Rekordowy Gradi Polish Open

Cédric Gugler z trofeum. Fot. Kasia Nieciak

Rekordowy Gradi Polish Open

Gradi Polish Open by Emeralld 2024 przeszedł do historii. To był fantastyczny turniej z fenomenalnym zwycięzcą, na doskonale przygotowanym polu. Cédric Gugler triumfował z niesamowitym wynikiem, pokonując najbliższych konkurentów przepastnymi siedmioma uderzeniami.

Była to już trzecia wygrana 24-letniego Szwajcara w tym sezonie, dzięki której zgodnie z regulaminem ligi awansował błyskawicznie z Pro Golf Tour na Challenge Tour! Rundy 61-61-62 dosłownie zdemolowały resztę stawki, a ich egzekutor, być może przyszła gwiazda światowego golfa, podczas trzech dni rywalizacji potknął się tylko raz, zaliczając jednego, jedynego bogeya. Nasza redakcja była patronem medialnym tego wydarzenia, a pisząca te słowa miała okazję śledzić z bardzo bliska całą trzydniową rywalizację, poprzedzoną wtorkowym turniejem Pro-Am.

Oczopląs

Przeglądanie jego kart wyników może wywołać nagły atak oczopląsu. Na 54 dołkach trafił 25 birdie, jednego eagle’a i jednego bogeya. Ten samotny bogey przytrafił się na czternastym dołku rundy finałowej, kiedy Cedric zagrał swój drive w lewo w krzaki i po prostu musiał się z nich wybić na fairway. Idący w jego grupie Francuz Jean Bekirian, po brawurowym uderzeniu z tee niemal pod green trafił tam birdie, odrabiając tym samym dwa uderzenia do lidera. W tym momencie co bardziej głodni emocji na ułamek sekundy pomyśleć mogli nawet, że może coś niespodziewanego zadziać się w tej rywalizacji. Na piętnastce jednak wszystko wróciło do normy, Szwajcar zupełnie niewzruszony trafił kolejne birdie, a Francuz poprawił bogeyem. Cédric zakończył birdiem na siedemnastce i parem na widowiskowej, otoczonej wodą osiemnastce, gdzie miał putt na birdie i na trzecią z rzędu rundę 61! Piłka jednak tym razem nie chciała wpaść do dołka. Obserwowałam każde uderzenie Cédrica na jego ostatnich jedenastu dołkach. Był skupiony i sprawiał wrażenie jakby nie widział i nie słyszał nikogo i niczego dookoła siebie. Jeanowi kibicowali jego koledzy z reprezentacji i można było zaobserwować między nimi pewną interakcję, czasami uśmiechnął się do kolegów, raz nawet mrugnął do nich przekornie okiem. Cédric był w swoim „tunelu”, skupiony i niemal nieobecny, skoncentrowany wyłącznie na czekającym go kolejnym uderzeniu. Kiedy turniej się zakończył nagle wszystko się zmieniło – uśmiechał się i chętnie udzielał wywiadów. Po zwycięstwie pytany o wrażenia z Gradi Golf Club i to jak czuje się jako nowy zawodnik Challenge Tour powiedział naszej redakcji: „Jestem bardzo szczęśliwy. Cała ciężka praca jaką włożyłem była widoczna w tej wygranej. Nie zrobiłem wielu błędów, to był jeden bogey podczas trzech rund, co jest niesamowite. Potrzebuję trochę czasu, żeby to do mnie dotarło”. Kosmiczny rezultat -26 był najniższym w historii Gradi Polish Open. Wcześniejszym rekordem turnieju był wynik -19, teraz gwarantujący drugie miejsce, uzyskany w 2019 roku przez Czecha Ondřeja Liesera.

Nowy nabytek

Pro Golf Tour musi jakoś przeboleć stratę tak fenomenalnego zawodnika, a Challenge Tour zyskuje kolejny talent - tak działa świat turniejowego zawodowego golfa. Szwajcar zaczął rywalizację na Pro Golf Tour w ubiegłym sezonie, jednak rozegrał tam wtedy zaledwie osiem turniejów. Biorąc udział w tym roku w dwunastu eventach, zwyciężył w marcu w Egipcie i w czerwcu w Belgii. Nie przeszedł cuta w trzech imprezach, raz był dziewiętnasty, dwa razy siódmy i raz drugi – w Niemczech, tydzień przed triumfem w Gradim.

Pytany, kiedy rozegra swój pierwszy turniej Challenge Tour, odpowiadał: „Naprawdę, jeszcze nie wiem. Ciągle dopiero zaczynam sobie zdawać z tego sprawę. Pewnie będzie to za dwa lub trzy tygodnie. Teraz będę miał kilka dni wolnego i po prostu będę świętował wygraną i awans na Challenge Tour”.

