Sabalenka celuje w jedynkę
Iga Świątek panuje już 122. tydzień w światowym rankingu i utrzyma tę pozycję przynajmniej do 7 października, ale Aryna Sabalenka będzie ostro naciskać.
To jeden z moich celów, zakończyć sezon na pozycji numer 1 na świecie – odgraża się Aryna Sabalenka, wiceliderka rankingu WTA i główna faworytka do zwycięstwa w ruszającym w środę China Open.
Białorusinka „poczuła krew”, zwłaszcza po tym, jak ze startu w „tysięczniku” w stolicy Chin zrezygnowała „z powodów osobistych” liderka rankingu WTA, Iga Świątek, który wygrała turniej rok temu. To zapowiada zaciętą matematyczną rywalizację dwóch czołowych tenisistek o prestiżowe miano światowej jedynki na koniec roku.
Przewaga stopnieje
Absencja w Pekinie oznacza, że po turnieju w rankingu WTA Tour – obejmującym ostatnie 12 miesięcy (czyli od 7 października 2023 do 6 października 2024) – Polka straci 1000 pkt, bo na tyle wyceniane jest zwycięstwo w tej imprezie. Z jej konta, które dziś wciąż liczy 10855 pkt, zniknie jeszcze 100 „oczek” za ćwierćfinał turnieju w Tokio, który odbywał się pod koniec września 2023.
Obecnie podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego drugą Sabalenkę wyprzedza o 2169 pkt. Białorusinka w poprzednim sezonie w Tokio nie startowała, a w Pekinie dotarła do ćwierćfinału, co dało jej 215 pkt. Jeśli tym razem zwycięży w całej imprezie, jej dorobek powiększy się o 785 pkt. W takiej sytuacji w notowaniu rankingu WTA z 7 października przewaga Świątek stopnieje do 284 „oczek”.
Kluczowa data - 14 października
Po imprezie w Pekinie odbędą się jeszcze dwa istotne turnieje – już od 7 października WTA 1000 w Wuhan oraz kończący sezon WTA Finals w saudyjskim Rijadzie (2-9 listopada) dla ośmiu najlepszych tenisistek sezonu. Świątek i Sabalenka – o ile wystąpią – nie będą broniły w Wuhan punktów, więc wszystko, co tam zdobędą, powiększy ich dorobek. I po tym turnieju – 14 października – może nastąpić już zmiana liderki.
Rok temu taka roszada miała już miejsce – Sabalenka po raz pierwszy w karierze zasiadła w fotelu z numerem jeden 11 września 2023 zaraz po US Open, w którym doszła do finału, a Świątek odpadła w 4. rundzie. Panowanie Białorusinki trwało 8 tygodni – Polka wróciła na pozycję numer 1 na początku listopada, po wygraniu WTA Finals w Cancun.
Dlatego teraz Świątek jest w znacznie trudniejszej sytuacji, bo w Rijadzie będzie bronić 1500 pkt, gdy Sabalenka tylko 625 „oczek” za półfinał. I całkiem możliwy jest scenariusz, w którym Świątek wygra ponownie „mastersa”, ale 26-letnia tenisistka z Mińska, dochodząc do finału, i tak odbierze jej prowadzenie na liście WTA.
Jedynka znaczy wszystko
Na początek jednak Białorusinka musi świetnie zagrać w Pekinie i – jak przyznała – to na tym się koncentruje. - Nie chcę skupiać się na zostaniu numerem jeden, a na swojej grze. Zostały tylko trzy turnieje. Próbuję po prostu pokazać na korcie swój najlepszy tenis. Po sezonie zobaczę, czy to wystarczyło, aby zakończyć rok na pozycji numer 1 na świecie, czy będę musiała coś poprawić – przekonuje Sabalenka.
– Przez całe życie ciężko pracowałam, żeby dostać się do pierwszej setki, potem pięćdziesiątki, dziesiątki, wreszcie do pierwszej dwójki – dodaje. – Jeśli pewnego dnia znowu będę nazywana najlepszą zawodniczką na świecie, to znaczy wszystko. Dobrze wiedzieć, że robiłaś wszystko właściwie, że wszystkie te godziny treningów nie były stratą czasu – podkreśla Aryna.
Straci fotel za 2024?
Jeszcze trudniej będzie Świątek obronić się przed atakiem Białorusinki w roli liderki rankingu WTA Race, który wyłoni osiem uczestniczek WTA Finals. Tutaj przewaga Polki wynosi tylko 409 pkt (8285 do 7876) i wystarczy, że Sabalenka dojdzie do finału w Pekinie (wycenianego na 650 pkt), by wyprzedzić Igę w rankingu obejmującym tylko wyniki w roku 2024.
W Pekinie zagrają dwie Polki – Magdalena Fręch (31. WTA) i Magda Linette (45. WTA); jako rozstawione, w 1. rundzie mają wolny los i czekają na przeciwniczki w kolejnej fazie.
Tomasz Mucha
12 ZWYCIĘSTW
z rzędu odniosła Aryna Sabalenka; wygrała swoje dwa ostatnie turnieje na twardych kortach – w Cincinnati i Nowym Jorku.