Sport

Ruch wykona wyrok?

Na ostatnią prostą wchodzą zmagania grupy spadkowej. Do końca sezonu pozostały trzy kolejki, a rozwiązana została tylko jedna zagadka - „Niebieskie” na pewno nie spadną.

Katarzyna Wilczek (z prawej) ma sposób na zatrzymanie byłych koleżanek z Kalisza. Fot. PressFocus

ORLEN SUPERLIGA KOBIET

Utrzymanie chorzowski beniaminek zapewnił sobie jako pierwszy z kwartetu zespołów rywalizujących o miejsca 7-10, a nawet już „zaanektował” dla siebie 7. pozycję.

Był delikatny stresik

- Jest w nas duża radość, że już jesteśmy bezpieczne, utrzymane. Dawno nie było sezonu, w którym by Ruch tak szybko nie musiał się martwić o sportową przyszłość - uśmiecha się Katarzyna Wilczek, jedna z najbardziej doświadczonych i oddanych klubowi zawodniczek, która wróciła do Chorzowa między innymi dlatego, by scalić zespół, dać dobry przykład młodszym, no i po prostu wzmocnić drużynę, którą wszyscy widzieli w gronie do końca broniących się przed spadkiem. - Nie ukrywam, że wracając do Chorzowa bardzo się stresowałam - uśmiecha się popularna „Masło” (sympatyczna ksywka pochodzi od panieńskiego nazwiska Masłowska - przyp. red.). - Chciałam zagrać tutaj fajny sezon. Znałam doskonale tutejszy klimat, ludzi, kibiców, halę, ale mimo wszystko delikatny stresik czaił się z tyłu głowy. Zastanawiałam się czy dam radę, czy wytrzymam, czy podołam oczekiwaniom. Teraz nie będą ukrywała, że się udało i zmierzamy do szczęśliwego finału.

To nie ich kalkulacje

Zanim to jednak nastąpi, w sobotę (16.00) Ruch czeka spotkanie w Kaliszu, gdzie Wilczek poprzednio występowała, zostawiła po sobie dobre wrażenie i wspomnienia. Teraz jednak tamtejsza, ostatnia w tabeli siódemka Energii Szczypiorno z wielką determinacją walczy o utrzymanie się, ale jeśli przegra ponownie z Ruchem, który w tym sezonie jej wyjątkowo nie leży, a Koszalin pokona Sośnicę, to widmo bezpośredniego spadku już głęboko zajrzy jej w oczy. Wyrok zaś wykonać może właśnie beniaminek z Chorzowa. - Kompletnie na to nie patrzymy - zapewnia doświadczona obrotowa. - My nie chcemy brać udziału w kalkulacjach, kto, z kim, kiedy i dlaczego. Od niepamiętnych czasów nie musimy liczyć na nikogo, spoglądać w tabelę, analizować, główkować, kombinować. My już jesteśmy utrzymane, więc wychodzimy na parkiet i - licząc tylko na siebie - walczymy o kolejne zwycięstwo, a dywagacje kto spadnie zostawiamy innym. Niech to się rozstrzygnie w sportowej rywalizacji, ale bez naszego udziału - dodaje Katarzyna Wilczek, która jeszcze nie myśli o przyszłym sezonie. - Ten chcę dograć do końca w zdrowiu i w fajnej atmosferze, a potem mieć trochę wakacji. Każdej z nas po tak intensywnym sezonie, także od strony mentalnej, zasłużony odpoczynek już trochę siedzi w głowie, więc jak odpoczniemy, zresetujemy się, to wtedy wrócimy do pytania co dalej. Na razie istotne jest tu i teraz, czyli mecz w Kaliszu i tylko o nim myślimy.

Mobilizacja w Koszalinie

Do ostatniej fazy rozgrywek szykują się podbudowane niedawnym zwycięstwem nad „Niebieskimi” zawodniczki Młynów Stoisław. Zaskakująco łatwym i wysokim ograniem Ruchu (31:24) koszalinianki zapewniły sobie nieco większe bezpieczeństwo. Gdyby doznały porażki, spadłyby na ostatnią pozycję, po tym jak kaliskie Szczypiorno pokonało gliwicką Sośnicę. Dzięki temu stawka o miejsce barażowe wciąż jest wysoka i wiele wskazuje, że walka o nie będzie się toczyć do końca sezonu. Dziewiąte obecnie Młyny mają 12 punktów, a 10. Energa 11.

- Teraz skupiamy się na kolejnym spotkaniu z Sośnicą, z którą zmierzymy się ostatni raz w tych rozgrywkach. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się na naszą korzyść. Ten mecz będzie prawdopodobnie najtrudniejszy spośród trzech, jakie nam zostały, bo to dobry zespół. Do tej rywalizacji musimy podejść z pełną koncentracją. Cieszymy się, że większość zawodniczek jest zdrowa, bo zdrowia bardzo nam brakowało w poprzedniej części sezonu - przyznał trener Dmytro Hrebeniuk.

Na wagę utrzymania

W pierwszej rundzie Sośnica pokonała drużynę z Koszalina aż 28:19. Później - po wyrównanej i zaciętej rywalizacji - zespoły podzieliły się punktami. Koszalinianki wygrały po rzutach karnych 9:8, po tym jak spotkanie w regulaminowym czasie gry zakończyło się remisem 25:25. W ostatnim starciu zwyciężyły z kolei gliwiczanki 29:25, które dziś (16.00)znów będą chciały udowodnić swoją wyższość, tym bardziej że ostatnio bardzo potrzebne punkty skradło im Szczypiorno Kalisz, wygrywając w Gliwicach 30:29. - Jesteśmy podbudowane wygraną z Ruchem, dodała nam ona pewności siebie. Przed nami mecz z Sośnicą i jesteśmy nastawione na walkę do ostatniej minuty. W obecnej sytuacji każdy mecz jest na wagę utrzymania, dlatego zrobimy wszystko, żeby 3 punkty zostały w Koszalinie - zapewniła Anna Mączka, kapitan Młynów, która od nowego sezonu bronić będzie barw KPR-u Gminy Kobierzyce.

Zbigniew Cieńciała