Sport

Rozbity beniaminek

Ozdobą meczu w Opolu była przepiękna bramka Adriana Purzyckiego.

Raz, a dobrze – oto dewiza Adriana Purzyckiego Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus.pl

Faworytem spotkania byli gospodarze, którzy zakończyli poprzedni sezon barażami o ekstraklasę (w półfinale odpadli z Arką). Opolanie od początku spotkania nie zawodzili, a jeszcze dodatkowo trafili na słabiutko dysponowanego beniaminka z Siedlec. Odra prowadzenie objęła błyskawicznie. Aktywny Jakub Bartosz wstrzelił piłkę wzdłuż bramki, a zamykający akcję Dawid Wolny wpakował piłkę do siatki. Miejscowi nadal atakowali i w 20 minucie było już 2:0 - ponownie przy dramatycznej reakcji defensywy gości. Najpierw piłkę po strzale Adriana Łyszczarza obronił Mateusz Pruchniewski. Ta trafiła do Maksymiliana Banszewskiego, ten z powrotem zagrał ją do Łyszczarza, którego druga próba została zablokowana, lecz gdy piłka po raz trzeci znalazła się w posiadaniu byłego zawodnika Resovii, ten nie miał już problemu z pokonaniem Pruchniewskiego. W 40 min miała miejsce kolejna bramkowa sytuacja w polu karnym Pogoni, ale Wolny, po podaniu Banaszewskiego trafił w poprzeczkę.

Zaraz po zmianie stron pozostająca bez celnego strzału Pogoń przejęła inicjatywę i... ponownie szybko została skarcona. Piłkę w pole karne dośrodkował Łyszczarz, a Wolny, tym razem głową, zdobył swoją drugą, niedzielą bramkę. 

W 61 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łyszczarza piłka "prześlizgnęła" się po poprzeczce, a w 76 minucie zobaczyliśmy wisienkę na niedzielnym torcie w Opolu. Adrian Purzycki z okolic lewego narożnika szesnastki, z ponad 20 metrów przymierzył nie do obrony! Piłka idealnie zmieściła się w lewym okienku bramki Pruchniewskiego. Tak na Oleskiej padł wczoraj na pewno gol kolejki, a może nawet i bramka sezonu. Tuż przed końcem regulaminowego czasu Piotrowi Żemle zrobiło się żal kolegów z przeciwnej strony, że w długą podróż do domu udadzą się bez celnego strzału, więc w niegroźnej sytuacji sfaulował w polu karnym Jakuba Lutostańskiego, a Cezary Demianiuk "podziękował" gospodarzom za prezent pewnym uderzeniem z 11 metrów.

Ostatecznie w Opolu nie było niespodzianki. Grający kolejny raz przed własną publicznością opolanie zmazali plamę po słabym występie i porażce ze spadkowiczem z ekstraklasy, chorzowskim Ruchem. Oczywiście do meczu z dramatycznie usposobiony siedleckim beniaminkiem należy podejść z odpowiednim dystansem, ale widać, że forma zespołu Radosława Sobolewskiego ruszyła w dobrym kierunku. Pogoni nie da się ocenić inaczej niż stwierdzeniem, że inauguracyjna porażka z Chrobrym oraz ta z Odrą, już na początku sezonu stawiają beniaminka w gronie kandydatów do spadku.

Zbigniew Cieńciała