Rozstrzygnięcie w 83 sekundy
Zagłębie się przełamało i po raz pierwszy w tym sezonie wygrało przed własną publicznością.
Jewgienij Szykawka wyrasta na czołowego strzelca Zagłębia. Fot. Facebook/Zagłębie Sosnowiec
Drugi mecz, drugie zwycięstwo... Efekt „nowej miotły” na trenerskiej ławce w Sosnowcu działa. Wojciech Łobodziński po wygranej nad Świtem miał dodatkowy powód do zadowolenia. Po raz pierwszy w tym sezonie sosnowiczanie zagrali na zero z tyłu.
Kluczowe dla losów meczu okazały się 83 sekundy między 75 a 76 minutą. Najpierw Jewgienij Szykawka uderzeniem głową sfinalizował dośrodkowanie Patryka Gogoła, a następnie Kacper Skóra kapitalnie przymierzył z około 20 metrów. Szykawka i Skóra to najskuteczniejsi obecnie gracze Zagłębia. Białorusin trafił do siatki po raz czwarty, a Polak zdobył trzecią bramkę w piątym meczu w barwach sosnowieckiego klubu. Duet ten zgrał się również poza boiskiem; w środę w sklepiku klubowym sprzedawał bilety na piątkowe spotkanie.
Miejscowi już wcześniej mogli, a nawet powinni objąć prowadzenie, ale w kilku dogodnych sytuacjach zabrakło wykończenia i precyzji. Przed przerwą szansę miał uderzający z powietrza Skóra, bliski szczęścia był także Gogół, ale - podobnie jak w przypadku Skóry - górą był bramkarz szczecinian. W ostatniej minucie pierwszej połowy golkiper Świtu miał z kolei masę szczęścia, bo chcący sfinalizować indywidualną akcję Linus Ronnberg trafił w słupek.
Kilka minut po przerwie znów w jednej z głównych ról wystąpił fiński skrzydłowy. Po jego dograniu z pola karnego uderzał Skóra, jeden z obrońców zdołał wybić piłkę, a przy dobitce Gogoła świetnie interweniował Jakub Rajczykowski.
Goście nie mieli aż tylu okazji, ale mogli pokonać Mateusza Kabałę. Golkiper sosnowiczan musiał wykazać się kunsztem zwłaszcza po strzale Kacpra Nowaka z dystansu, gdy strącił piłkę zmierzającą w „okienko”. W Sosnowcu długo czekano na gole, a gdy zaczęły padać, to jeden po drugim. Po ciosach zadanych przez Szykawkę i Skórę goście już się nie podnieśli, a w doliczonym czasie na deski powalił ich rezerwowy Bartosz Snopczyński, który uderzeniem ustalił wynik.
Po dwóch porażkach ze Świtem w ubiegłym sezonie sosnowiczanie tym razem odegrali się na ekipie z Pomorza Zachodniego. Co warte podkreślenia, była to ich pierwsza wygrana od 5 kwietnia, kiedy pokonali Olimpię Elbląg 2:1.
- Długo nie mogliśmy się wstrzelić, ale w końcu się udało. Po wygranej przed tygodniem w Bielsku-Białej z Rekordem tym razem chcieliśmy się przełamać u siebie. Mielimy przewagę, choć Świt postawił trudne warunki, mądrze się broniąc. Dopięliśmy jednak swego. Po mojej bramce poszliśmy za ciosem i potwierdziliśmy, że ta wygrana nam się należy - przyznał zadowolony Jewgienij Szykawka.
Krzysztof Polaczkiewicz
OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐
◼ Zagłębie Sosnowiec - Świt Szczecin 3:0 (0:0)
1:0 - Szykawka, 75 min (głową), 2:0 - Skóra, 76 min, 3:0 - Snopczyński, 90+3 min
ZAGŁĘBIE: Kabała - Chęciński, Matras, Pawłowski, Szot - Boruń (62. Agbor), Broniewski, Skóra (85. Pawlusiński), Gogół (77. Rakels), Ronnberg (85. Dziedzic) - Szykawka (77. Snopczyński). Trener Wojciech ŁOBODZIŃSKI.
ŚWIT: Rajczykowski - Nowak, Remisz, Obst, Góral, Woźniak (82. Żendełek) - Kort, Tkaczuk (82. Nowicki), Aftyka (85. Dziuniak) - Kapelusz (61. Koziara), Lebedyński (61. Ropski). Trener Tomasz KAFARSKI.
Sędziował Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska). Widzów 2764.
Żółte kartki: Chęciński, Szykawka - Koziara, Kort, Tkaczuk.
