Sport

Remis w meczu kolejki

Wisła zdobyła cztery punkty w meczach z Arką. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

 

Remis w meczu kolejki

Dwa gole padły w meczu Arki z Wisłą. Krakowianie „nie dojechali” na pierwszą połowę.

 

Wiślacy chcieli wygrać, by odrobić połowę z sześciopunktowej straty do gospodarzy. Po pierwszej, bardzo słabej połowie w ich wykonaniu, wydawało się, że dystans do gdynian jeszcze się zwiększy. Po zmianie stron krakowianie zagrali lepiej i wyrównali, a po kolejnej bliźniaczej akcji mogli nawet zakończyć spotkanie zwycięstwem. Trener Albert Rude dokonał jednej roszady w składzie. Na prawej obronie Bartosza Jarocha zastąpił Dawid Szot i zmiennik nie zaliczył tego występu do udanych. W pierwszym kwadransie popełnił błąd, po którym gospodarze strzelili 10. gola w 2024 roku i wyszli na prowadzenie. Zatrzymaną przez Szota piłkę przejął Olaf Kobacki i popędził w stronę bramki, a metr przed linią pola karnego groźnie strzelił. Alvaro Raton rzucił się w prawą stronę, piłka przeszła po jego rękawicach, ale nie zdołał sparować jej na słupek. Tylko dzięki interwencji Hiszpana goście nie przegrywali 0:2, bo w świetnym stylu obronił strzał głową Michała Marcjanika. Trafił też Karol Czubak, ale bramka została anulowana z powodu spalonego.

Po zmianie stron gdynianie postanowili przyjąć Wisłę na swojej połowie. Dobrze się przesuwali i nie pozwalali oddawać jej zawodnikom groźnych strzałów. W dobrej sytuacji znalazł się Kacper Duda, ale trafił w boczną siatkę. Decyzja trenera o przejściu na grę dwójką napastników szybko przyniosła wyrównanie - Szymon Sobczak minutę po wejściu wykończył z 6 metra trójkową akcję, gdy Angel Rodado rozciągnął grę na lewo, a po ziemi do strzelca dograł Jesus Alfaro. W końcówce rezerwowy miał niemal identyczną okazję po dograniu Jakuba Krzyżanowskiego, ale obrońca na tyle skutecznie go naciskał, że przestrzelił. W piątek przed południem Wisła poinformowała, że sprzedała wszystkie bilety na półfinał Pucharu Polski z Piastem Gliwice (z wyjątkiem najdroższych na sektor VIP Gold). Fani 13-krotnego mistrza Polski w kilkadziesiąt godzin wykupili ponad 30 tysięcy wejściówek na spotkanie, które odbędzie się dopiero 3 kwietnia.

 Michał Knura

 

1

CELNY

strzał oddała Wisła w Gdyni.


GŁOS TRENERÓW

Wojciech ŁOBODZIŃSKI: - Patrząc z perspektywy jak ten mecz się toczył, to można mieć niedosyt, bo prowadziliśmy i mieliśmy szansę na drugą bramkę. Jednak po przerwie Wisła nas zdominowała w niektórych elementach i wynik wydaje się sprawiedliwy. Pierwsza połowa była taka jak sobie założyliśmy, dlatego trochę obawiałem się drugiej, czy starczy nam mocy na ciągły pressing bramkarza. W poprzednich meczach ze słabszymi rywalami pokazaliśmy, że dążymy do strzelania kolejnych bramek, ale teraz szacunek i respekt do przeciwnika w mojej ocenie spowodował pilnowanie wyniku w II połowie i nie utrzymaliśmy go.


Albert RUDE: - W I połowie nie było nas na boisku, więc nie byliśmy w stanie rywalizować z Arką. W drugiej zaczęliśmy grać swoją piłkę, zaczęliśmy rywalizować i zasłużenie wyrównaliśmy. Przerwę wykorzystaliśmy na to, by drużyna wróciła na właściwe tory. Nie mówiłem nic o taktyce, nic nie zmieniliśmy. Chodziło tylko o lepsze nastawienie. Nasz plan był prosty: chcieliśmy przesunąć linię defensywną jak najwyżej na połowę Arki, by uniknąć długich piłek w nasze pole karne. Przez cały mecz udało nam się tak grać, ale problemem było zbieranie drugich piłek. Gdyby udało nam się je przejąć, to moglibyśmy wyjść z atakiem, ale to Arka była w tym lepsza. To był problem w pierwszej połowie.