Cédric dopytywany czy wystąpi na przełomie sierpnia i września w Polsce w Rosa Challenge Tour, powiedział: „Zobaczymy, niczego jeszcze nie planowałem. Ale słyszałem, że jest tam naprawdę ładne pole i myślę, że tam zagram.”

W turnieju były do zdobycia dwie karty do występu w podczęstochowskim Rosa Golf Club. Jedną z nich wyrwał oczywiście Cédric. Drugim miejscem na Gradim, z wynikiem – 19 podzielili się Jean Bekirian i Belg Yente Van Doren. W tej sytuacji druga karta, zgodnie z regulaminem, przypadła Belgowi, który miał lepszą rundę finałową od Francuza, 63 przeciwko 65.

Puchar Prezesów

Dzień przed rozpoczęciem turnieju głównego odbył się Pro-Am, w którym zagrał również selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski – Michał Probierz. Wystartowało tam aż 24 czteroosobowe drużyny, każda dowodzona przez profesjonalistę. Do wyniku teamu liczyły się dwa najlepsze uderzenia netto na dołku. Triumfowała drużyna Francuza Thomasa Elissalde, którego wsparli: Tomasz Lisikiewicz, Grzegorz Chudzik i Paweł Jędrasik. Drugą najlepszą ekipą kierował późniejszy triumfator - Gugler, z Agnieszką Bicz, Pawłem Kresakiem i Jaromirem Łańskim na wsparciu. Podium zamknęli: Holender Dario Antonisse, właściciel Gradi Golf Klub - Krzysztof Gradecki, Igor Bandrowicz i wielki miłośnik golfa - Michał Probierz.

Z kolei na zwycięzcę klasyfikacji Stroke Play brutto czekał puchar Prezesów PGA Polska i PZG. Obaj prezesi, Piotr Owczarek z PGA Polska i Radosław Frańczak – Polski Związek Golfa, również zagrali w turnieju. Imponujący puchar zgarnął Bogdan Bigus, grający w drużynie Oskara Zaborowskiego. Popularny „Bee Gees” grając z białych tee zanotował 76 uderzeń brutto. Po Pro-Amie, a przed turniejem głównym, w którym też wojował, powiedział: „Bardzo dobrze się grało, pogoda dopisała, pole jest świetnie przygotowane. Po raz kolejny Gradi organizuje zawodowy tour, z czego jestem bardzo zadowolony, że w ogóle takie turnieje się odbywają, że są takie pola i są tacy właściciele pól, którzy coś takiego chcą organizować. Robią to cyklicznie, wykładają na to pieniądze i ściągają dobrych graczy do Polski. To jest dobra nauka dla wszystkich amatorów w kraju, którzy mogą z nimi pograć, dążyć do ich poziomu i zobaczyć jak wygląda liga europejska”.

Polacy

W turnieju wystartowało siedemnastu Polaków, zawodowców i amatorów. Jedynym reprezentantem naszego kraju, który przeszedł cuta, który w tym roku osiągnął niezwykle wyśrubowaną wartość -6, był amator – Jasiu Szmidt. Zanotował on po dwóch dniach rywalizacji świetny wynik -7, po rundach 67 i 66. W piątek gra nie poszła po jego myśli i Wrocławianin po finałowej rundzie +3, z wynikiem -4 spadł na miejsce 43. Najlepszym polskim zawodowcem był Oskar Zaborowski, błyszczący imponującą pierwszą rundą 65, piątym najlepszym wynikiem dnia. W czwartek gra jednak nieco się rozjechała, a 73 uderzenia nie dały szansy na występ w finale, spychając Oskara cztery uderzenia pod kreskę. Dobrze wszedł w turniej również Kamil Tatarczuk – świeżutki triumfator turnieju Floating Gardens Szczecin Open, gdzie w dogrywce pokonał Alejandro Pedryca – nieobecnego na Gradim. Kamil, który na tym polu wygrywał w przeszłości turniej PGA Polska Tour, rozpoczął rywalizację od solidnej rundy -2, spodziewając się, że do przejścia cuta będzie musiał wyczarować wynik w okolicy -4, jakiego nigdy wcześniej nie udało mu się uzyskać na tym polu. Runda +1 nie dała mu wymarzonego awansu.

Podczas turnieju można było spotkać trenującego krótką grę Mateusza Gradeckiego, zwycięzcę zarówno na Pro Golf Tour, jak i na Challenge Tour, który w tym roku pełnił honory gospodarza. Gradi wraca do formy po operacji kolana, którą niedawno przeszedł. Są duże szanse na to, że gotowy będzie do powrotu do akcji podczas turnieju Rosa Challenge Tour.

Za rok kolejny Gradi Polish Open - gospodarze już teraz na niego zapraszają. Warto odwiedzić to miejsce i w spektakularnych okolicznościach przyrody kibicować fantastycznym zawodnikom.

Kasia Nieciak

WYNIKI TURNIEJU GŁÓWNEGO: TUTAJ

WYNIKI PRO-AM: TUTAJ