Sport

Rola Roberta musi się zmienić

Rozmowa z Piotrem Reissem, byłym napastnikiem Lecha Poznań i reprezentacji Polski

Fot. Paweł Bejnarowicz/Pressfocus.pl „Lewy” w kadrze powinien być otwarty na młodych Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus.pl

Euro podsumowało pewien etap reprezentacji Polski. Jak pan odbiera nowy rozdział Biało-Czerwonych”?

- Zakończenie kariery przez Wojciecha Szczęsnego, wcześniejsze odejście na reprezentacyjną emeryturę Kamila Grosickiego, Grzegorza Krychowiaka, Kamila Glika, oznacza praktycznie koniec reprezentacji stworzonej przez Adama Nawałkę. Reprezentacji dość silnej w ostatnich latach, bo wcześniej była, powiedzmy, na średnim poziomie. No i teraz Michał Probierz, którego bardzo szanuję, musi zrobić gruntowną przebudowę drużyny. Na pewno jeszcze w oparciu o Roberta Lewandowskiego, bo dopóki Robert nie zrezygnuje z kadry, to go powoływać będziemy. Jakby nie było to nasz najlepszy piłkarz, klasy światowej, więc trudno z niego zrezygnować dopóki sam tego nie zrobi.

Robert już chyba myśli o zakończeniu reprezentacyjnej przygody.

- Robert sam będzie wiedział, kiedy zakończyć karierę. Tylko że teraz jego rola w kadrze musi się zmienić. Przede wszystkim musi się otwarzyć na młodych chłopaków i zacząć im pomagać. Pamiętam swoje czasy. Grałem do 40, właściwie 41 roku życia; wtedy wiedziałem, że moja rola w drużynie musi się zmienić. Muszę wprowadzać młodych zawodników. Tak było chociażby z Robertem, który trafił do Lecha, gdy byłem królem strzelców ekstraklasy i wprowadzałem go w polską piłkę. I taka powinna być dzisiaj jego rola. Powinien być otwarty, dużo z nimi rozmawiać, kierować nimi, ale nie jako gwiazda, tylko jako starszy kolega z dużym doświadczeniem, bo to może pomóc Michałowi Probierzowi. I nie wiem, czy to nie jest dzisiaj główny aspekt obecności Roberta w reprezentacji – właśnie pomoc Michałowi.

Z dużym doświadczeniem jest jeszcze Piotr Zieliński.

- Pozostali, praktycznie na każdej pozycji, to dość młodzi ludzie, którzy nie mają jeszcze doświadczenia, a z których tę kadrę trzeba zbudować. Tak więc nie tylko o umiejętności teraz chodzi, tylko jak ten zespół stworzy Michał przy pomocy Roberta i Piotra, by reprezentacja grała coraz lepiej, szła do przodu. Mamy fajnych, młodych zawodników, dlatego jestem ciekaw Ligi Narodów, bo ona nam pokaże, w jakim miejscu teraz jesteśmy z tą młodzieżą, która coraz śmielej pokazuje się w europejskich zespołach. Natomiast z tego trzeba zbudować zespół. Scementować wszystko, by nie miała tylko gwiazd w postaci Roberta, Zielińskiego oraz młodych, stworzyć fajną atmosferę. Michał już to zrobił od przejęcia reprezentacji po Fernando Santosie. Widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Nie wszyscy jednak mają miejsce w swoich zespołach. Nie gra Moder, Kiwior siedzi na ławce... To główna bolączka kadry?

- Akurat ta dwójka trenuje w silnych klubach, co jest jej plusem. Kiwior nie gra w Arsenalu, ale na co dzień trenuje z tak silnymi zawodnikami, że to się obroni. Gorzej, gdy mamy zawodników, którzy są w średnich europejskich klubach i tam jeszcze nie grają. To wtedy rodzi się problem, bo sam trening nie wystarczy. Ale na to już Michał Probierz nie ma wpływu. Natomiast autentycznie żal mi Kuby Modera, który ma duże możliwości, ale kontuzje pokrzyżowały mu szyki. Z drugiej strony, choć jest w średnim klubie, to mimo wszystko jest to klub z najlepszej ligi świata, gdzie gra się szybką piłkę, występują w niej najlepsi zawodnicy nie tylko doskonale przygotowani fizycznie, ale i z wielkimi umiejętności. Dlatego myślę, że Moder może być w reprezentacji królem środka pola.

