Sport

Rozważni i zwycięscy

Częstochowianie wywieźli z Nysy wywieźli komplet punktów. Mieli problemy, ale w kluczowych momentach zachowali zimną krew.

Patrik Indra miał największy udział w zwycięstwie częstochowian. Fot. Grzegorz Misiak/PressFocus

PLUSLIGA

W dotychczasowych spotkaniach zespół z Nysy, dysponując bardzo dużą siłą na skrzydłach – Michał Gierżot i Dawid Dulski – grał schematycznie. Rozgrywający Kellian Motta Paes bardzo rzadko wystawiał do środkowych, czy na tzw. pipe'a (atak z drugiej linii ze środka boiska). Na początku spotkania ze Steam Hemarpol Norwid Francuz pokazał jednak, że kombinacyjna gra nie jest mu obca. Gospodarze punkty zdobywali zarówno po atakach ze skrzydeł, jak i środka siatki. Zaskoczyli rywali i prowadzili nawet 16:12. Wtedy jednak znów dały znać o sobie ich grzechy. Przestali dokładnie przyjmować, co spowodowało uproszczenie gry przez Mottę Paesa. Częstochowianie nie mieli problemów z rozszyfrowaniem jego wystaw i raz za razem punktowali. Nadspodziewanie łatwo odrobili straty i wygrali pierwszą partię. W drugiej też nadawali ton. Miejscowi byli bezradni. Nie potrafili powstrzymać Patrika Indry oraz Milada Ebadipoura, sami zaś nie kończyli akcji. Zdenerwowany Daniel Pliński, trener ekipy z Nysy, zdecydował się na zmiany. Na boisko weszli: Patryk Szczurek, Zouheir El Graoui oraz Remigiusz Kapica. Najbardziej udane było wejście tego pierwszego. Swoimi emocjonalnymi reakcjami pobudził kolegów do walki. Gracze PSG Stali powoli wrócili do gry. Najpierw były to pojedyncze udane akcje, w trzecim i czwartym secie udało im się zaliczyć punktowe serie. Na parkiecie rozgorzała walka, a pod siatką zaiskrzyło. Arbitrzy, by uspokoić zawodników, sięgnęli po kartki. Najdotkliwiej, czerwonym kartonikiem, ukarali Szczurka. Rozgrywający po udanym bloku na Ebadipourze zbyt długo prowokacyjnie patrzył mu w oczy i zawodnicy skoczyli do siebie.

Animusz i wola walki nie wystarczyły na dobrze i przede wszystkim spokojnie grających częstochowian. W czwartej, jak się okazałoostatniej partii, wprawdzie roztrwonili 5-punktową przewagę – z 19:14 na 20:20 – ale wytrzymali presję i w końcówce nie dali szans miejscowym. Najpierw Indra zaserwował asa, a następnie dwoma potężnymi zagrywkami nadzieje gospodarzy rozwiał Lipiński.

 

PGE Projekt Warszawa – Aseeco Resovia 3:2 (25:19, 21:25, 22:25, 25:18, 15:9)

WARSZAWA: Firlej, Tillie (13), Kochanowski (15), Bołądź (11), Szalpuk (19), Semeniuk (4), Wojtaszek (libero) oraz Wrona (3), Gruszczyński, Weber (18), Borkowski, Kozłowski. Trener Piotr GRABAN.

RZESZÓW: Ropret, Bednorz (15), Kłos (4), Boyer (26), Cebulj (12), Woch (11), Zatorski (libero) oraz Kozub (4), Staszewski. Trener Tuomas SAMMELVUO.

Sędziowali: Mateusz Broński (Murowana Goślina) i Paweł Morawski (Poznań). Widzów 4020.

Przebieg meczu

I: 10:4, 15:6, 20:12, 25:19.

II: 7:10, 12:15, 16:20, 21:25.

III: 9:10, 14:15, 18:20, 22:25.

IV: 10:5, 15:10, 20:16, 25:18.

V: 5:4, 10:5, 15:9.

Bohater – Jakub KOCHANOWSKI.

 

1. Warszawa

8

20

7/1

22:7

2. Lublin

6

16

6/0

18:7

3. Jastrzębie

6

16

5/1

17:6

4. Kędzierzyn-Koźle

6

13

4/2

14:9

5. Zawiercie

6

12

4/2

14:9

6. Bełchatów

6

11

4/2

13:10

7. Częstochowa

6

10

4/2

13:11

8. Gorzów

6

10

4/2

13:12

9. Gdańsk

6

8

2/4

12:15

10. Rzeszów

6

8

2/4

11:14

11. Będzin

6

7

2/4

9:12

12. Suwałki

6

6

2/4

10:14

13. Nysa

5

4

1/4

7:12

14. Olsztyn

6

3

1/5

6:15

15. Katowice

7

3

1/6

6:19

16. Lwów

6

0

0/6

5:18

1-8 awans do play offu; 14-16 spadek do I ligi

 Następne mecze 18.10.: Suwałki – Kędzierzyn-Koźle, Zawiercie – Olsztyn; 19.10.: Gorzów Wlkp. - Jastrzębie, Bełchatów – Będzin, Katowice – Lublin; 20.10.: Gdańsk – Nysa, Częstochowa – Lwów.