Doskonały Tomas Fuczik zjeżdżał z lodu z pomocą sztabu szkoleniowego. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz


Włodzimierz Sowiński z Ostrawy


Rewelacyjny... pechowiec

Słowacy mieli wyraźną przewagę, ale Tomasz Fuczik bronił znakomicie, jednak nie dograł do końca.


Jestem wdzięczny, że otrzymałem szansę gry w reprezentacji Polski - te słowa wypowiedział Tomas Fuczik po meczu z Francją. W czwartym spotkaniu mistrzostw świata Elity w Ostrawie przeciwko Słowacji zagrał od początku i bronił wręcz rewelacyjnie. Na początku 53 min po brawurowej interwencji doznał kontuzji i musiał opuścić lodowisko. Jego zmiennik David Zabolotny po sporym naporze przepuścił dwa gole.

Od Słowaków dostaliśmy surową lekcję podczas przygotowań, przegrywając towarzysko w Żylinie 1:6. Trener Robert Kalaber dokonał przetasowań w formacjach. W bramce zdecydował się na Fuczika i to był właściwy wybór. W tak prestiżowej dla niego potyczce spisywał się dobrze, zaś stracone gole trzeba zapisać na konto kolegów z pola. Rywale grali szybko, pomysłowo i nie stosowali taryfy ulgowej. W zespole pojawili się bracia Kacper i Krzysztof Maciasiowie oraz Patryk Kężołek. Tym razem z trybun mecz oglądali John Murray, obrońca Arkadiusz Kostek oraz napastnik Alan Łyszczarczyk. Nieobecność tego ostatniego można uznać za niespodziankę.

Zaczęło się od ataków Słowaków i Fuczik miał pełne rece roboty. Szybko zdobyta bramka przez Lukasa Cingela wcale nie satysfakcjonowała naszych południowych sąsiadów. Cały czas atakowali z pasją i kolejne gole wisiały w powietrzu. Fuczik kilka razy odbił krążek intuicyjnie. W końcu wpadł on do naszej siatki po koronkowej akcji, którą sfinalizował Tomas Tatar. W 1. odsłonie zaliczyliśmy dwie kary - jedną za zagranie wysokim kijem Pawła Zygmunta, zaś drugą za nadmierną ilość zawodników na lodzie. Tym razem Słowacy nie wykorzystali tych okazji. Nasze specjalne formacje dzielnie się broniły i obyło się bez kolejnych strat. Statystyka strzałów 16-7 nie wymaga dodatkowych komentarzy.

Słowacy w drugiej odsłonie już nie forsowali tak szybkiego tempa i gra się nieco wyrównała. Niemniej wszystko było pod kontrolą naszych rywali. Gorących spięć nie brakowało pod bramką Fuczika, ale ten spisywał się bez zarzutu. Ten mecz kosztował go sporo wysiłku nie tylko fizycznego, ale również psychicznego. Musiał być skoncentrowany przez cały czas, bo Słowacy w najmniej oczekiwanym momencie potrafili oddać strzał. Graliśmy dwa razy w przewadze i nawet skonstruowaliśmy kilka ciekawych akcji i celnie strzelaliśmy na bramkę Samuela Hlavaja, jednak nie na tyle, by go zaskoczyć. W tej odsłonie oddaliśmy 8 strzałów, zaś rywale o 3 więcej, tak więc zanotowaliśmy drobny postęp.

W ostatniej tercji początek mieliśmy wielce obiecujący i oddaliśmy cztery kąśliwe strzały, ale krążek nie znalazł drogi do siatki. Rywale też nie próżnowali, a kibice krzyczeli: - My chcemy gola! Fuczik spisywał się znakomicie. W 51:03 min po brawurowej interwencji zatrzymał krążek, ale padł na lód i zjeżdżał z niego z pomocą sztabu medycznego. Jego miejsce zajął David Zabolotny i znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji. W ciągu 12 sek. Słowacy zdobyli dwa gole i przegraliśmy 0:4.

Natomiast hokeiści Niemiec, poza inauguracyjnym meczem ze Słowakami (6:4), w kolejnych przegrywali z USA i Szwecją (po 1:6). Zanosiło się na wyrównaną potyczkę z Łotyszami, nawet ze wskazaniem na tych drugich. A tymczasem Niemcy zdominowali wydarzenia na lodzie i już w 23 min losy spotkania zostały rozstrzygnięte, bowiem prowadzili już 4:0. Na początku 25 min taflę opuścił łotewski bramkarz Kristers Gudlevskis, a między słupkami stanął Elvis Merzlikins. Ta zmiana niewiele wniosła, bowiem zespół trenera Harolda Kreisa znów trafiał do bramki. Łotysze przegrywali już 0:7, gdy w 40 min Markuss Komuls w końcu pokonał Philippa Grubauera. 1:8 brązowych medalistów z poprzedniego sezonu świadczy tylko, że przez rok upajali się sukcesem. W Ostrawie pojawili się nie do końca przygotowani do rywalizacji.

