Sport

Rekordowa pierwsza liga

Rekordowa pierwsza liga

W futsalowej ekstraklasie wszystko jest już niemal jasne. Sytuacja na jej zapleczu kształtuje się natomiast wyjątkowo ciekawie. 

 

Niemal od początku sezonu pierwszoligowej stawce przewodziła Gwiazda Ruda Śląska. Latem jej działacze zmontowali mocny skład, co znalazło odzwierciedlenie w jesiennych spotkaniach. Zespół ten w pierwszej rundzie nie przegrał, zanotował jeden remis, a kilka razy wygrał bardzo wysoko; najgroźniejszego rywala, AZS UŚ Katowice, rozbił aż 7:0 i to na wyjeździe. - Naszym celem było trzymać się jak najbliżej rudzian. Wiedzieliśmy, że rywale mogą mieć trudniejszy okres, bo ciężko jest przejść przez cały sezon suchą stopą - mówią w Katowicach, gdzie latem - po spadku z ekstraklasy - do gry w pierwszej lidze podchodzono spokojnie.

Nikt w stolicy Górnego Śląska nie mówił głośno o awansie, bo drużyn, które chciały powalczyć o 1. bądź 2. miejsce, dające prawo do gry w barażach, było więcej, jak chociażby GKS Tychy, czy też ekipa z Siemianowic Śląskich. W przekroju całego sezonu, obok rudzian, najlepiej spisują się jednak katowiczanie. - Muszę powiedzieć, że jestem nawet zaskoczony naszymi wynikami - przyznaje z uśmiechem trener AZS UŚ Katowice, Marcin Waniczek. - Nie spodziewałem się, że w tym sezonie pójdzie nam tak dobrze. Liczyłem, że będziemy mieli mniej punktów, a jednak wygląda to lepiej niż przypuszczałem - dodaje doświadczony szkoleniowiec.

Katowiczanie obecnie zajmują 2. miejsce, lecz mają tyle samo punktów co Gwiazda, która początek rundy rewanżowej miała bardzo dobry, ale z czterech ostatnich meczów wygrała tylko jeden. Nad 3. w tabeli GKS-em Tychy obie drużyny mają 8 punktów przewagi, a do końca sezonu pozostały zaledwie 3 kolejki. Kwestia 1. i 2. miejsca rozstrzygnie się więc pomiędzy obiema śląskimi ekipami, a decydujące może się okazać bezpośrednie spotkanie w następny weekend, kiedy Gwiazda podejmie akademików. - Może to być pojedynek decydujący, ale zważywszy na fakt, iż u siebie przegraliśmy wysoko, na korzystniejszy bilans bezpośrednich meczów w ostatecznym rozrachunku nie możemy liczyć. Siedmiu bramek raczej nie odrobimy, ale chcemy być lepsi w punktach. Po świętach zajmiemy się szczegółową analizą rudzian, choć znamy ich dobrze. To bardzo niebezpieczny rywal, ale ostatnio ma lekki dołek - mówią katowiczanie.

Bez względu na rozstrzygnięcia, wiadomo już, że ten sezon w pierwszej lidze będzie rekordowy. Jedna z drużyn, która do tej pory potknęła się tylko w czterech meczach, na koniec sezonu będzie musiała się bić w barażach z wicemistrzem grupy północnej, czyli wcale nie będzie pewna jeszcze awansu. - Nie spodziewałem się, że ten sezon będzie tak wymagający. Gdy kilka lat temu pracowałem w Bochni, to do awansu wystarczyło 46 punktów. Teraz obie drużyny mają po 47 i... nic to nie daje. Zapowiada się niesamowita końcówka. Wydaje mi się, że do awansu będzie potrzeba około 55 punktów. Zdobyte 53 „oczka” mogą nic nie dać. To naprawdę wyjątkowa sytuacja w rozgrywkach pierwszej ligi - mówi trener Waniczek, przywołując niejako sytuację z... ligi angielskiej, gdzie w rywalizacji Liverpoolu i Manchesteru City sprzed kilku lat dosłownie jedna lub dwie pomyłki zadecydowały o mistrzostwie tych drugich.

- Z drugiej strony, będzie to też dobre przygotowanie do gry w FOGO Futsal Ekstraklasie... Wiemy, jak trudne to są rozgrywki, jak ciężki żywot mają beniaminkowie. Tak mocne przetarcie może też nam pomóc. Na razie jednak o tym nie myślimy, bo tak naprawdę jeszcze nic nie wiemy, nic nie wygraliśmy. Walka będzie trwała zapewne do ostatniej kolejki - dodaje na koniec szkoleniowiec katowiczan. Rywalizacja w pierwszej lidze zakończy się w drugiej połowie kwietnia. Z grupy północnej awans do FOGO Futsal Ekstraklasy zapewniły już sobie Red Devils Chojnice.

(TD)