Blok defensywny GKS-u Katowice musi być w niedzielę niezwykle szczelny. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus.pl


Rewanż za jesień

We wrześniu GieKSa została zdemolowana w Gdańsku, ale teraz katowiczanie są w zupełnie innej sytuacji. 


GKS KATOWICE

Niedziela przy Bukowej zapowiada się fascynująco! Świadczy o tym przede wszystkim fakt, że na mecz z Lechią już we wtorek zabrakło biletów. Wypełniony katowicki stadion będzie oglądał ważny mecz na szczycie tabeli GieKSa po fantastycznym rozpoczęciu zmagań wiosennych znalazła się na 3. miejscu i może zawalczyć o bezpośredni awans do ekstraklasy, natomiast gdańszczanie po zimowej przerwie jeszcze nie stracili punktów. Będzie to więc starcie dwóch najlepszych drużyn zaplecza ekstraklasy w 2024 roku. W tym okresie GKS i Lechia zdobyły po 18 pkt (katowiczanie zagrali mecz więcej, nadrabiając zaległości z jesieni, ponieśli porażkę przeciwko Wiśle Płock).


Te dane sugerują, że kibice przy Bukowej będą świadkami ciekawego widowiska, choć... wcale nie musi takie być. W końcu stawka będzie wysoka. Lechia nie może sobie pozwolić na porażkę, gdyż taka strata zdecydowanie zmniejszyłaby dystans katowiczan do aktualnego lidera. Natomiast drużyna Rafała Góraka także nie chce stracić punktów, ponieważ dzielnie walczyła o aktualną lokatę i nie chce się cofać. Mimo że obie ekipy mają sporo do zyskania, jaki do stracenia, szkoleniowiec katowiczan nie uważa, żeby był to kluczowy mecz w kontekście miejsca na koniec sezonu. - To nie będzie decydujący element, jednak musimy się dobrze przygotować, bo Lechia jest bardzo dobrym zespołem i jest mocno rozpędzona. Wiem, że będziemy gotowi! - zaznaczył 50-letni trener.

Pewne jest jedno. GieKSa nie może dopuścić do „powtórki z rozrywki” z ostatniego meczu przeciwko Lechii. Gdy pojawiła się w Gdańsku, została ogołocona z punktów w bardzo dotkliwy sposób. Od początku drugiej połowy zespół z Górnego Śląska musiał radzić sobie w dziesięciu, a od 61 minuty grał już w 2-osobowym osłabieniu. Lechia była bezlitosna i wypunktowała przyjezdnych ze stolicy województwa śląskiego. Wstydliwe 5:1 pozostało w pamięci sympatyków GieKSy, ale także piłkarzy. - Wszyscy w szatni doskonale pamiętam,y co wydarzyło się w Gdańsku. Powiem jednak krótko, jesteśmy gotowi na najbliższy mecz, więc szykuje się superwidowisko - stwierdził Grzegorz Rogala.

Kacper Janoszka