Rekordowa Pierwsza Liga
Podczas X Kongresu Sport Biznes Polska w Warszawie miało miejsce coroczne ogłoszenie raportu Finansowa Pierwsza Liga. Niespodzianek nie było - Wisła Kraków bije wszystkich na głowę i gigantycznie zwiększa zainteresowanie zapleczem ekstraklasy.
Swoimi spostrzeżeniami na temat I-ligowych rozgrywek w hotelu Hilton dzielili się m. in., od lewej Arkadiusz Wiśniewski, Jarosław Królewski oraz Marcin Janicki. Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus
PIERWSZA LIGA
Już samo miejsce - Hotel DoubleTree Hilton wskazuje na rangę wydarzenia oraz rosnący prestiż drugiej klasy rozgrywkowej w Polsce. Nie ma się jednak co temu dziwić - marki, które obecnie znalazły się w I lidze sprawiają, że wartość i zainteresowanie rozgrywkami stale rośnie. Prawie w każdej klasyfikacji wygrywa Wisła Kraków, która wygenerowała w poprzednim sezonie ponad 51 mln zł przychodu. Dawało by jej to siódme miejsce w analogicznym rankingu ekstraklasy. Łączny dochód wszystkich I-ligowców za poprzedni sezon to 288 mln (bez Bruk-Betu oraz Kotwicy Kołobrzeg, które nie udostępniają danych).
„Będziemy tęsknić”
Pierwsza liga z obecności Wisły się cieszy, ale 13-krotni mistrzowie Polski już niekoniecznie. Nikt pod Wawelem nie wyobraża sobie, aby czwarty z rzędu sezon na zapleczu nie był ostatnim. Po 13 kolejkach Wisła ma sporą przewagę nad rywalami i pewnie zmierza do krajowej elity, a organizatorzy rozgrywek zdają sobie sprawę, że zasypanie „wyrwy”po awansie krakowian nie będzie łatwe. - Poradzimy sobie, ale będzie ciężko, będziemy na pewno tęsknić. Ten swego rodzaju czyściec dla Wisły spowodował jej rewizję, sprawił, że jest lepiej zorganizowana, a w ekstraklasie od razu będzie mogła bić się o najwyższe cele - powiedział na spotkaniu Marcin Janicki, wieloletni prezes Pierwszej Ligi Piłkarskiej, obecnie zarządzający ŁKS-em Łódź.
Naj, naj, naj...
Trzy momenty najbardziej warte zapamiętania z poprzedniego sezonu? - Zmiana partnera telewizyjnego oraz sponsora tytularnego połączona z nowym trofeum oraz szatą graficzną rozgrywek. Występ Wisły jako klubu I-ligowego w europejskich pucharach oraz najwyższa frekwencja na meczu ligowym w Polsce w XXI wieku (mecz Ruch - Wisła na Stadionie Śląskim oglądało ponad 53 tys. widzów - dop. red.) - wymienia Janicki. Wisła bije ligowych konkurentów właściwie w każdym zestawieniu - frekwencji na stadionie, przychodów z dnia meczowego, bazy kibicowskiej czy sprzedaży gadżetów. Z drugiej strony krakowianie najwięcej płacili też za każdy ligowy punkt - 0,48 mln zł. Dla porównania będący na drugim biegunie Znicz Pruszków za jedno ligowe oczko płacił tylko 0,09 mln. - Wisła musi być klubem ekstraklasowym w I lidze. Z każdym rokiem ten raport jest lepszy, bardziej precyzyjny. Pokazuje gdzie dany klub może zaraz być. Liga się rozwija, widać profesjonalizację, a to przyciąga też nowych sponsorów. Niektóre mecze już teraz są ciekawsze od ekstraklasowych - powiedział prezes lidera I ligi Jarosław Królewski.
Duża ekspozycja miasta
W panelu wziął udział również prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski. Miasto jest głównym obok miejskiej spółki ECO sponsorem Odry. Włodarz przyznał, że dla lepszego funkcjonowania klubu przydałby się trzeci filar, czyli prywatny kapitał. To rozwiązanie zdobywające coraz większą popularność wśród klubów różnych klas rozgrywkowych. - Z czego znane jest Opole? Z festiwalu i Odry. Nie ma u nas innego wydarzenia, które regularnie przyciągałoby więcej osób. To duża ekspozycja dla miasta, która kosztuje nas 4 mln zł rocznie. Ma to jednak duże znaczenie, bo to forma pokazania, że w Opolu warto zostać. Depopulacja w takich miastach jak nasze jest niepokojąca, tym bardziej mając obok konkurencję Górnego Śląska czy Wrocławia - mówił prezydent 130-tysięcznego Opola.Wszystkie mecze poprzedniego sezonu w I lidze obejrzało ponad 1,6 mln kibiców (wzrost o 4 procent). Najwyższą frekwencję, co oczywiste wygenerowała Biała Gwiazda - mecze przy Reymonta średnio oglądało 18 420 fanów. Na transferach kluby zarobiły 23 mln zł - ponad dwa razy więcej niż w poprzednim sezonie. Pierwsza liga staje się również coraz bardziej atrakcyjna dla rynków zagranicznych - 74 procent wszystkich transferów wychodzących to transfery zewnętrzne.
Mariusz Rajek
