Są pod ścianą

Kibice GKS-u Tychy groźbami starają się zachęcić podopiecznych Dariusza Banasika do walki o ekstraklasę.


Przed ostatnią kolejką I-ligowych rozgrywek GKS Tychy zajmuje 7. miejsce, mając punkt straty do Górnika Łęczna, z którym zagra w niedzielę. Matematyka jest więc prosta. Drużyna Dariusza Banasika zdobywając 3 punkty w najbliższym starciu zapewni sobie prawo gry w barażach o awans do ekstraklasy, za którą kibice trójkolorowych tęsknią od 1977 roku.


Wiele problemów

W tym sezonie przez długi czas wydawało się, że upragniony dzień nadejdzie niebawem, ale trzy z rzędu porażki: 0:3 z Lechią w Gdańsku, 2:3 z katowiczanami w Tychach oraz klęska 1:6 z Bruk-Betem Termalicą na wyjeździe sprawiły, że najbardziej zagorzali fani tyszan nie wytrzymali nerwowo. Świadczą o tym epitety, które usłyszeli piłkarze w koszulkach z trójkolorowym herbem na piersi po ostatnim gwizdku sędziego w Niecieczy. Hasło: „Co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie!” to jedno z niewielu zdań nadające się do publikacji bez wykropkowanych słów. Nie zabrakło też tych wulgarnych zwrotów sugerujących, że po kolejnej porażce na słowach się nie skończy.

- Jeżeli ostatni mecz wygramy, jeżeli się podniesiemy po tej sromotnej porażce w Niecieczy, to awansujemy do baraży – stwierdził trener tyszan. – Nikt tego nie zakładał przed sezonem. Po to mówię, żeby troszeczkę stonować frustrację, bo wiem, że w tej chwili wszyscy chcieliby, żebyśmy już byli w barażach i żebyśmy je wygrali. Natomiast ja jako trener widzę, że mamy wiele problemów z zestawieniem zespołu na kolejny mecz. Dlatego właśnie po stracie czwartej bramki w Niecieczy podjąłem decyzję, że ściągamy z boiska wszystkich zawodników, którzy z powodu otrzymania żółtej kartki mogliby nam wypaść z gry w ostatnim meczu, włącznie z bramkarzem Maciejem Kikolskim, który ma trzy żółte kartki. Z tego powodu zeszli też Krzysztof Machowski oraz Wiktor Żytek, który ma 7 żółtych kartek.


Odeszli z klubu

- Nie mogliśmy sobie na to pozwolić, żeby tak jak po przegranym meczu z Lechią w Gdańsku wypadło nam paru zawodników z Nemanją Nediciem i Jakubem Budnickim na czele, którzy musieli pauzować dwa mecze. To wszystko miało na celu, żeby w ostatnim spotkaniu ligi po prostu mieć kim grać i powalczyć z Górnikiem Łęczna. Jeżeli ten mecz wygramy, to będziemy w barażach i ja oraz zespół i sztab szkoleniowy zrobimy wszystko, żebyśmy po prostu tego dokonali. Gramy u siebie. Piłka jest nieprzewidywalna i nie poddamy się. Będziemy walczyć, a na wyciąganie wniosków przyjdzie czas po sezonie – zakończył Dariusz Banasik.

To ostatnie zdanie nie dotyczy już trenera bramkarzy Andrzeja Bledzewskiego i odpowiedzialnego za przygotowanie motoryczne Mateusza Surowca, którym tydzień przed końcem rozgrywek ligowych podziękowano za pracę.

Jerzy Dusik