Jakim systemem powinna grać reprezentacja?

- Zależy od tego, jakich będziemy mieli zawodników. Z jakimi możliwościami, jaką mobilnością. Jak szybko będą przechodzić z fazy od obrony do ataku i z ataku do obrony, bo to przestawienie się w tych przejściowych fazach jest najważniejsze. A czy my będziemy grali 4-4-2 czy 3-5-2, 4-3-3 to wszystko jest na papierze. Tak możemy sobie w studiu rysować, tymczasem dzisiaj na boisku jest taka wymienność funkcji, wymienność ról, że te systemy się ze sobą mieszają.

Zaskoczył pana Wojciech Szczęsny?

- Znam dobrze Wojtka, wiem, że czasami potrafi podejmować różne decyzje. Dla mnie była szokująca, bo proszę mi wierzyć – nie ma nic piękniejszego w życiu niż robić to, co się kocha i jeszcze na tym zarabiać, jak w przypadku Wojtka, bardzo duże pieniądze. Dzisiaj może być zmęczony, bo był w klubie, który grał co trzy dni i zawsze o coś. Były powołania do reprezentacji, cały czas wyjazdy, rozłąka z rodziną. Obawiam się, że za pół roku, może za rok, może mu tej adrenaliny brakować, choć z drugiej strony do piłki raz się wchodzi i tylko raz z niej wychodzi. Dlatego trzeba decyzję uszanować, bo to Wojtka decyzja, jego życie.

O bramkę nie musimy się jednak martwić.

- No tak. W ostatnim czasie nie mieliśmy problemów z bramkarzami, natomiast spore problemy mamy z obroną i tutaj musimy szukać alternatywy, choć w sumie chyba na każdej pozycji trzeba szukać - dynamiki, szybkości, siły... Byli tacy lechici w kadrze - Skóraś, Jóźwiak, Kamiński. Utalentowani, szybcy, dobrzy technicznie, tylko powinni grać w swoich klubach, a oni nie grają, nie rozwijają się i temat się zamyka.

Pan, jako właściciel jednej z najlepszych piłkarskich akademii w kraju, uważa, że trzeba szkolić dla innych, dla zagranicy?

- Trzeba szkolić, choć czasami zbyt szybko wyjeżdżają do klubów zachodnich. Nie potrafią sobie w nich znaleźć miejsca, to stopuje ich kariery. Ważne jest więc podejmowanie trafnych decyzji. My szlifujemy dzieciaki, a później zabierają ich do siebie kluby ekstraklasowe. I to jest normalne. Tak zbudowana jest Holandia, która zawsze ma silną reprezentację, Tam wszystkie małe akademie pracują na duży klub w regionie i chciałbym, żeby tak było w Polsce.

Przed nami Szkocja, z którą bardzo dawno nie wygraliśmy, a ostatnio były trzy remisy.

- Szkoci to zawsze dla nas trudny rywal, bo to są straszne walczaki. Szkot jak wychodzi na boisko, to od początku do końca walczy na całego o korzystny rezultat. Bez względu na to, czy mecz o stawkę, czy nie. Mam nadzieję, że teraz przełamiemy passę remisów i wygramy.

Dużo jest tego grania... Nie uważa pan, że za dużo?

- Olbrzymie pieniądze płacą telewizje lub federacje. Każdy chce, żeby to się kręciło. Piłka od dawna jest biznesem, to już nie jest sport dla przyjemności. Piłkarze zarabiają wielkie pieniądze, dlatego wymaga się od nich częstego grania. Kibice chcą to oglądać, sprzedaje się to w telewizji i tego nie zmienimy. Musimy się pogodzić z taką rzeczywistością.

Rozmawiał Zbigniew Cieńciała

Piotr Reiss