Renesans rzemiosła i jego perełki

Kontrakt do: 30 czerwca 2026

Fot. Dawid Figura/Pressfocus.pl

O selekcjonerze Janie Urbanie i trzech meczach reprezentacji pod jego sterami napisano ostatnio chyba wszystko, oceny - zasłużenie - były pozytywne. O talentach przynoszących nam ostatnio sporo radości, na czele z młodzieżówką prowadzoną przez Jerzego Brzęczka, zwłaszcza w kontekście zachwycającego meczu ze Szwecją (6:0) - także.

Skoro więc reprezentacyjni zawodnicy zostali dogłębnie przenicowani i oszacowani, postanowiliśmy zaprosić do naszego „kącika” czołowych przedstawicieli ligowego rzemiosła - również rodzimego, co ważne. Zawodnicy do tego grona zaliczani są kunsztownymi profesjonalistami, z maestrią dyrygującymi swoimi drużynami. Oni zapewne nigdy nie zagrają w w koszulce z orzełkiem (choć „nigdy nie mów nigdy”), rzadko szukają medialnego rozgłosu, za to trenerzy chętnie sięgają po takie kamienie szlachetne. Posiadanie takich unikatowych, polskich graczy to w naszej „zagranicznej” lidze wciąż prawdziwy luksus. Dlatego zajrzyjmy do Lublina, gdzie w składach Motoru i GieKSy znajdziemy dwie takie perełki: Bartosza Wolskiego i Bartosza Nowaka Wyraziste osobowości, które są przykładem rozkwitu rzemieślniczego sektora.

Choć „Wolo” ma już 28 lat, dopiero w ubiegłym roku zadebiutował w ekstraklasie. Dziś jednak trudno sobie wyobrazić drugą linię Motoru bez niego. Wpływ kapitana – opaskę przejął z rąk odchodzącego Piotra Ceglarza - na postawę żółto-biało-niebieskich jest nie do przecenienia.

Środkowy pomocnik GieKSy, podobnie jak jego imiennik z Koziego Grodu, również należy do technicznych wirtuozów. Nieraz pokazywał, jak doskonale ma ułożoną stopę, z której korzysta wykonując stałe fragmenty, zdobywając urokliwe bramki, czy regularnie asystując kolegom z drużyny.

Obaj panowie „B” wyróżniają się przede wszystkim ogromnym zaangażowaniem, co wpływa na dynamikę poczynań ich zespołów, przekładało się także wiele razy na wyniki. Czy to samo spotka nas z ich strony w piątek, w meczu inaugurującym 12. serię ekstraklasy na Motor Arenie Lublin?

Zbigniew Cieńciała

Fot. Dawid Figura/Pressfocus.pl