Sport

Rozwiane nadzieje

Martin Remacle był jesienią najlepszym strzelcem Korony. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Rozwiane nadzieje

Wiosną powtórzyć... wiosnę - oto ligowy cel kielczan, którym otuchy dodaje Puchar Polski.


Gdy po udanej rundzie wiosennej do zespołu Korony dołączyli: Adrian Dalmau, Martin Remacle, Mateusz Czyżycki i Yoav Hofmeister wydawało się, że drużyna Kamila Kuzery jest w stanie włączyć się do walki o miejsce w czołówce. Szybko jednak te nadzieje się rozpłynęły, bo po pierwszym remisie 1:1 ze Śląskiem Wrocław, przyszły trzy porażki. Wprawdzie hiszpański snajper Dalmau szybko się wstrzelił w polską ekstraklasę, ale dopiero w piątej kolejce jego trzecie trafienie w tym sezonie przypieczętowało pierwsze zwycięstwo kielczan, 2:0 z Zagłębiem Lubin.

Złocisto-krwiści odbili się od dna tabeli, ale nie zaczęli marszu w górę. Nawet gdy 22 września remisem z Widzewem Łódź 1:1 i rozpoczęli passę 8 spotkań bez porażki, nie zdołali się oddalić od strefy spadkowej, bo aż 6 razy w tym okresie, w którym najczęściej trafiał belgijski pomocnik Remacle, dzielili się punktami z rywalami. W dodatku na finiszu rundy jesiennej po porażce 0:1 z Lechem przyszły: bezbramkowy remis we Wrocławiu i porażka 0:1 w Częstochowie, a to oznaczało, że rok 50-lecia klubu drużyna zamknie pod kreską.

- Całą rundę prezentowaliśmy się dobrze, ale niestety nie mamy z tego punktów - podkreślił kapitan zespołu Miłosz Trojak. - Musimy ciężko przepracować okres przygotowawczy, żebyśmy wygrywali spotkania, bo brakuje nam punktów. Możemy nawet grać brzydko, bo co z tego, że jesienią graliśmy fajnie i utrzymywaliśmy się przy piłce z Rakowem, Legią lub innymi zespołami, ale na koniec liczy się tylko tablica z wynikiem, a ta nie wygląda dla nas dobrze.

Doskonale zdaje sobie z tego sprawę szkoleniowiec Korony Kamil Kuzera, który nie ukrywa, że wie, nad czym on i jego zespół musi pracować zimą.

- Patrząc na organizację gry Korony, na to, co robimy na boisku, ogólnie jesteśmy zadowoleni - stwierdził trener kielczan. - Jako zespół zrobiliśmy w 2023 roku duży progres, natomiast realia są takie, że brakuje nam punktów i jesteśmy bardzo nisko w tabeli. Tego jesteśmy świadomi i po prostu musimy punktować. W tym celu pewne rzeczy… nie powiem, że musimy uprościć, ale na pewno zintensyfikować, bo wracamy do tego, na czym bazowaliśmy wiosną. Wiemy, że naprawdę będzie nas czekać megamocny okres przygotowawczy, bo musimy powrócić do tego, co zdało już egzamin i przyniosło punkty. A tego najbardziej potrzebujemy.

Te słowa trenera można przyjąć jako zapowiedź stabilizacji składu. Letnie transfery okazały się wzmocnieniem zespołu, którego zimowe przygotowania wystartują 8 stycznia, a pierwszą nową twarzą w kadrze jest grający ostatnio w Puszczy Niepołomice Marcel Pięczek. Czy śladem 23-letniego obrońcy mającego za sobą występy w reprezentacji Polski U-19 pójdą następni?

- Mamy swoje priorytety odnośnie transferów - dodał szkoleniowiec Korony. - Wiemy gdzie mamy sporo minusów, gdzie możemy chłopaków, których mamy w kadrze, pchnąć na wyższy poziom, bo w rundzie jesiennej pokazali się z dobrej strony. To oznacza także, że może się coś wydarzyć w kierunku... wychodzącym. Nie zamykamy się na to, bo do tej pory była to pięta achillesowa Korony. Mamy pewne rzeczy przygotowane i zobaczymy, co się wydarzy w najbliższych dniach.

Jerzy Dusik