Rycerze na drodze pogromców faworytów

„Jurajscy rycerze” liczą na przełamanie po nieudanym meczu w Warszawie, częstochowianie na utarcie nosa kolejnemu faworytowi.

Częstochowianie przed nikim nie pękają. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

PLUSLIGA

W Zawierciu zapowiadają się spore emocje. Aluron CMC Warta podejmuje w niedzielę (początek godz. 17.30) Steam Hemarpol Norwid Częstochowa. Goście w ostatnim czasie dorobili się przydomka „pogromcy faworytów”. W poprzednich kolejkach pokonali bowiem Jastrzębski Węgiel oraz ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. W obu o ich sukcesie zdecydował tie-break. - Na takie chwile, na wygranie z takim zespołem, czeka się całe życie. To impuls do jeszcze cięższej pracy. Pokazaliśmy, że mamy potencjał grać z najlepszymi – mówił po triumfie z Jastrzębskim Węglem Mateusz Masłowski, libero Norwida. - To duża niespodzianka, nagroda za naszą ciężką pracę. To jednak tylko jeden mecz. Nie mamy się co podniecać. Przed nami kolejne ważne spotkania i musimy być na nie gotowi – dodawał.

Bardzo trudny miesiąc

Dodajmy, że wcześniej częstochowianie wygrali z Nowak-Mosty MKS Będzin i dzięki siedmiu punktom awansowali na siódme miejsce w tabeli. Pokazali, że przedsezonowy cel, czyli play off, jest w ich zasięgu. - Potrafimy grać naprawdę dobrą siatkówkę. Teraz przed nami jednak bardzo trudny miesiąc, w którym zagramy aż siedem spotkań. Jesteśmy jednak na to gotowi – zapewnił Damian Kogut, przyjmujący ekipy z Częstochowy, przed którą kolejny trudny sprawdzian.

Aluron CMC Warta to jeden z głównych kandydatów do złota. Do tego mecz odbędzie się w Zawierciu. Gospodarze będą więc mogli liczyć na głośny doping swoich fanów, którzy jak za każdym razem do ostatniego miejsca wypełnią niewielki obiekt. Mam nadzieję, że zwycięstwa z Jastrzębskim Węglem i ZAKSĄ dodadzą nam skrzydeł przed starciem z Aluronem. Jesteśmy dumni z tych wygranych, ale w Zawierciu po raz kolejny będziemy chcieli pokazać swoje umiejętności – powiedział środkowy Norwida, Daniel Popiela.

Winiarski bez manewru

Jurajscy rycerze” na początku sezonu swoją postawą nie przekonują, ale wygrywają. Zdobyli przecież Superpuchar, wygrali również trzy z pięciu meczów w PlusLidze. W ostatniej kolejce przegrali jednak w Warszawie z PGE Projektem, będąc tylko tłem dla rywali. Usprawiedliwieniem ich słabszej postawy były jednak kontuzje. Z ich powodów nie mogli grać Mateusz Bieniek i Bartosz Kwolek, a to kluczowi zawodnicy, którzy decydują o obliczu zespołu. Nie wystąpił też Mobi Nasri. Młody irański przyjmujący nabawił się infekcji. To spowodowało, że na pozycji przyjmującego trener Michał Winiarski nie miał praktycznie żadnego pola manewru i musiał na niej wystąpić drugi libero Szymon Gregorowicz. W Warszawie szansę debiutu dostał również środkowy Adrian Markiewicz. - Bardzo się cieszę, że mogłem w końcu zadebiutować. W końcu mogę dać z siebie wszystko i osiągać jak najwyższe wyniki. Warszawianie? Trzeba im oddać, że zagrali świetne spotkanie. My natomiast mamy problemy, lecz robimy co możemy, żeby je zniwelować i walczymy o kolejne wygrane – zadeklarował Markiewicz.

Rycerze bez Bieńka

W starciu z Norwidem nie wystąpi Bieniek, a gra Kwolka stoi pod znakiem zapytania. Nie oznacza to, że częstochowianie są pewni swego. W ciągu kilku dni rozegrali przecież dwa bardzo długie i trudne spotkania, co może odbić się na ich dyspozycji. „Jurajscy rycerze” z kolei nawet bez dwóch podstawowych zawodników dysponują odpowiednią siłą i potencjałem. Aaron Russell czy Karol Butryn to zawodnicy, którzy potrafią w pojedynkę decydować o losach rywalizacji.

- Zawiercianie zostali rozdrażnieni przez ekipę z Warszawy. Nie ułatwimy im zadania. Postawimy się! – zapewnił Popiela.

(mic)