Sport

Rychły powrót lidera

Jeszcze niedawno mecze pomiędzy zespołami z Jastrzębia-Zdroju i Kędzierzyna-Koźla decydowały o najwyższych miejscach w kraju i w Europie.

Bartosz Kurek jest coraz bliżej gry. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

PLUSLIGA

Sezon 2022/23 - Jastrzębski Węgiel i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rywalizują o mistrzostwo Polski i zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Dzielą się zaszczytami. W kraju najlepszy jest Jastrzębski Węgiel, w Europie, po raz trzeci z rzędu, ZAKSA.

W kolejnych rozgrywkach jastrzębianie utrzymali poziom, zespół z Opolszczyzny natomiast mocno spuścił z tonu. W PlusLidze zajął dopiero 10. miejsce, nie zawojował też Starego Kontynentu. Do tego stracił największe gwiazdy, m.in. atakujący Łukasz Kaczmarek przeniósł się do... Jastrzębskiego Węgla i teraz po raz pierwszy będzie miał okazję wystąpić przeciwko byłemu klubowi. Ale takich zawodników jest więcej. ZAKSĘ na Jastrzębski Węgiel w poprzednich latach zamienili też Benjamin Toniutti i Norbert Huber. W drugą stronę z kolei powędrował Rafał Szymura. I choć w bieżących rozgrywkach oba zespoły znów sporo dzieli i mają inne cele, ich sobotnie starcie w Kędzierzynie-Koźlu (godz. 14.45) wywołuje wśród kibiców podwyższone tętno.

ZAKSA w ostatnich dniach przekazała dobre informacje. Po półtoramiesięcznej przerwie do treningów z zespołem wrócił Bartosz Kurek. „Bartosz intensywnie pracuje nad odzyskaniem pełnej formy. Jednocześnie sztab medyczny klubu monitoruje jego stan zdrowia, aby zapewnić mu jak najbezpieczniejszy i efektywny powrót do gry na najwyższym poziomie” - napisała ZAKSA.

Przypomnijmy, że reprezentacyjny atakujący miał ogromnego pecha, bo już w pierwszym meczu sezonu z PGE Projektem Warszawa doznał urazu oka. Jego występ przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi jest jednak wątpliwy.

Mistrzowie Polski też nie prezentują jeszcze najwyższej formy. W ostatniej kolejce pokonali Ślepsk Malow Suwałki, ale pachniało tie-breakiem. Po dwóch setach był remis, a w trzecim goście wygrywali 21:17. - Mieliśmy trochę szczęścia. Ustawiliśmy dobry blok, dobrze przewidywaliśmy też gdzie może spaść piłka i tam staliśmy. Udało się odrobić stratę i wyciągnąć seta – tłumaczył Norbert Huber, środkowy jastrzębskiego zespołu. - Skąd słabsza postawa? Jesteśmy zwykłymi ludźmi i spotykają nas te same problemy co innych. Po prostu borykamy się z różnymi wirusami i kontuzjami, ale w Kędzierzynie-Koźlu będziemy chcieli znowu wznieść ręce w geście zwycięstwa – zapowiedział Huber.

(mic)