Sport

Rewelacyjny start

Na początku bieżących rozgrywek ekstraklasy pomocnik „Kolejorza” Dino Hotić prezentuje wyśmienitą formę.

Dino Hotić (z prawej) na razie jest praktycznie nie do zatrzymania. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

LECH POZNAŃ

Od początku bieżącego sezonu w bardzo dobrej dyspozycji jest 29-letni pomocnik „Kolejorza”, Dino Hotić. W ostatnim meczu przeciwko aktualnemu mistrzowi Polski, Jagiellonii Białystok, Bośniak strzelił przepięknego gola z rzutu wolnego. To było jego czwarte trafienie w bieżących rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy, wcześniej wpisał się na listę strzelców bramek w spotkaniach z Górnikiem Zabrze (2:0), Lechią Gdańsk (3:1) i Stalą Mielec (2:0). Poza tym w 79 minucie meczu z Widzewem strzelił prawidłowego gola głową, którego jednak sędzia Szymon Marciniak po analizie VAR-u nie uznał. Wątpliwości, co do prawidłowości decyzji naszego międzynarodowego arbitra pozostają do dzisiaj...

Zaczął od ławki

Początkowo trener drużyny z Bułgarskiej Niels Frederiksen nie widział dla niego miejsca w podstawowej jedenastce, w meczach z Górnikiem Zabrze i Widzewem Łódź wchodził na murawę dopiero z ławki rezerwowych. Ale począwszy od 3. kolejki (spotkanie z Lechią Gdańsk) Bośniak zaczął występy od pierwszej minuty. Odstępstwo od tej reguły miało miejsce tylko w potyczce z Zagłębiem Lubin (1:0), gdy w 64. minucie zmienił Irańczyka Alego Gholizadeha.

Pierwszego gola bezpośrednio z rzutu wolnego Hotić strzelił 30 sierpnia w Mielcu, „poprawił” dwa tygodnie później (14 września) przed własną publicznością w potyczce z „Jagą”. W 41 minucie tego spotkania szarżujący napastnik Niebiesko-białych Mikael Ishak został sfaulowany przed polem karnym gości przez Adriana Diegueza, a stały fragment gry został bezbłędnie wykonany przez Hoticia. - Ćwiczę ten element w każdym mikrocyklu - przyznał Bośniak. - Przez całą karierę wychodzę z założenia, że jeżeli nad czymś pracujesz, efekty przyjdą. Dlatego to tak smakuje, także pod kątem postawy całej drużyny, bo jak trenujesz, tak później grasz. Czuję radość, ponieważ gole z rzutów wolnych w dwóch meczach z rzędu to świetna sprawa. Ale najważniejsze pozostaje to, by w niedzielę zdobyć kolejne trzy punkty u siebie w meczu ze Śląskiem Wrocław.

Nietypowy skrzydłowy

Dino Hoticia w trwającym sezonie PKO BP Ekstraklasy wyróżniają praktycznie co mecz także inne statystyki indywidualne. Nie inaczej było w minioną sobotę przeciwko Jagiellonii, kiedy piłkarz „Kolejorza” wygrał najwięcej pojedynków indywidualnych spośród wszystkich uczestników tego spotkania (9), odbierał najczęściej razy piłkę wślizgiem (3), zanotował dwa przechwyty i to na nim rywale popełnili najwięcej fauli. - Nie jestem typowym skrzydłowym, dobrze czuję się też w środku pola i potrafię znaleźć sobie miejsce na boisku, żeby eksponować swoje atuty - powiedział Dino Hotić. - Zawsze wychodzę na mecz z założeniem, żeby pomóc drużynie i nie chodzi tu tylko o gole, czy asysty. Chcę zaliczać odbiory, wygrywać pojedynki, naciskać na przeciwnika, to szczególnie ważne w kontekście naszego stylu gry i pressingu, który stosujemy. Dzięki temu, że mamy wyrównaną rywalizację, wszyscy popychamy się nawzajem do przodu. Czuć, że stanowimy jeden zespół, nikt nie pozostaje poza grupą, tworzymy zgraną całość. Podczas meczów wiemy, co do nas należy, ale twardo stąpamy po ziemi i skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu. Na koniec okaże się, co takie podejście nam da.

Skok jakościowy

W poprzednim sezonie Hotić rozegrał w ekstraklasie 16 spotkań, w których nie zdobył ani jednego gola. Strzelił jedną bramkę w Lidze Konferencji Europy, konkretnie w meczu z Żalgirisem Kowno (3:1). Teraz w ośmiu potyczkach ligowych ma cztery gole i jedną asystę. Skok jakościowy jest widoczny gołym okiem.

Bogdan Nather