Sport

Rozdają prezenty rywalom

W kolejnych meczach będziemy grali taki sam futbol - zapowiada trener Rekordu Bielsko-Biała, Dariusz Klacza. Po dwóch kolejkach 2. ligi jego drużyna nie ma punktu.

Daniel Świderski wciąż czeka na gola w nowym sezonie. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

Nie milkną echa wizyty Zagłębia Sosnowiec w Bielsku-Białej. Nic dziwnego, że w obu ekipach panują odmienne nastroje. Zagłębie z kompletem punktów jest wiceliderem, a beniaminek, który w dwóch pierwszych kolejkach nie był gorszy od przeciwników, bez punktu zajmuje 15. lokatę. Na dobrą grę rywala zwracał uwagę trener zwycięzców, Marek Saganowski. - Bardzo się cieszę, że wywozimy stąd 3 punkty. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Rekord na pewno będzie zorganizowany i będzie lepiej wyglądał jako zespół, bo wygrał III grupę 3. ligi, która nie jest łatwa. Widać to było po rozgrywanych schematach. W gruncie rzeczy liczy się 90 minut i to, kto ile zdobył bramek. My w tym meczu byliśmy mocniejsi. Były momenty, w których musieliśmy przecierpieć, ale taka jest piłka. Chcę pogratulować zespołowi. Zmiennicy dali nam wiele, wnieśli jakość i uspokoili grę. Ten zespół dalej jest w procesie budowy i - tak jak mówiłem na początku - wiedzieliśmy, że mecz z Rekordem będzie ciężki - mówił opiekun Zagłębia.

Narzekali na murawę

- Gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a zawodnicy Rekordu czuli się zdecydowanie lepiej niż my. Wykonaliśmy jednak dużą pracę w obronie i w fazach przejściowych wyprowadzaliśmy kontry. Zdawałem sobie sprawę, że Rekord jest dobrze zorganizowanym zespołem i ma doświadczonych zawodników, bo na przykład z Tomkiem Nowakiem miałem przyjemność grać (jesienią 2011 roku w ekstraklasowym wówczas ŁKS-ie Łódź - przyp. red.). Jest to odpowiednio zbilansowana drużyna, która potrafi grać w piłkę. My byliśmy trochę spóźnieni, ale najważniejsze są punkty za zwycięstwo 2:1 - dodawał trener Saganowski, który zwrócił uwagę na fatalny stan murawy na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej. W drugiej połowie po jednej z kontr i płaskim podaniu Kamila Bilińskiego, w piłkę z bliskiej odległości nie trafił Bartosz Snopczyński. Zdaniem szkoleniowca Zagłębia winny był właśnie stan murawy, na który narzekano już tydzień wcześniej, gdy w kolejce inaugurującej sezon przy Rychlińskiego spotkały się Podbeskidzie i Olimpia Elbląg.

Punktów za styl nie ma

Dariusz Klacza podziękował Markowi Saganowskiemu za dobre słowa o jego drużynie, a swoim piłkarzom złożył gratulacje, bo choć nie zdobyli historycznego punktu w 2. lidze, to na tle jednego z kandydatów do awansu prezentowali się bardzo dobrze. - Miło słyszeć od trenera z tak dużym doświadczeniem, że dobrze wyglądamy. Rozmawiałem też z dyrektorem sportowym Zagłębia Grzegorzem Kurdzielem i też usłyszałem pochwały, ale za samo chwalenie punktów się nie przyznaje. Będę nieskromny, ale na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę. Dwa błędy doprowadziły do tego, że Zagłębie stworzyło dwie sytuacje i strzeliło dwie bramki - mówił trener beniaminka. Gdy dodać do tego porażkę z Chojniczanką, gdzie dwie błędne decyzje przed własnym polem karnym doprowadziły do straty dwóch goli, to zasadne jest pytanie, czy Rekord nie powinien zmienić stylu gry na bardziej bezpośredni i unikać rozgrywania piłki przed własną „szesnastką”...

Koniec kontraktu Bojdysa

Ze słów szkoleniowca wynika, że w najbliższym czasie nic takiego nie będzie miało miejsca. - Dalej będziemy konsekwentni w tym, co robimy, jak budujemy zespół, i w którą stronę idziemy. Kierunek, w jakim zmierzamy, jest zgodny z tym, co chce sztab i nikt nie popada w panikę. Będziemy grali taki sam futbol w kolejnych meczach, bo wierzymy, że to zacznie przynosić efekty. Robimy dobrą pracę i jak w pewnym momencie to zaskoczy, zaczniemy przesuwać się w górę tabeli - mówił trener Klacza. 

Sztab wraz z działaczami w najbliższych dniach musi podjąć decyzję w sprawie przedłużenia kontraktu z Michałem Bojdysem, który stracił poprzedni sezon z powodu kontuzji, a w meczu z Zagłębiem pojawił się po przerwie. Kontrakt z 31-latkiem, który ma ponad 100 występów w 1. i 2. lidze, wygasa z końcem lipca i jeśli strony nie osiągną porozumienia, to Rekord będzie musiał znaleźć nowego stopera.

(gru)