Kamil Stoch w Stanach Zjednoczonych też jest popularny. Fot. PAP/Marcin Cholewiński


Rzadko patrzę wstecz

Rozmowa z Kamilem Stochem, trzykrotnym mistrzem olimpijskim

 

Spełnił pan swoje oczekiwania w związku ze swoim pierwszym występem w USA?

- Nie miałem wygórowanych oczekiwań przed tym turniejem. Spodziewałem się jednak trochę więcej kibiców, po tym co słyszałem od kolegów po ubiegłorocznych zawodach w Lake Placid. Jednak było naprawdę bardzo fajnie. W sumie przyjechało sporo fanów i dziękuję im za wsparcie oraz dobrą energię, którą mi przekazują.

 

Nie było problemu z aklimatyzacją?

- Nie, dobrze się czułem. Mieliśmy pewne problemy z podróżą ze względu na strajki w liniach lotniczych i musieliśmy zmienić nasze loty. Przed zawodami nie miałem problemów ze spaniem, ale wstawałem dosyć wcześnie, bo już o szóstej rano. Czułem się wypoczęty. Miałem siłę, aby realizować założenia treningowe.

 

Czy coś pana zaskoczyło w USA?

- Nie, bo byłem przygotowany na ciepłe przyjęcie ze strony Polonii. Lubię jak podczas zawodów jest głośno. Cieszę się, że miałem okazję po raz pierwszy wystartować w zawodach w USA. Pomimo że mam duży staż w Pucharze Świata, to teraz zrobiłem coś po raz pierwszy. To jest piękne w tym sporcie.

 

W maju skończy pan 37 lat. Co pana motywuje do treningów i kolejnych startów?

- Zawsze staram się wyznaczać sobie nowe cele, do których chcę dążyć. Bardzo rzadko patrzę wstecz. Mierzę wysoko i staram się robić wszystko najlepiej jak potrafię. Zawsze chcę być jednym z najlepszych, albo najlepszy.

 

Podczas spotkania z kibicami wspomniał pan, że przygotowuje się do roli trenera.

- Mówiłem to pół żartem, pół serio. W przyszłości chciałbym się zaangażować w działalność naszego klubu Eve-nement Zakopane. Może nie od razu w roli trenera, ale kogoś z dużym doświadczeniem. Mogę powiedzieć dzieciom co ich czeka w przyszłości. Przecież kariera sportowa to nie jest sielanka - wszystko nie jest usłane różami. Bywają kryzysy i momenty, kiedy trzeba podjąć bardzo trudne momenty. Chciałbym uświadomić młodych zawodników, że każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje.

 

Amerykańskie potrawy są raczej specyficzne. Była okazja, aby ich spróbować?

- Tak, bo to nie był mój pierwszy raz w USA. Wcześniej miałem okazję być w tym kraju dłużej niż tylko kilka dni. Wówczas miałem okazję spróbować typowo amerykańskiej kuchni. Bardzo ją lubię, ale na dłuższą metę to nie jest dieta dla skoczka narciarskiego...

 

Rozmawiał Marcin Cholewiński/PAP