STRZELCY (40)

10 - Szczepan, 5 - Feliks, 4 - Novothny, Swędrowski, 2 - Bartolewski, Kozak, Wójtowicz, 1 - Barański, Dadok, Josema, Letniowski, Michalski, Moneta, Sikora, Szur, Podstawski, Vlkanova; samobójcza - Ławniczak (Zagłębie).


PLUS

NIEBIESKA SPOŁECZNOŚĆ

Ruch wiosną wyglądał lepiej niż jesienią, co na pewno należy pochwalić. Nie dało to jednak utrzymania. Pod względem sportowym chorzowianie nie nadążyli za ekstraklasą, ale w jednym aspekcie ją podbili - to frekwencja. Pod względem średniej publiki „Niebieskich” przeskoczyli tylko kibice Lecha, Legii i Śląska. Na Ruch chodziło średnio prawie 18,5 tysiąca kibiców, a mowa przecież o zespole, który większość sezonu spędził w strefie spadkowej! To fenomen w skali Śląska i Polski. Mecz z Widzewem zgromadził na Stadionie Śląskim ponad 50 tysięcy fanów! A gdyby od początku chorzowianie grali w „Kotle Czarownic”, zamiast w zbyt ciasnych Gliwicach, średnia ta byłaby pewnie jeszcze wyższa.


MINUS

SKUTECZNOŚCI BRAK

Przez cały sezon w oczy rzucały się mecze, które Ruch kończył gorszym wynikiem niż „powinien”. Potwierdzają to statystyki. Strzelił 40 goli, choć według expected goals powinien zdobyć ich 42. Jego najlepszy strzelec Daniel Szczepan powinien mieć o około4 bramki więcej. „Niebiescy” stracili też 55 goli, choć w teorii powinni 51. Istnieje też współczynnik expected points, statystycznie wyliczający, ile punktów powinien mieć dany zespół. Ruch zdobył ich o 11 mniej! Można tutaj wyliczać mnóstwo meczów, które - patrząc z boku - powinny zakończyć się wynikiem korzystnym dla chorzowian. Brakowało im jednak skuteczności - zarówno w działaniach ofensywnych, jak i defensywnych.