Sport

Rozczarowanie z happy endem

Mimo momentami fatalnej postawy Raków wyszarpał komplet punktów w Gdańsku.

Częstochowianie w Gdańsku pokazali charakter. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Ostatnie godziny przed meczem były dla Rakowa wręcz doskonałe. W końcu udało mu się zakontraktować Ariela Mosóra, a w kadrze znalazł się Ivan Lopez. Ponadto częstochowianie przyjechali do Gdańska, gdzie miejscowa Lechia, jako beniaminek, radzi sobie co najmniej przeciętnie. Wydawać by się mogło, że nic nie stało na przeszkodzie, by goście odnieśli przekonujące zwycięstwo. Zamiast tego przed przerwą ekipa z Limanowskiego oddała zaledwie jeden celny strzał. W dodatku po ledwie 20 minutach boisko opuścił Kamil Pestka. Uraz uda okazał się poważny. Ale nie tylko sytuacja zdrowotna częstochowian była trudna.Przed przerwą kulała ofensywa, podobnie zresztą jak w poprzednich spotkaniach. Fatalnie wyglądała wymienność pozycji. Ledwie kilka razy gracze z Częstochowy byli przy piłce w polu karnym rywala. Po przerwie nie było lepiej. Kwintesencją problemów Rakowa była akcja Jonatana Brunesa, który na boisku zameldował się w 52 minucie. Jego rajd mógł zakończyć się dograniem w pole karne na pustą bramkę. Sęk w tym, że w nim... nie było ani jednego gracza częstochowian. Przed przerwą w defensywie było poprawnie. W drugiej odsłonie Lechia bawiła się z graczami Rakowa jak z juniorami, lecz nie miała wystarczającej siły w ofensywie, by akcje wykończyć i pokonać Kacpra Trelowskiego. Jak się później okazało - do czasu. 

Jean Carlos stracił piłkę na prawym skrzydle na rzecz Conrado. Obrońca dograł do lewej strony. Następnie akcja potoczyła się już błyskawicznie. Camilo Mena odnalazł podaniem Rifeta Kapicia. Kapitan gospodarzy, niezatrzymywany przez defensywę Rakowa uderzył sprzed pola karnego. Piłka po rękach Trelowskiego wpadła do siatki. Szkoleniowiec częstochowian miał prawo być wściekły na postawę swoich podopiecznych. W ostatnich meczach Raków prezentował się słabo. Tak źle, szczególnie w ofensywie, jeszcze nie było. Zdecydowanie widać, jak wielkie problemy mają częstochowianie. Mimo teg ekipa trenera Papszuna pokazała, co znaczy gra do końca. Najpierw debiutanckiego gola zdobył Patryk Makuch po dograniu rezerwowego Dawida Drachala, a kilka chwil później trafił Brunes. To także było jego pierwsze trafienie. Raków wyszarpał komplet punktów, ale niesmak i tak pozostał.

(ptom)


MÓWIĄ LICZBY
LECHIA RAKÓW
51 posiadanie piłki 49
1 strzały celne 4
6 strzały niecelne 10
5 rzuty rożne 2
2 spalone 0
14 faule 14
2 żółte kartki 2