Sport

Ruch jest w „podbramkowej” sytuacji

Piłkarze Ruchu (z prawej Maciej Sadlok) od dawna są w przymusowym parterze... Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


NA KOLEJKĘ ZAPRASZA MARIAN PIECHACZEK

 

Ruch jest w „podbramkowej” sytuacji

Rozmowa z byłym piłkarzem m.in. Górnika Radlin, GKS-u Tychy, Ruchu Chorzów, Odry Wodzisław Śląski

 

Rozbiór na czynniki pierwsze 21. kolejki rozpocznijmy od meczu Ruchu Chorzów z Wartą Poznań. W 1979 roku zdobył pan z „Niebieskimi” mistrzostwo Polski, ale teraz pańskiej byłej drużynie wiedzie się o wiele gorzej. Czy najbliższy mecz z Wartą jest dla Ruchu z gatunku „być albo nie być” w ekstraklasie?

- Po wynikach ostatniej kolejki, w których komplet punktów zdobyły Korona Kielce i wspomniana już Warta, sytuacja Ruchu w tabeli rzeczywiście jest „podbramkowa”. Komplet punktów jest chorzowianom potrzebny jak rybie woda. Jeżeli najbliższy mecz zremisują lub nie daj Bóg przegrają, to sytuacja będzie katastrofalna. Remis „Niebieskim” nic nie daje, muszą wygrać cztery mecze z rzędu, by wydostać się ze strefy spadkowej. Nie widzę tego w różowych kolorach, ale na pewno będę trzymał kciuki za Ruch.

 

Mnie najbardziej martwi gra obronna Ruchu, defensywa jest dziurawa jak szwajcarski ser. W wielu akcjach obrońcom „Niebieskich” pojedynki biegowe wyraźnie nie służyły. Przypominali sprinterów, którzy założyli ołowiane buty i nie nadążali za przeciwnikami.

- Trzeba uczciwie powiedzieć, że gra obronna Ruchu była słaba. Irytowała zwłaszcza bierna postawa przy stałych fragmentach gry egzekwowanych przez rywali, złe ustawienie i temu podobne grzechy. Napastnicy przeciwnika zbyt łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich. W ataku też nie jest za bogato. Daniel Szczepan w pojedynkę nie złamie przeciwnika. Podziwiam „Szczepka”, który często musi walczyć z dwoma-trzema obrońcami „siedzącymi” mu na karku, a pomocnicy zbyt wolno ruszają, by go wesprzeć. Gdy brakuje go na boisku, siła ognia Ruchu jest mizerna, o czym przekonał mecz z Legią. Ani jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika, na poziomie ekstraklasy to rzecz nie do pomyślenia i nie do przyjęcia.

 

Zespół Janusza Niedźwiedzia jest faworytem najbliższej potyczki ligowej?

- Byłbym ostrożny w takim stawianiu sprawy. Oglądałem mecz Warty z Rakowem i stanowczo stwierdzam, że to bardzo groźny przeciwnik. Niewygodny zwłaszcza w meczach wyjazdowych, gdzie przegrał tylko trzy razy. Myślę zatem, że mimo atutu własnego boiska Ruchu nie należy postrzegać jako zdecydowanego faworyta. Jeżeli jednak chce się utrzymać w ekstraklasie, musi w sobotę wygrać.

 

Zwycięstwo Górnika Zabrze w Gliwicach z Piastem zaskoczyło pana?

- Muszę przyznać, że dla mnie była to niespodzianka. Tym bardziej, że odniesione w dobrym stylu i bezdyskusyjne. To był jeden z najlepszych występów zabrzan w tym sezonie, więc to zwycięstwo im się należało.

 

Najbliższy mecz drużyny Jana Urbana z Koroną Kielce to będzie bułka z masłem czy też Górnik będzie miał kłopoty?

- Korona w ostatnim meczu zaskoczyła mnie in plus swoją grą, a bramka na 2:1 to stadiony świata. Górnika czeka trudna przeprawa, zresztą w naszej lidze z reguły nie ma łatwych meczów, obojętnie jakie drużyny ze sobą walczą. Stawka jest wyrównana, ale w tym przypadku stawiam na minimalne zwycięstwo zabrzan.

 

Wietrzy pan niespodziankę w meczu Rakowa Częstochowa z Piastem Gliwice?

- Niespodzianki w postaci zwycięstwa Piasta raczej nie będzie. Mistrz Polski podrażniony porażką w Grodzisku Wielkopolskim będzie teraz chciał się odkuć i zrehabilitować w oczach swoich kibiców. Nie wykluczam jednak remisu w tym spotkaniu.

 

Paradująca w etykietce lidera tabeli Jagiellonia Białystok gra nie tylko futbol ładny dla oka, ale co ważniejsze - skuteczny. Myśli pan, że zespół trenera Adriana Siemieńca jest w stanie sięgnąć po mistrzowską koronę?

- Dzięki dobrej grze, zwycięstwom i pochlebnym recenzjom piłkarze Jagiellonii na pewno urośli i nabrali pewności siebie. To zespół bez słabych punktów. Uważam, że mogą zachować pierwsze miejsce w tabeli do końca rozgrywek.

 

W najbliższej kolejce „Jagę” czeka mecz prawdy z Lechem Poznań. Jakiego oczekuje pan spektaklu? To będzie wymiana ciosów, czy raczej któraś z drużyn schowa się za podwójną gardą i będzie czyhała na błędy przeciwnika i skoncentruje się na szybkich kontratakach?

- Jagiellonia, z małą asekuracją, ruszy od pierwszego gwizdka sędziego do ataku, żeby szybko strzelić bramkę i zapewnić sobie komfort psychiczny. Musi jednak uważać na jednego zawodnika, który zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. To Adriel Ba Loua. Jeżeli go zabraknie w składzie „Kolejorza”, będzie to dodatkowy plus dla lidera tabeli. Jeżeli zagra w tym spotkaniu Mikael Ishak, szanse będą wyrównane.

 

Niepowodzenie w ostatnim meczu z Pogonią Szczecin Śląsk Wrocław zrekompensuje sobie w potyczce ze Stalą Mielec?

- Nie dzieliłbym skóry na niedźwiedziu, bo to nie będzie łatwy mecz dla zespołu Jacka Magiery. Obrońcy Śląska nie mogą zapominać, że w Stali gra taki snajper jak Ilja Szkurin, dlatego moim zdaniem wynik będzie oscylował w okolicach remisu.

 

Rozmawiał Bogdan Nather

 

Marian Piechaczek (główka) Fot. Łukasz Sobala/PressFocus