Najlepszy snajper Miedzi Kamil Drygas (z lewej) w Katowicach niewiele wskórał. Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu


Rozbrojeni i wystraszeni

Miedź Legnica bardzo słabo zagrała przeciwko GKS-owi Katowice i chce się odkuć w najbliższym meczu ze Stalą Rzeszów.

 

Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu w Fortuna 1. Lidze plan minimum sztabu szkoleniowego Miedzi Legnica zakładał miejsce w czołowej szóstce, gwarantującej grę w barażach o awans do ekstraklasy. Na razie drużyna znad Kaczawy jest „pod kreską”, bo zajmuje w tabeli dopiero 9. miejsce. Jednakże do miejsca gwarantującego baraże traci zaledwie dwa punkty, bo Odra Opole i Wisła Kraków zgromadziły 34 „oczka”, natomiast zielono-niebiesko-czerwoni zgromadzili do tej pory 32 punkty (osiem zwycięstwa i remisów oraz pięć porażek).


We wtorek legniczanie w zaległym meczu polegli w Katowicach i ich sympatyków zabolała nie tylko sama porażka, ale również rozpaczliwy styl, jaki zademonstrowali. Zwłaszcza w I połowie byli bladym tłem dla podopiecznych trenera Rafała Góraka. Pomeczową wypowiedź szkoleniowiec „Miedzianki” Radosław Bella rozpoczął od gratulacji dla przeciwnika, obchodzącego akurat jubileusz 60-lecia powstania klubu, a potem kontynuował: - Myślę, że w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy po meczu, to najłatwiej byłoby narzekać i zwalać winę na piłkarzy, ale absolutnie nie chcę tego robić, ponieważ to ja odpowiadam za drużynę - bił się w piersi niespełna 37-letni szkoleniowiec. - I moja w tym głowa, żeby już w następnym meczu ze Stalą Rzeszów podnieść się po tym naszym, szczególnie w pierwszej połowie, marazmie. Najważniejsze, że już w piątek jest możliwość do rewanżu i rehabilitacji za nieudany występ w Katowicach. Co do samego meczu z GKS-em - jeżeli chodzi o nasze bronienie stałych fragmentów gry jestem bardzo niezadowolony, bo nie w pierwszym momencie, ale w drugich momentach tych stałych fragmentach gry traciliśmy bramki i to spowodowało, że przez większą część czasu pierwszej połowy byliśmy wystraszeni. I o ile umiejętności można czasem mieć większe, czasem mniejsze, to siła mentalna liczy się w piłce nożnej podwójnie, zwłaszcza jeżeli mamy z jednej strony zespół wystraszony, a naprzeciwko niego zespół bardzo pewny siebie. My do przerwy byliśmy za bardzo wystraszeni, natomiast w drugiej połowie szybkimi zmianami chcieliśmy ratować mecz. To nam się, niestety, nie udało, bo myślę, że jakakolwiek zdobyta bramka mogłaby nam dać nadzieję na zniwelowanie straty. Nie możemy jednak opierać się tylko na nadziei, musimy poprawić się w wielu aspektach i dokonać zmian na wielu płaszczyznach. Może powinniśmy zmienić trochę ustawienie, dokonać korekt w taktyce oraz wybrać innych zawodników na konkretne pozycje. Nie chciałbym, aby moja wypowiedź była smutna, albo pełna załamania, bo tak nie jest, ponieważ przegraliśmy dopiero pierwszy mecz w tej rundzie. Faktycznie jednak nie chcemy oglądać takiej Miedzi jak w pierwszej połowie przeciwko GKS-owi Katowice. Już prędzej taką Miedź jak w drugiej połowie, która była trochę lepsza, ale nie na tyle, żeby wrócić do gry. W piątek jest okazja do rewanżu i na pewno będziemy chcieli ją wykorzystać.


We wtorek pięciu zawodników gości (Patryk Pierzak, Iwo Kaczmarski, Iban Salvador, Damian Tront, Bartosz Guzdek) zostało upomnianych żółtymi kartkami, ale występ żadnego z nich w nadchodzącej kolejce z tego powodu nie jest wykluczony. Spotkanie w Rzeszowie z miejscową Stalą rozpocznie się w piątek, 1 marca, o godzinie 18.00. W rundzie jesiennej w Legnicy gospodarze wygrali 2:1 dzięki trafieniom Kamila Antonika (4 min) i Rubena Hoogenhouta (41 min), autorem honorowego gola dla gości był Krystian Wachowiak (72 min). Bogdan Nather