Sport

Rozdajemy karty!

Dzisiaj dowiemy się, czy kobieca reprezentacja Polski awansuje na mistrzostwa Europy.

Czy Natalia Padilla-Bidas (z lewej) znów zaskoczy austriacką defensywę? Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Starcie przeciwko Austrii w Wiedniu będzie rewanżowym meczem w finale baraży. W pierwszym spotkaniu Biało-czerwone wygrały z drużyną Irene Fuhrmann 1:0, dzięki czemu są na lepszej pozycji przed starciem w stolicy Austrii. Nie należy jednak popadać w hurraoptymizm. To tylko jednobramkowa przewaga, a przeciwniczki potrafią być groźne. Nawet ich miejsce w rankingu FIFA świadczy o tym, że nie będą się poddawać. Zajmują 17. lokatę, a Polska znajduje się dopiero na 32. miejscu. Teoretycznie podopiecznym Niny Patalon został więc do wykonania jeden krok, ale w praktyce cel będzie trudny do zrealizowania.

Będzie ciężej

Jedyną bramkę w pierwszym meczu z Austriaczkami zdobyła Natalia Padilla-Bidas. Skrzydłowa zdaje sobie sprawę, że reprezentacja musi wykonać jeszcze sporo pracy, żeby awansować na mistrzostwa Europy. – W rewanżu będzie jeszcze ciężej, ale my potrafimy walczyć. Każdy mecz trzeba wybiegać. Do drugiego spotkania podejdziemy z dużym optymizmem i z wiarą w zwycięstwo – powiedziała zawodniczka Sevilli, która jest wypożyczona z Bayernu Monachium. Żeby osiągnąć sukces, Padilla-Bidas będzie musiała współpracować z Ewą Pajor co najmniej tak dobrze, jak w pierwszym starciu. To właśnie napastniczka Barcelony asystowała 22-latce urodzonej na południu Hiszpanii (w Marbelli) przy jej trafieniu. – Ewa zawsze wie, kiedy i jak mi podać, bo wie, że staram się zawsze biec za jej akcją. Dobrze, że mi podała, a nie strzeliła sama – żartowała po spotkaniu piłkarka Sevilli. Należy jednak dodać, że przy golu Polki miały sporo szczęścia, bo podanie Pajor było zbyt delikatne. Najważniejszy nie był jednak styl. Liczył się efekt!

Realizujmy marzenia!

Dla reprezentacji Polski kobiet awans na mistrzostwa Europy będzie ogromnym sukcesem. Byłby to dla niej pierwszy awans na turniej europejskiego czempionatu w historii. Dlatego motywacja jest ogromna i oby tylko nie nastąpiło zjawisko przemotywowania. Polki nieźle zaprezentowały się w pierwszym spotkaniu (mogły nawet zdobyć więcej bramek) i jeśli zagrają na podobnym poziomie w Wiedniu, mogą liczyć na sukces. Wydaje się, że demony, które nawiedziły kadrę Niny Patalon podczas Ligi Narodów, w której dwukrotnie przegrała z dzisiejszymi rywalkami 1:3 (przegrała też Niemcami oraz Islandią i bez punktu spadła do drugiej dywizji) już nie wrócą. Mamy więc powody do tego, żeby przed rewanżem czuć stonowany optymizm. Uśmiechy na twarzach widoczne są także u naszych reprezentantek. – Towarzyszą nam pozytywne emocje. Walczymy o realizację marzeń każdej z nas. Gramy w końcu o mistrzostwa Europy. Z tego powodu pojawi się lekki stres, lecz to tylko nam pomoże, by iść do przodu i zrealizować marzenia – powiedziała przed rewanżem polska pomocniczka Adriana Achcińska.

Dorosły piłkarsko

Zawodniczka 1. FC Koeln zapewnia, że to właśnie reprezentacja Polski się poprawiła, choć przecież można było mieć wrażenie, że wygrana była spowodowana gorszą dyspozycją przeciwniczek. – Dorosłyśmy piłkarsko i teraz rywalkom nie będzie z nami łatwo. Robimy jeden krok w stronę mistrzostw Europy, ale trzeba postawić kolejny. W pierwszym meczu to była ta sama Austria, tyle że my zagrałyśmy lepiej – stwierdziła Achcińska, która doskonale wie, że rezultat dwumeczu zależy tylko od dyspozycji Biało-czerwonych. – O wyniku rewanżu przesądzi nastawienie, ale też realizacja przez nas planu. Wiemy, jak grać w piłkę i teraz to my rozdajemy karty! – stwierdziła piłkarka urodzona w Lubaniu.

Kacper Janoszka

FINAŁ BARAŻY O AWANS NA EURO 2025

Wtorek, 3 grudnia, godz. 18.15

◾  Austria - Polska 

Sędzia Ivana Projkovska (Macedonia). Stadion Generali Arena (Wiedeń)