Rozdanie dla gości
Maciej Urbanowicz (z lewej) pracował na całej szerokości i długości lodowiska i zdobył dwa gole. Fot. PAP/Michał Meissner
Rozdanie dla gości
Jastrzębianie udowodnili, że na trudnym terenie można wygrać!
Chcemy zagrać w finale - powiedzial nie tak dawno trener JKH GKS-u, Robert Kalaber. Jego zespół w pierwszym półfinałowym spotkaniu wykonał wazny krok do celu, zwyciężając w Satelicie. Ovserwując dokonania obu drużyn wydaje się, że rywalizacja w tej serii potrwa długo, ale to tylko teoria.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami do składu GKS-u wrócił doświadczony obrońca Maciej Kruczek, który od niespełna dwóch miesięcy pełni rolę kapitana. Defensywa została nieco wzmocniona i można było korzystać z sześciu zawodników. Spodziewaliśmy od pierwszej minut twardej gry z jednej i drugiej strony. I nie zawiedliśmy się, bo zespoły nie zamierzały odpuszczać. Goście mogli pochwalić się niezwykłą skuteczością. W 4 min przeprowadzili pierwszą akcję ofensywną i kapitan Maciej Urbanowicz strzałem tuż przy słupku zdobyl prowadzenie dla JKH. To była dość szokująca sytuacja dla kibiców, którzy nagle zamilkli. Szybko jednak wrócili do głośnego dopingu dla swoich ulubieńców. Przewaga była po stronie gospodarzy, ale ekipa z Jastrzębia umiejętnie wybijała ich z rytmu oraz sporo strzałów blokowała. To była solidna praca w defensywie, ale i również szukanie szans w kontrach. Jastrzębianie przeżywali trydne chwile, gdy w boksie kar przebywał Urbanowicz, jednak potrafili wyjść z tych opresji bez szwanku. Jakub Lacković również spisywał się bez zarzutu. W końcu gospodarze doprowadzili do remisu. Mateusz Michalski uderzył na bramkę, zaś Lacković odbił krążek przed siebie. Dobitka Grzegorza Pasiuta była już tylko formalnością. Kibice nie mogli narzekać na nudę, bo wiele się działo na tafli.
Drugą tercję lepiej rozpczęli goście, bowiem postanowili przejść do ataku. Pod bramką Johna Murraya kilka razy było groźnie, ale krążek nie zatrzepotał w siatce. Tempo akcji było wysokie i przenosiły się z jednej na drugą stronę. W 39 min ruszył błyskawicznie z kontrą Urbanowicz, a za nim podążał Patryk Wajda. Kapitan JKH zbyt długo zwlekał z podaniem i w rezultacie krążek został zablokowany i nie dotarl do adresata. Przed syreną Filip Starzyński dwukrotnie próbował zaskoczyć Murraya, a chwilę później znów Urbanowicz. Ta odsłona zakończyła się bezbramkowo, a kolejna zapowiadała spore emocje. I, co najważniejsze, zobaczyliśmy gole. Oba zespoły znów szukały szans, ale też sporo pracy wykonywały w defensywie. W 50 min Hampus Olsson przy strzale złamał kij i krążek przejął jeden z jastrzębian. Szwed przeszkadzał mu i w rezultacie powędrował na ławkę kar. Goście rozgrywali akcję starannie i Urbanowicz, jak przystało na szefa jastrzębskiej ferajny po raz drugi pokonał Murraya. Gospodarze z pasją atakowali i próbowali doprowadzić do dogrywki. W 58:40 min wycofali bramkarza, zaś na 17 sek. przed końcem Tuukka Rajamaki posłał krążek do pustej bramki.
To był dobry mecz w wykonaniu obu drużyn i dzisiaj dojdzie do rewanżu. Sprawa wyniku będzie otwarta, bo spotykają się ekipy o różnych stylach, ale nie zawsze umiejętności techniczne decydują o zwycięstwie.
Włodzimierz Sowiński
GKS Katowice - JKH GKS Jastrzębie 1:3 (1:1, 0:0, 0:2)
0:1 - Urbanowicz - Rajamaki (3:26), 1:1 - Pasiut - Michalski - Varttinen (15:18), 1:2 - Urbanowicz - Bagin - Górny (51:37, w przewadze), 1:3 - Rajamaki (59:43, do pustej).
Sędziowali: Michał Baca i Krzysztof Kozłowski - Mateusz Kucharewicz i Michał Żak. Widzów 1400.
GKS: Murray; Delmas - Kruczek, Varttinen - Maciaś. Cook (2) - Wanacki; Bepierszcz - Pasiut - Fraszko, Lehtimaki - Monto - Iisakka, Olsson (2) - Sokay - Marklund, Michalski - Smal - Hitosato. Trener Jacek PŁACHTA.
JKH] Lacković; MacEachern - Wajda, Bagin - Viinikainen, Matriska - Górny, Hamilton - Kamieniew; Rajamaki - Paś - Urbanowicz (4), Kolusz - Kiełbicki - Spriko, Ford (2) - Starzyński - Iżacky (2), Ł. Nalewajka - Arrak - Zając. Trener Robert KALABER.
Kary: GKS - 4 min, JKH - 8 min.
Stan rywalizacji 0-1
21
SEKUND
pozostało do końca kary Olssona, gdy Urbanowicz zdobył drugiego gola.