Różnica klasy
W meczu z Chrobrym tyszanie nie oddali ani jednego celnego strzału.
Bramkarz Kacper Kołotyło miał sporo pracy. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus
Uwaga. Tytułowa „różnica klasy” nie dotyczy miejsc GKS-u Tychy i Chrobrego w klasyfikacji polskich drużyn piłkarskich. Zarówno gospodarze niedzielnej potyczki, jak i goście z Głogowa, prezentują umiejętności zespołów z zaplecza ekstraklasy. Chodzi o to, że pomiędzy tym, co Trójkolorowi prezentowali w lipcu, kiedy to wygrywając dwa pierwsze spotkania tego sezonu rozpalili nadzieje swoich fanów na udaną rundę, a tym, co prezentują od 25 sierpnia, jest przepaść!
Porażka 0:1 z głogowianami w tej „przepaści” pogłębiła jeszcze dno. I nie chodzi nawet o to, że to już 9. – licząc z pucharową wpadką z III-ligowym Zawiszą Bydgoszcz – mecz tyszan bez zwycięstwa, a przy okazji 8. przegrana w tym okresie. Najgorszy dla kibiców z Tychów jest fakt, że mimo obietnic trenera Artura Skowronka i kierownictwa klubu nie widać żadnej poprawy. Wręcz przeciwnie. W ciągu niemal 100 minut gry w potyczce 14. kolejki piłkarze GKS-u Tychy nie oddali ani jednego celnego strzału!
Ofensywne 0 (słownie zero) nabiera jeszcze większego wymiaru w zestawieniu z defensywą. Nic nie dają ani zmiany systemu, ani przetasowania w składzie, bo zawodnicy Chrobrego nie dość, że oddali 21 uderzeń, to jeszcze 6 z nich było celnych i Kacper Kołotyło miał pełne ręce roboty, pokazując, że – bodaj jako jedyny wśród miejscowych – jest w dobrej formie.
Jeden raz jednak nie był w stanie zatrzymać piłki. Stało się to w 18 minucie, gdy przyjezdni wykonywali rzut rożny. Po walce, w której Piotr Janczukowicz i Szymon Lewkot wykazali znacznie więcej zaangażowania niż Kasjan Lipkowski i Julian Keiblinger, otworzyła się przed Jakubem Griczem szansa na oddanie strzału z 15. metra. Zanim Marcel Błachewicz doskoczył do słowackiego stopera, ten uderzył z obrotu i to wystarczyło, żeby podopieczni Łukasza Becelli umocnili swoją pozycję w I-ligowej czołówce.
Tyszanie w bardzo kiepskim stylu przedłużyli niechlubną serię. Ponadto zanotowali dwie straty personalne. Kacper Wełniak, który w 72 minucie wszedł na murawę, żeby wzmocnić atak, po 180 sekundach biegania po boisku doznał urazu pachwiny i poprosił o zmianę. W 78 minucie wszedł za niego Rafał Makowski. Natomiast w 89 minucie Damian Kądzior w rywalizacji z Michałem Kozajdą uderzył czołem w bark przeciwnika i zamroczony – jak bokser po nokaucie – runął na trawę. Doświadczony piłkarz, mający za sobą 6 występów w reprezentacji Polski, opuścił boisko na noszach, a jego koledzy – ponieważ limit zmian został już wyczerpany przez tyski sztab szkoleniowy – musieli kończyć mecz w osłabieniu. Zdołali co prawda jeszcze oddać jeden strzał, ale Makowski minimalnie chybił i zamknął statystykę uderzeń tyszan 6. niecelnym strzałem w tym meczu. GKS Tychy znalazł się tuż nad strefą spadkową, mając tylko punkt przewagi nad Stalą Mielec.
Jerzy Dusik
OCENA MECZU⭐ ⭐
◼ GKS Tychy – Chrobry Głogów 0:1 (0:1)
0:1 – Gricz, 18 min
GKS: Kołotyło – Machowski (46. Tecław), Lipkowski, Stefansson, Błachewicz – Keiblinger, Bieroński (46. Szpakowski), Kalemba (72. Stangret), Sanyang (72. Wełniak, 78. Makowski) – Kądzior, Rumin. Trener Artur SKOWRONEK.
CHROBRY: Arndt – Kozajda, Gricz, Mazur, Tabiś (90+4. Tupaj) – Laskowski (74. Ibe-Torti), Lewkot, Mandrysz, Bartlewicz (60. Nowakowski), Ozimek – Janczukowicz (60. Strózik). Trener Łukasz BECELLA.
Sędziował Patryk Świerczek (Brzesko). Widzów 3028. Żółte kartki: Machowski, Bieroński, Rumin, Lipkowski – Tabiś.
