrazie jest też rubryka faule, w której goście „wygrali” 15:9.

Agresywna postawa mielczan w środku pola, gdzie bezpardonowo przerywali akcje gospodarzy, sprawiała, że Trójkolorowi po przejęciu piłki nie mogli się rozpędzić. Bardzo irytujące były też przewinienia Josta Piska, który przynajmniej trzy razy nadepnął Marcina Szpakowskiego, a pobłażliwy sędzia nie napomniał „stemplującego” Słoweńca. Kartkowa aktywność Piotra Idzika, rozjemcy z Poznania, wzrosła dopiero w końcówce, gdy zawodnikom, widzącym brak odpowiedniej reakcji rozjemcy, zaczęły puszczać nerwy, a one nie są dobrym doradcą. Trener Skowronek nie szukał jednak usprawiedliwienia dla gry swojego zespołu oceną innych.

Nie spuszczają głów

– Bardzo często chcemy mówić o sobie i oceniać to, co zrobiliśmy – dodał trener GKS-u Tychy. – Nasza gra to nie są tylko dośrodkowania. Naprawdę mamy piłkarzy, których chcieliśmy w naszej szatni, żeby budować grę przez środek i szukać wertykalnego grania. Stal Mielec bardzo dobrze przygotowała się pod naszą grę. Do składu wszedł Kacper Sommerdfeld i grali na dwie typowe „szóstki” i to utrudniało zadanie, ale spodziewaliśmy się tego. Szukaliśmy różnych rozwiązań i na przykład ściągnęliśmy stopera, bo chcieliśmy jeszcze więcej ludzi „przeładować” na połowę przeciwnika. No, ale trzeba pochwalić Stal, bo zagrała na zero z tyłu i byli w tym bardzo konsekwentni. Cwaniactwa też sporo pokazali. Przekonaliśmy się też, tak samo jak i w Opolu, gdzie bezbramkowo zremisowaliśmy z Odrą, że z atakiem pozycyjnym w spotkaniach z drużynami grającymi defensywnie zawsze jest ciężej. Trudno jest wtedy o wykreowanie przestrzeni. Nasza jednak w tym głowa i robota na treningach, żeby rozwijać drużynę i piłkarzy, żeby też z takimi momentami lepiej sobie radzić. Nie spuszczamy głów, bo na szczęście za chwilę możemy odpowiedzieć. Już w piątek gramy na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław i to jest teraz najważniejsze – zakończył Skowronek.

Jerzy Dusik