Robić swoje, czyli co?
Atmosfera w Sosnowcu gęstnieje. W ciągu kilku dniu Zagłębie doznało dwóch porażek, co zaniepokoiło sympatyków drugoligowca. Po ostatnim 0:1 w Puławach frustracja sięgnęła zenitu i można było odnieść wrażenie, że trener Marek Saganowski stracił kontrolę. Wdał się bowiem w dyskusję z przedstawicielem nieoficjalnej witryny klubowej, zdziwionym brakiem ruchów personalnych po 2:6 z Pogonią Grodzisk Maz. Z potoku słów można było wywnioskować, że porażka była efektem gry w liczebnym osłabieniu od 52 minuty i gdyby nie to, do takiej klęski by nie doszło. Nie ma co iść w zaparte i wkurzać się po sensownym pytaniu, tylko posypać głowę popiołem i w następnym meczu pokazać, że potrafi się grać. Saganowski tłumaczy, że latem do klubu przyszło kilkunastu zawodników, którzy potrzebują czasu na zadomowienie, ale oni pod jego kierunkiem rozegrali już 14 meczów! Trener tłumaczy, że zespół dalej musi robić swoje. Co ma na myśli? Czy odpowiedź na to pytanie poznamy już w sobotę (15.15) przy okazji domowego starcia z Wieczystą Kraków? Z kim bowiem najlepiej wrócić na zwycięski szlak, jak nie z kandydatem do awansu...
Krzysztof Polaczkiewicz