Sport

Słaba gra, dobry wynik

Pierwsza wygrana w sezonie dodała optymizmu GKS-owi Tychy, który czekał na nią od kwietnia.

GKS Tychy (na zdjęciu Jakub Budnicki) w końcu miał powody do radości. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl

GKS TYCHY

W Tychach doczekano się trzech punktów w starciu z Pogonią Siedlce. Przez 5 pierwszych kolejek GKS nie potrafił zwyciężyć, za każdym razem remisując. Wyniki były poniżej oczekiwań i powodowały frustrację nie tylko wśród kibiców, ale także w szeregach sztabu szkoleniowego. Doskonale pamiętamy, jak zakończył się mecz tyszan z Wartą Poznań (1:1). Szkoleniowiec wyszedł na konferencję i rozpoczął przemówienie, atakując sędziów, VAR, przeciwników i ligę, po czym wyszedł z sali, nie udzielając odpowiedzi na żadne pytanie. Było to dopiero po trzecim remisie. Jak bardzo napięta musiała być więc atmosfera po piątym podziale punktów?

Najważniejsze jest zwycięstwo

W Siedlcach drużyna wyszła na prowadzenie w pierwszej połowie i po zdobyciu gola… zaczęła grać gorzej, zapewne w obawie przed remisem. Zwrócił na to uwagę Dariusz Banasik, który nie był zadowolony z postawy swojego zespołu. - Wygraliśmy mecz. To bardzo pozytywna dla nas wiadomość, bo zagraliśmy jedno ze słabszych spotkań w tym sezonie - przekazał 51-letni szkoleniowiec. - Zagraliśmy słabsze spotkanie, w którym było bardzo dużo walki, emocji, stałych fragmentów gry, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Ta liga jest trudna. Na początku trzeba łapać punkty. Składam gratulacje dla naszego zespołu za wynik, nie za styl - zaznaczył trener Banasik.

Dziewięć meczów oczekiwania

Środowy mecz zakończył się pierwszym zwycięstwem tyskiej ekipy od 27 kwietnia 2024 roku, kiedy wygrała u siebie ze spadającym Zagłębiem Sosnowiec. To także jest pozytywny aspekt zwycięstwa w Siedlcach, o czym wspomniał opiekun zespołu. - Tamten sezon kończyliśmy nie za dobrze. Ten zaczęliśmy od pięciu remisów. Tym samym to nasze pierwsze zwycięstwo od dziewięciu spotkań. Chłopaki w szatni mocno się cieszyli. Przełamaliśmy się, ale nie ma co wpadać w euforię, bo przed nami trudne spotkanie z Termalicą u siebie - zaznaczył szkoleniowiec. Dariusz Banasik nie mija się z prawdą, bo jego zespół czeka trudna przeprawa.

Inne ambicje?

W końcu zawodnicy prowadzeni przez Marcina Brosza jeszcze nie przegrali w tym sezonie; tylko raz stracili punkty, remisując z Ruchem Chorzów 1:1. Są rozpędzeni, o czym przekonała się ostatnio Wisła Płock, która została zmiażdżona w drugiej połowie (mecz zakończył się wynikiem 4:2, a wszystkie bramki dla drużyny z Niecieczy padły po zmianie stron). Dlatego w sobotę każdy wynik lepszy od porażki, nawet szósty w tym sezonie remis, powinien satysfakcjonować zespół z Tychów. Czy jednak takie były jego ambicje przed sezonem? W końcu tyszanie już w poprzednich rozgrywkach mieli walczyć o awans. Dwie kolejki przed zakończeniem zmagań znajdowali się w strefie barażowej, żeby ostatecznie znaleźć się na 9. miejscu...

Nie warto jednak skreślać trójkolorowych już teraz. Sezon dopiero się zaczął. Pamiętajmy, że GKS Katowice w poprzednim sezonie także zaliczył fatalną jesień, a wiosną odrobił straty i bezpośrednio awansował do ekstraklasy. Czy taką drogą będzie chciała pójść drużyna trenera Banasika?

Kacper Janoszka