Rozpędzony „Kolejorz”
Lech wygrał na własnym boisku trzeci mecz z rzędu, tym razem odsyłając z kwitkiem wysoko notowaną Pogoń.
Podopiecznych trenera Nielsa Frederiksena nie interesowały piłkarskie szachy, więc od pierwszego gwizdka Piotra Lasyka ruszyli z impetem na „portowców”. Już w 2 minw sytuacji sam na sam z Valentinem Cojocaru znalazł się najlepszy snajper „Kolejorza” Mikael Ishak, ale rumuński bramkarz wyszedł obronną ręką z opresji. W 5 minucie golkiper „Dumy Pomorza” nie dał się zaskoczyć najlepszemu tego dnia na boisku Afonso Sousie, broniąc kąśliwy strzał Portugalczyka.
W pierwszej połowie Pogoń tylko raz poważnie zagroziła gospodarzom, gdy obrońcom Lecha urwał się Kamil Grosicki (31 min), ale jego płaski strzał z kilku metrów odbił Bartosz Mrozek. Brzemienna dla losów spotkania okazała się 44 minuta meczu. Wtedy stoper Pogoni Benedikt Zech „wyciął” szarżującego Sousę i sędzia Lasyk ukarał go żółtą kartką. Po chwili jednak pofatygował się przed monitor i zmienił decyzję – wyrzucił Austriaka z boiska. Przez całą drugą połowę goście musieli radzić sobie w dziesięciu.
Po przerwie podopieczni Roberta Kolendowicza długo nie byli w stanie przeciwstawić się nawale gospodarzy. W 54 minucie Sousa „poklepał” z Danielem Hakansem i płaskim strzałem w długi róg umieścił futbolówkę w siatce. Zespół z Bułgarskiej zamknął mecz w 77 minucie. Goście przy próbie ataku zgubili piłkę, Ishak błyskawicznie uruchomił Aliego Gholizadeha, a 28-letni Irańczyk nie szukał kwadratowych jaj, tylko wjechał w pole karne rywali i strzałem lewą nogą z 14 metrów po raz drugi zmusił do kapitulacji strażnika bramki Pogoni.
Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, dlaczego Afonso Sousa został piłkarzem meczu, wystarczy przytoczyć statystyki Portugalczyka. 90 procent celnych podań, trzy strzały na bramkę rywali (wszystkie celne), trzy pojedynki indywidualne (wszystkie wygrane) plus gol.
Bogdan Nather
GŁOS TRENERÓW
Robert KOLENDOWICZ: - Mieliśmy dwa mecze w jednym, bo Lech wszedł dobrze w pierwszą połowę, zdominował nas, musieliśmy bardzo często bronić pole karne. Wychodziło nam to całkiem nieźle, ale Lech w momentach z piłką pokazał jakość. Zabrał nam futbolówkę, przez co cierpieliśmy jako zespół i nie potrafiliśmy znaleźć momentu, by lepiej zorganizować się w działaniach. Lech to wykorzystał, stworzył sobie dużo sytuacji. Mieliśmy 2-3 momenty, kiedy potrafiliśmy wejść w trzecią tercję, zaatakować pole karne rywala. W takich meczach jak ten, jeśli tracisz piłkę na zbyt długo, to masz problem. My go mieliśmy. Nie byliśmy odważni, zbyt późno zaczęliśmy realizować nasze założenia. Po czerwonej kartce chcieliśmy jak najdłużej zarządzać wynikiem, utrzymać go i szukać szans do szybkiego ataku, ewentualnie zagrozić po stałym fragmencie. Ten plan się nie powiódł. Przegraliśmy zasłużenie, byliśmy słabszym zespołem. W drugiej połowie staraliśmy się walczyć, pokazać charakter, ale to nie wystarczyło.
Niels FREDERIKSEN: - Dziewięć punktów w trzech meczach u siebie może cieszyć. W moim odczuciu to był bardzo dobry występ mojej drużyny, ale też Pogoń była najmocniejszym rywalem z tych, których podejmowaliśmy. Posiada wielu dobrych piłkarzy, dobrze gra w piłkę. Biorąc to pod uwagę i fakt, że dobrze wyglądaliśmy w grze z piłką i bez niej, był to dobry występ mojego zespołu. Chciałbym się jeszcze odnieść do tego, że gole strzeliliśmy w przewadze jednego zawodnika. W moim odczuciu już wcześniej mieliśmy swoje okazje i wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej od rywala. Jeszcze słowo o atmosferze, która panowała na trybunach podczas meczu. To była duża radość, że tylu kibiców odwiedziło stadion. To była czysta przyjemność grać przed wami i widać, że zawodnikom to wsparcie też pomogło w zwycięstwie. Chciałbym za to wszystkim kibicom podziękować.
MÓWIĄ LICZBY | ||
LECH | POGOŃ | |
58 | posiadanie piłki | 42 |
8 | strzały celne | 3 |
7 | strzały niecelne | 1 |
7 | rzuty rożne | 2 |
4 | spalone | 1 |
7 | faule | 9 |
3 | żółte kartki | 4 |
0 | czerwone kartki | 1 |