Piłkarze Wisły szykują się do meczu z Miedzią. Jesienią w Legnicy było 1:1. Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus.pl


Rude broni piłkarzy

Trener Wisły uważa, że przy preferowanym stylu gry błędy zawodników są czymś naturalnym.


WISŁA KRAKÓW

W piątek „Biała gwiazda” podejmie Miedź, która traci do krakowian dwa punkty. Oba zespoły zanotowały ostatnio remisy w spotkaniach z trudnymi rywalami. - Mamy parę urazów, mniejszych bądź większych, na dolegliwości uskarżają się szczególnie Damian Michalik i Iwo Kaczmarski. Leczymy rany i czekamy z niecierpliwością na mecz, bo myślę, że ostatecznie wszyscy będą do dyspozycji - mówi Radosław Bella, trener gości.

 

Otwarty mecz?

Sytuacja kadrowa krakowian także nie jest komfortowa. Kontuzjowani wciąż nie wrócili do pełnych treningów - ćwiczą indywidualnie lub trwa ich rehabilitacja - a do tego doszedł problem z rezerwowym bramkarzem. Białorusin Anton Czyczkan z powodów rodzinnych musiał wrócić do ojczyzny, a Jakub Stępak nabawił się urazu więzadeł stawu łokciowego. Wisła zgłosiła więc Kacpra Szewczyka z rezerw.

Bella chwali Wisłę za sposób gry, liczbę oddawanych strzałów, pressing. - W kadrze gospodarzy nie brakuje indywidualności. Kiedy skupimy się na jednym, to możemy mieć kłopot z drugim. Niewątpliwie po stronie Wisły jest dużo jakości, ale w piłkę zawsze wygrywa zespół i myślę, że zespół jest w stanie pokryć więcej niż jednego zawodnika. Na pewno musimy być drużyną agresywną. Chcemy odbierać piłkę rywalowi, chcemy też nią trochę dłużej operować, bo wydaje mi się, że Wisła bez piłki, a Wisła z piłką, to są dwie różne drużyny. Chcemy wyglądać w Krakowie przynajmniej tak samo dobrze jak w meczu z GKS-em Tychy - podkreśla.

Trener krakowian Albert Rude przyznaje, że doszły do niego słowa opiekuna Miedzi. - Mam nadzieję, że to będzie otwarty mecz, w szczególności dla naszych kibiców. Wiemy, że próbują grać na dwie fałszywe dziewiątki, starają się być agresywni w środku i polu karnym. Przygotowujemy się na kilka różnych scenariuszy, by prowadzić grę od pierwszej minuty. Jeżeli przyjadą z takim nastawieniem, to czeka nas interesujące, ofensywne spotkanie - mówi Hiszpan.

 

Presja i błędy

Jak wyglądają sprawy personalne? Dawid Szot wygrał rywalizację z Bartoszem Jarochem, ale w Gdyni popełnił duży błąd, po którym Arka strzeliła gola. Z kolei rezerwowy napastnik Szymon Sobczak znów pokazał się z dobrej strony. - Mamy dużą rywalizację na większości pozycji, ale na prawej obronie jest jedna z największych. Dawid popełnił błąd, ale moi zawodnicy mogą je popełniać. Jeśli im tego zabronimy, to niemożliwa będzie gra, jaką chcemy. Jeżeli wychodzimy wysokim pressingiem, to jest możliwe, że się pomylisz. Najważniejsze, że drużyna pomogła Dawidowi wrócić do gry, wspierała go. Wrócił aż do momentu, gdy go zmieniliśmy. Szymon ma bardzo duży wpływ na naszą grę, kiedy wchodzi z ławki. Oczywiście jesteśmy otwarci na wariant z dwoma napastnikami. Przeciwko Widzewowi przez całą dogrywkę graliśmy trzema - tłumaczy Rude.

Niezależnie od tego kto jest trenerem Wisły, to krakowianie w ostatnich latach potrafili rozgrywać dwie różne połowy. Jak to zmienić? Zdaniem trenera zawodnicy zmagają się z presją, bo oczekuje się od nich gry na wysokim poziomie w każdym meczu. Podkreślił, że jest tak w każdym dużym klubie. - Nie możemy zapomnieć, że piłkarze są tylko ludźmi, mają swoje zmartwienia, nie są robotami. Najlepsze, co możemy zrobić, to stanąć za nimi jako cały klub. Kiedy poczują, że mają nasze wsparcie, wszystko będzie łatwiejsze - uważa.

Michał Knura


CZY WIESZ, ŻE...

Wisła i sponsor spotkania z Miedzią rzucili kibicom wyzwanie. Jeżeli na dzisiejszym spotkaniu będzie ich co najmniej 20 tysięcy, to jedna z firm przekaże 10 tysięcy złotych na przygotowanie oprawy przy okazji półfinału Pucharu Polski z Piastem Gliwice.