Rosyjska ruletka
Artur Beterbijew zunifikował tytuły mistrza świata w półciężkiej, pokonując w Rijadzie Dmitrija Biwoła. Kamil Szeremeta przegrał przed czasem z Chrisem Eubankiem Jr.
Pochodzący z Rosji, ale posiadający również kanadyjskie obywatelstwo Artur Beterbijew (21 zw. - 20 KO) miał pasy mistrzowskie WBC, IBF i WBO. W stolicy Arabii Saudyjskiej zmierzył się z Rosjaninem Dmitrijem Biwołem (23 zw. - 12 KO, 1 por.), mistrzem WBA. Do tego w puli był jeszcze prestiżowy pas miesięcznika The Ring. Za ostatniego bezdyskusyjnego mistrza w tej kategorii uważano legendarnego Amerykanina Roya Jonesa Jr., ale nie posiadał on pasa federacji WBO, bo w latach 1994-2003 jego właścicielem był Dariusz Michalczewski.
39-letni Beterbijew był amatorskim mistrzem i wicemistrzem świata oraz dwukrotnym złotym medalistą mistrzostw Europy, ale nigdy nie zdobył medalu olimpijskiego. Młodszy o sześć lat Biwoł w boksie amatorskim odnosił sukcesy w turniejach młodzieżowych - był mistrzem świata kadetów i Europy do lat 22 - bo w wieku 24 lat został zawodowcem. Rosjanin z kanadyjskim paszportem poprzednie 20 pojedynków na zawodowym ringu wygrał przed czasem, ale w Rijadzie po raz pierwszy nie znokautował rywala i wygrał niejednogłośnym werdyktem.
To była znakomita walka, w której do ostatniego gongu trudno było wskazać zwycięzcę. Oczekiwano frontalnego ataku mocno bijącego Beterbijewa, ale ten chyba oszczędzał siły, bo dopiero w trzeciej rundzie zadał wiele seryjnych uderzeń, starając się przełamać gardę przeciwnika. Ruchliwy Biwoł starał się unikać „bomb” rywala i często skutecznie go kontrował. W 11. rundzie jednak z trudem przetrwał ataki rywala. Ostatnia runda znów była wyrównana i trzeba było czekać na decyzję sędziów.
Dwóch przyznało zwycięstwo Rosjaninowi z kanadyjskim obywatelstwem 115:113 oraz 116:112, tak punktował polski sędzia Paweł Kardyni, za co spotkała go krytyka, że za wysoko, natomiast trzeci uznał walkę za remisową 114:114. O tym jak wyrównana była to walka świadczy statystyka ciosów - Beterbijew z wyprowadzonych 682 celnych miał 137, a Biwoł z 423 142. Nic więc dziwnego, że od razu zaczęto mówić o rewanżowym pojedynku. - Nie wydaje mi się, aby werdykt był fair. Dla mnie Biwoł wygrał o dwie rundy więcej. Postaram się zorganizować ich rewanż. To była jedna z najlepszych walk ostatnich lat - powiedział saudyjski książę Turki Alalshikh, organizator wielkich gal w Rijadzie.
Przed walką wieczoru zobaczyliśmy w ringu Kamila Szeremetę (25 zw. - 8 KO, 3 por., 2 rem.), który zmierzył się z Brytyjczykiem Chrisem Eubankiem Jr. (34 zw. - 25 Ko, 3 por.) o pas IBO w wadze średniej. Zaczęło się fatalnie, bo po kilkudziesięciu sekundach Polak leżał na deskach. Odpowiedział dopiero pod koniec starcia mocnym prawym prostym. W kolejnych Szeremeta toczył równy bój, a w trzeciej rundzie rozciął rywalowi prawą powiekę. Potem do głosu doszły większa siła i szybkość Eubanka Jr., który rzucił Polaka na matę w 6. rundzie. W następnym białostoczanin liczony był dwukrotnie i sędzia ringowy przerwał walkę.
W innych mistrzowskich walkach w Rijadzie Australijka Skye Nicolson (12 zw. - 1 KO) pewnie pokonała na punkty Angielkę Raven Chapman (9 zw. - 2 KO, 1 por.) i obroniła pas WBC wagi piórkowej. Z kolei Jai Opetaia (26 zw. - 20 KO) z Australii wygrał przez techniczny nokaut w szóstej rundzie z Brytyjczykiem Jackiem Masseyem (22 zw. - 12 KO, 3 por.) i obronił tytuł mistrza świata IBF w junior ciężkiej. Pojedynek miał jednostronny przebieg i toczył się pod dyktando Opetai, ale Massey choć przyjął bardzo dużo mocnych ciosów, twardo stał na nogach. Jednakże narożnik dzielnego Brytyjczyka uznał, że szkoda jego zdrowia i poddał go, rzucając ręcznik.
(awa)