Rosnąca intensywność
Ścisk i rywalizacja o grę są w Ruchu ogromne. Czy wszyscy zawodnicy wytrzymają rosnące tempo?
RUCH CHORZÓW
Chorzowianie, którzy w styczniu trenują głównie na świętochłowickiej Skałce, po pierwszych dniach rozruchu wchodzą na wyższe obroty. Zaczyna się okres dwóch jednostek treningowych dziennie, który będzie trwał właściwie do momentu wylotu na zgrupowanie do Belek, co nastąpi 22 stycznia. Pięć dni wcześniej „Niebiescy” zagrają sparing z Polonią Bytom, a trener Dawid Szulczek będzie miał ból głowy, jak zestawić skład.
Kto będzie „jedynką”?
Po przyjściu bramkarza Jakuba Bieleckiego i obrońcy Jehora Cykały szeroka i tak kadra Ruchu jeszcze się rozrosła. Skład jest wyrównany, a miejsc na boisku tylko 11, stąd nie dziwi, że klub wypożyczy 18-letniego Marcela Potocznego i 19-letniego Kamila Lipińskiego do regionalnych trzecioligowców. Obaj nie odgrywali jesienią żadnej roli w pierwszej drużynie, więc wiosną tym bardziej trudno będzie ich zmieścić choćby na ławce. – Chcemy wypożyczyć Marcela Potocznego do III ligi, żeby ogrywał się na wyższym poziomie niż nasza druga drużyna. Nadarzyła się okazja, żeby „Bielu” wrócił. Wiemy, ile zrobił dla Ruchu, ale też że miał swoje perypetie. Teraz jest w swojej „nowej wersji”. Ma dać jakość i rywalizację, więc będziemy mieli trzech fajnych bramkarzy do gry – zapowiedział Szulczek. Jeśli Bielecki faktycznie jest w takiej dyspozycji, jak w trakcie poprzedniego pobytu „Niebieskich” w I lidze, to rywalizacja między słupkami zapowiada się interesująco. Wobec Martina Turka oczekiwania są ogromne, ale na razie jeszcze ich nie spełnił. Na jego wpadki czekał Jakub Szymański, który poza Pucharem Polski zastąpił Słoweńca także w Stalowej Woli. Przy Bieleckim obaj będą musieli się mocno napocić, bo nie można wykluczyć scenariusza, w którym to urodzony w Bytomiu golkiper będzie nową-starą „jedynką” Ruchu.
Są klauzule odstępnego
Także w polu ścisk będzie ogromny. Doszedł Cykało, wrócił po kontuzji Patryk Sikora. Trener Szulczek sprawdza też Kacpra Skwierczyńskiego, o którym jesienią... nawet nie myślał, zresztą o jego formalnej obecności w Ruchu (na wypożyczeniu w Irlandii) zapomniało wielu. Dojść ma jeszcze młodzieżowiec. Aktualnie piłkarzy z pola Szulczek ma więc do dyspozycji 24, bo „Niebiescy” testują też Filipa Lachendrę z Pniówka Pawłowice. Odejścia z Ruchu są tej zimy możliwe. Nie tylko, jeśli chodzi o graczy, którzy jesienią się nie sprawdzali, ale też ewentualnie tych, którzy mają w kontraktach klauzule. – Jest to realne. Zawodnicy mają klauzule odstępnego, natomiast życzyłbym sobie, aby do tego nie doszło. Wierzę, że każdy piłkarz chce zrobić z Ruchem awans i razem z nim się piąć. Wszyscy widzimy, że to klub, który na wielu polach jest ekstraklasowy, szczególnie jeśli chodzi o kibiców i otoczkę meczów. W Ruchu wielu osobom jest dobrze i gdzie mają uciekać? Niech walczą o awans – powiedział trener „Niebieskich”.
Wykonali zadanie domowe
Rywalizacja w składzie aż wrze także dlatego, że – jak zdradził sam Szulczek – wszyscy piłkarze zrealizowali indywidualne rozpiski zimą, a niektórzy dorzucili nawet coś więcej. Wrócili do klubu w znakomitej dyspozycji i od razu wskoczyli na wysoki poziom. Gdyby ktoś nie wykonał zleconej pracy, byłoby to widać. Na starcie miałby kłopoty, nie byłby liczony do sparingów, musiałby trenować według dodatkowej rozpiski przez większość okresu przygotowawczego, by nadrobić zaległości względem pozostałych zawodników. Piłkarze nie musieli raportować sztabowi tego, co robili w trakcie przerwy, ale jako że wykonali „zadanie domowe” znakomicie, udowodnili, że są ambitni i świadomi tego, o co walczy Ruch. Dostali marchewkę zamiast kija i sprawdziło się to znakomicie. – Ta motywacja wystarczyła. Przyjechali gotowi do pracy i wyglądało to optymistycznie. Gdyby ktoś nie pracował, tylko leżał brzuchem do góry, nie dałby sobie rady na pierwszym treningu – zdradził Szulczek.
Piotr Tubacki