Dylan Nahi (z prawej) i jego kieleccy koledzy walczyli do upadłego. Fot. PAP/EPA


Rewanż z dużym niedosytem

Gdyby nie czerwona kartka dla Dylana Nahiego, kielczanie sprawiliby sporą niespodziankę. - Zasłużyliśmy na zwycięstwo - stwierdził po meczu w Lidze Mistrzów trener Tałant Dujszebajew.

 

Ten mecz nie miał większego znaczenia. Duńska ekipa miała gwarancję 1/4 finału, a Industria pewny awans do 1/8 finału. Dla Tałanta Dujszebajewa nie ma jednak meczów nieważnych, choć na starcie z Aaalborgiem wystawił mocno osłabiony skład. - To będzie szansa dla młodych zawodników - zapowiedział Kirgiz z hiszpańskim paszportem i faktycznie dawał szansę młodzieży, która walczyła bardzo dzielnie, dotrzymując kroku wyżej notowanym rywalom, grającym bez bramkarza Nikolasa Landina i rozgrywającego Mikkela Hansena.

Początek należał do miejscowych, a efektem ich przewagi było prowadzenie 3:0, a następnie 5:1. Kielczanie rozkręcali się powoli, a pod nieobecność Nicolasa Tournata oraz Arstema Karaleka na kole występował Dylan Nahi i radził sobie bardzo dobrze. Aktywnie przepychał się z rosłymi rywalami, przejmował piłkę od partnerów, a jak ci trafiali w słupek czy bramkarza, śpieszył z dobitką; spokój przy golu na 11:9 i 18:15 był godny podziwu. W sumie Francuz oddał 8 rzutów i zdobył 6 bramek. Na placu gry dotrwał jednak tylko do 51 minuty. Gdy gospodarze przejęli piłkę i ruszyli z kontrą, rzucił się w pogoń i szarpnął Kristiana Bjornsena za ramię rzucającej ręki. Norweg dokończył akcję, zdobył gola na 28:30, ale sędziowie - po analizie na ekranie - wykluczyli gracza Industrii. Miejscowi poczuli krew i na 4 minuty przed końcem niezwykle skuteczny Mads Hoxer wyrównał na 32:32, a następnie trafił na 34:33. To było dopiero... początek emocji. - K.. mać, teraz ja mówię! - krzyknął podczas przerwy na żądanie Dujszebajew, gdy jego podopieczni chcieli zaproponować inne rozwiązanie akcji. Ostatecznie posłuchali szkoleniowca, a rozpisaną akcję sfinalizował wracający do wysokiej dyspozycji Benoit Kounkoud. W ciągu ostatnich 66 sekund padły dwa gole, a mogły trzy. Równo z syreną gospodarze wywalczyli bowiem rzut wolny. Thomas Arnoldsen rzucił mocno i precyzyjnie, ale fenomenalnie zachował się Sandro Mestrić, wyciągając piłkę z „okienka”. Chorwat poturbował się o słupek, a gdy się podniósł, zebrał zasłużone gratulacje od kolegów.

- Jestem bardzo zadowolony z postawy i walki zespołu, ale czuję niedosyt. Przed meczem powiedziałem, że wygraną jedną bramką wezmę w ciemno. Patrząc na przebieg meczu myślę, że chłopaki zasłużyli na zwycięstwo. W Paryżu walczyliśmy przez 54 minuty, a teraz przez całe spotkanie. Graliśmy na bardzo trudnym terenie, bez kilku zawodników i chcieliśmy zwyciężyć - nie ukrywał trener Industrii. Na drodze do ćwierćfinału mistrzom Polski stanie GOG Gudme lub Montpellier (27-28.03. i 3-4.04.), których wczorajsze mecze - w Laszko i Barcelonie - zakończyły się po zamknięciu wydania. Jeśli wygrają dwumecz, trafią na ekipę z Katalonii. - O tym będziemy myśleć później. Teraz mamy przerwę na mecze reprezentacji. Chorwaci, Hiszpanie i Niemcy zagrają w turniejach kwalifikacyjnych do igrzysk olimpijskich. Wystąpią w nich nasi zawodnicy, więc za te zespoły będę trzymać kciuki - dodał Dujszebajew, który liczy, że część kontuzjowanych jego drużny zdoła się wykurować na najważniejszą cześć sezonu.

 

Aalborg - Industria Kielce 35:35 (15:18)

AALBORG: Norsten - Hoxer 12, Vlah 6, Arnoldsen 5/1, Nilsson 4, Jull 4/2, Bjornsen 3, Barthold, Mollgaard 1, Larsen, Hald, Thurin, Nielsen, Larsen, Jakobsen. Kary: 6 min. Trener Stefan MADSEN.

KIELCE: Wałach, Mestrić - Moryto 2, A. Dujszebajew 7, Karacić 5, Nahi 6 (CZK, 51 min - faul), D. Dujszebajew 5, Wiaderny 1, Kounkoud 5, Thrastarson 1, Surgiel 1, Paczkowski 1, Olejniczak 1. Kary: 10 min. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.

 

Pozostałe wyniki grupy A: THW Kiel - RK Zagrzeb 33:22 (17:15), Kolstad - Eurofarm Pelister Bitoli 34:27 (17:13), PSG - Pick Szeged 37:33 (15:14).

 

(mha)

 

10

BRAMEK

w meczu z Pikiem Szeged zdobył Kamil Syprzak. Reprezentacyjny obrotowy oddał 12 rzutów, wykorzystując wszystkie 4 karne.