Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl


Rozczarowanie i smutek

Rozmowa z Maxem Kothnym, członkiem zarządu GKS-u Tychy


Jak pan ocenia zakończony sezon?

- Na cały sezon należy spojrzeć z dwóch różnych perspektyw. Ostatni tydzień był dla mnie okropny. Byłem bardzo rozczarowany i smutny zakończeniem rozgrywek. Odkąd jestem w Tychach stałem  się prawdziwym fanem klubu i ci którzy mnie widzą na trybunach, to mogą zauważyć, że bardzo emocjonalnie przeżywam każdy mecz. Wypadaliśmy ze strefy barażowej na dwie kolejki przed końcem i ten fakt bardzo mnie boli. Ostatni mecz był bardzo emocjonalny dla nas wszystkich. W pełni rozumiem niezadowolenie kibiców. Musimy szczerze powiedzieć, że byliśmy w ostatnim meczu drużyną lepszą, ale tak naprawdę baraże przegraliśmy kilkoma porażkami wcześniej.


Dlaczego tak się stało?

- Należy to wszystko podzielić na pierwszą i drugą rundę. Po 17 spotkaniach mieliśmy 28 punktów, a w drugiej 23. Mieliśmy takie same wyniki jak w rundzie jesiennej z wyjątkiem wygranej z Motorem przed własną publicznością, bo w Lublinie zremisowaliśmy. Z Termalicą również wygraliśmy, a przegraliśmy grając w Niecieczy. Pozostałe wyniki wszędzie były takie same. Mieliśmy tyko trzy remisy, w tym dwukrotnie z Miedzią Legnica. Jak się to wszystko porówna, to jest tylko i aż pięć punktów różnicy.


Czego zabrakło drużynie do osiągnięcia lepszego miejsca?

- Jeśli strzelasz tylko 43 gole w całym sezonie, to ciężko być w czołówce. Ponadto trudno się utrzymać na górze, jeśli tracisz punkty z drużynami z dolnych rejonów.  Myślę, że w drugiej części sezonu byliśmy przestraszeni na boisku. Graliśmy zbyt głęboko, głównie zagrywaliśmy długie piłki. To nie był styl, który chcieliśmy preferować na boisku. Myślę, że to przyczyniło się do gorszych zdobyczy punktowych, ale już teraz nic z tym nie zrobimy. Na pewno teraz chcemy się wzmocnić, żeby przyszły sezon był lepszy. Celem będzie poprawienie dorobku punktowego. W poprzednich sezonach 51 punktów wystarczyło, żeby znaleźć się w najlepszej szóstce. W tym roku liga była bardzo mocna, dlatego przed startem kolejnego należy wzmocnić drużynę.


Dlaczego runda wiosenna była gorsza od jesiennej?

- Myślę, że kilka innych czynników wpłynęło również na brak awansu do baraży. Początek drugiej rundy mieliśmy dobry, ale później kontuzje Błachewicza i Machowskiego na pewno nam nie pomogły. Nie grali tak naprawdę przez kilka tygodni mając status młodzieżowców i będąc ważnymi ogniwami zespołu. Ponadto dostawaliśmy zbyt wiele żółtych kartek, szczególnie w przypadku środkowych obrońców. Przez praktycznie cały sezon graliśmy ustawieniem trójką środkowych obrońców, a w momencie kiedy wypada kapitan i drugi czołowy stoper, to trzeba „rzeźbić” i tak na przykład  Bieroński musiał grać z Katowicami na nietypowej dla siebie pozycji środkowego obrońcy.


Pozytywy minionego sezonu?

- W klasyfikacji Pro Junior System zajęliśmy trzecie miejsce, co jest bardzo korzystne z finansowego punktu widzenia. Jestem dumny z zespołu U17, który utrzymał się w Centralnej Lidze Juniorów oraz drużyny rezerw, która również zapewniła sobie utrzymanie w IV lidze. Klub na pewno idzie w dobrą stronę, bo mocno rozwinęliśmy się od strony marketingowej, uruchomiliśmy sklep czy też prowadziliśmy różne działania aktywizujące kibiców przed meczem. W tym sezonie średnio mieliśmy 1200 więcej kibiców niż rok temu. To jest na pewno dobry znak, ale należy się mocno skupić na strefie sportowej, bo to jest najważniejsze. Na pewno zostaniemy  przy naszej wizji i strategii. Nie będzie szalonych pomysłów ani zawirowań, które nie mają większego sensu. Przyszły sezon będziemy chcieli przynajmniej zakończyć na miejscach barażowych i na tym się skupiamy.