Sport

Reprezentacyjny nadmiar

Aż ośmiu piłkarzy „Pasów” wyjechało na zgrupowania reprezentacji. Jak ich nieobecność wpłynie na formę zespołu przeciwko Pogoni?

Filip Rózga (z prawej) musiał opuścić zgrupowanie młodzieżówki, ale przeciwko Pogoni ma szansę zagrać. Fot. Paweł Bejnarowicz/Pressfocus.pl

CRACOVIA

Liczba graczy, którzy otrzymali powołania na spotkania kadr narodowych byłaby jeszcze większa, ale w Krakowie został Filip Rózga. Młodzieżowiec, którzy przebojem wdarł się do pierwszego składu, leczył uraz skręcenia stawu skokowego, przez który nie dokończył spotkania w Radomiu. Trener zapewnia, że ofensywny pomocnik jest gotowy do występu, podobnie jak wszyscy pozostali piłkarze.

Zaburzony mikrocykl

W kadrze krakowian są reprezentanci: Gruzji, Finlandii, Iraku, Macedonii Północnej, Rumunii, Słowacji i polskiej młodzieżówki. Najwięcej podróżować musiał pomocnik Amir Al-Ammari, który w Iraku grał przeciwko Omanowi, a potem wraz z drużyną przeniósł się do Kuwejtu. 

– Jesteśmy po dwutygodniowej przerwie w rozgrywkach. Był to dla nas specyficzny okres ze względu na powołania. Musieliśmy mądrze zaplanować trening, by był najbardziej wydajny dla tych, którzy zostali na miejscu i wracających ze zgrupowań. Od czwartku miałem do dyspozycji cały zespół, zgodnie z planem trenowaliśmy dwa razy. Mecze reprezentacji niosą za sobą pewne zagrożenia, ale u nas nie ma kontuzji. Sztab medyczny przedstawił mi raport, z którego wynika, że wszyscy są zdrowi – mówi trener Dawid Kroczek. Podkreśla, że sytuacja jest niecodzienna i trzeba sobie z nią radzić. Woli mieć zespół, którego członkowie cieszą się poważaniem u selekcjonerów, niż mieć wszystkich na miejscu. – To wartość, duma i coś do czego dąży każdy sportowiec. Powiedziałem piłkarzom, że już odcinamy się od tego, co była na reprezentacji i wierzę, że tak będzie. Zaplanowanie mikrocyklu nie jest proste. Nie można popracować nad taktyką. Nie ma na to jednej recepty i w każdym klubie są różne rozwiązania. Można pójść w większą regenerację tych, co zostali, lub wybrać drugą drogą i „podkręcić” pewne aspekty w ich grze – tłumaczy trener Cracovii.

Nieco więcej czasu

Pomocnik Patryk Sokołowski nie kryje, że to jego pierwszy klub w karierze, który ma tylu reprezentantów. Sam cieszy się z czasu, gdy koledzy wyjeżdżają na kadrę, a jego życie jako sportowca na chwilę zwalnia. – Czasem fajnie jest „złapać” dwa tygodnie, by znów poczuć głód i radość z gry oraz z nową energią wkroczyć w pierwszy mecz, który rozpoczyna koleją serię – mówi mistrz Polski z Piastem Gliwice. Chwilowy brak rywalizacji o stawkę można wykorzystać na poprawienie elementów, które w ligowym rytmie nie są priorytetem.  – Dużo pracowaliśmy nad wykończeniem akcji. Defensywni pomocnicy w tygodniu nie mają na to czasu, a ostatnio mogliśmy się nad tym skupić. To był jeden z tych elementów – zdradza. Czy ta praca przyniesie owoc w postaci debiutanckiego gola w Cracovii? Sokołowski na trafienie w ekstraklasie czeka od maja 2022 roku. Grając w Legii Warszawa dwukrotnie pokonał wtedy bramkarza Górnika Zabrze.

Michał Knura

 

Deszczowy debiut

Piłkarze „Pasów” i „Dumy Pomorza” spotkają się na nowej murawie, która została położona w tym tygodniu. Pewną niewiadomą jest, w jakim stanie będzie po 90 minutach rywalizacji, bo w weekend będzie mocno padać. – Jesteśmy przygotowani do meczu. Murawa jest w pełni gotowa – zapewnia Marzena Młynarczyk-Warwas, rzeczniczka prasowa Cracovii. –  Cieszymy się, że będziemy mogli na niej zagrać. Jesteśmy zniecierpliwieni i zrobimy wszystko, by zdobyć trzy punkty – podkreśla Patryk Sokołowski.

(mk)