W równoległym meczu w Pradze mieliśmy kilka zwrotów akcji. Duńczycy w potyczce z gospodarzami prowadzili 1:0, a potem przegrywali 1:3. Jednak na początku 3. tercji doprowadzili do remisu, ale potem już rządzili gospodarze. Wyszli na 4:3, a w 52 min w ciągu 41 sek. padły trzy gole, w tym dwa dla gospodarzy. Czesi wygrali 7:4 i mogą już sposobić się do drugiej części turnieju.


Grupa B

Słowacja - Polska 4:0 (2:0, 0:0, 2:0)

1:0 - Cingel - Tatar - Koch (2.03), 2:0 - Tatar - Nemec - Hudacek (11:46), 3:0 - Cehlarik - Slafkovsky (57:22), 4:0 - Cingel - Koch - Tatar (57:34)

Sędziowali: Jan Hribik (Czechy) i Mark Pearce (Kanada) - Nick Briganti (USA) i Emil Yletyinen (Szwecja). Widzów 9109.

SŁOWACJA: Hlavaj; Fehervary - Ceresnak, Ivan - Nemec, Koch - Grman, Golian - Gajdos; Cehlarik - Hrivik - Slafkovsky (2), Tatar - Hudcek - Cingel, Regenda (4) - Pospisil - Kelemen, Sukel - Fako-Rudas - Kudrna. Trener Craig RAMSAY.

POLSKA: Fuczik (51:03. Zabolotny); Kolusz - Wanacki, Kruczek - Wajda, Bryk - Górny, Kacper Maciaś - Dronia; Wronka - Pasiut (2) - Fraszko, Krzysztof Maciaś - Dziubiński (2) - Urbanowicz, Wałęga - Paś - Zygmunt (2), Michalski - Komorski - Krężołek. Trener Robert KALABER.

Kary: Słowacja - 6 min, Polska - 8 (2 tech.) min.


Niemcy - Łotwa 8:1 (2:0, 5:1, 1:0)

1:0 - Kahun - Kalble - Tiffels (5:27), 2:0 - Wissmann - Sturm (18:05), 3:0 - Pfoderl - Ehliz - Muller (20:48), 4:0 - Tuomie - Kastner - Ugbekile (22:42), 5:0 - Peterka - Reichel - Wissmann (25:37, w przewadze), 6:0 - Michaelis - Ehliz (30:54, w przewadze), 7:0 - Peterka (35:53), 7:1 - Komuls - Dzierklas (39:02), 8:1 - Sturm

Kary: Niemcy - 6 min, Łotwa - 11 min.



Grupa A

Czechy - Dania 7:4 (1:1, 2:1, 3:2)

0:1 - Wejse - Blichfeld - Bruggisser (18:54, w przewadze), 1:1 - Rutta - Kampf (19:52), 2:1 - Flek - Kondelik - Vozenilek (22:50), 3:1 - Sedlak - Kase - Cervenka (24:39), 3:2 - Russell - Jensen - Bruggisser (39:36), 3:3 - Moelgaard - Lauridsen - Lassen (44:43), 4:3 - Kundratek - Tomasek - Krejcik (46:16), 5:3 - Kubalik - Tomasek - Palat (51:10), 6:3 - Stransky - Kampf - Vozenilek (51:30), 6:4 - From - Scheel - Wejse (51:51), 7:4 - Palat - Kempny (53:08).

Kary: Czechy - 6 min, Dania - 6 min.


Szwajcaria - Wielka Brytania 3:0 (2:0, 1:0, 0:0)

1:0 - Hischier - Josi - Fiala (3:48), 2:0 - Kukan - Siegenthaler - Herzog (13:36), 3:0 - Niederreiter - Fiala - Josi (38:36, w przewadze).

Kary: Szwajcaria - 6 min, Wlk. Brytania - 12 min.

Dzisiaj grają - grupa A: Finlandia - Austria (16.20), Kanada - Norwegia (20.20);

grupa B: Kazachstan - Szwecja (16.20), USA - Francja (20.20)


20

STRZAŁÓW oddali biało-czerwoni, rywale zrewanżowali się 44 uderzeniami.


33

STRZAŁY obronił Fuczik nim doznał kontuzji